Od jakich kwot dywersyfikacja w ogóle ma sens?
Wartość pieniędzy, którymi dysponujemy, w dużej mierze determinuje również rodzaj instrumentów, w które możemy zainwestować. W funduszu można ulokować nawet 100 zł. Za taką kwotę raczej nie warto kupować samemu akcji – prowizja maklerska zje nam dużą część oszczędności. Policzyłem kiedyś, że przy prowizjach pobieranych przez większość biur maklerskich poziom oszczędności, od których warto samodzielnie inwestować, wynosi ok. 1250 zł. Prowizje biur maklerskich są często sformułowane na zasadzie „0,4 proc. od wartość transakcji, ale nie mniej niż 5 zł". Jeżeli w naszym przypadku 0,4 proc. wartości transakcji jest warte mniej niż 5 zł – jej przeprowadzenie jest nieopłacalne bo przepłacamy. Trudno to porównać z funduszem, który nalicza dwa rodzaje opłat: dystrybucyjną na wejściu i opłatę za zarządzanie, w przypadku funduszu akcji nawet rzędu 4–5 proc., która ma jednak zawsze wartość procentową, nie przyjmuje formy kwotowej.
Czy można przedobrzyć z dywersyfikacją, tzn. rozproszyć oszczędności między zbyt dużą liczbę instrumentów?
Raczej trudno. Z doświadczenia wiem, że zdarza się to rzadko. Znacznie częstszym błędem, również doświadczonych inwestorów giełdowych, którzy doskonale wiedzą, że nie wkłada się wszystkich jaj do jednego koszyka, jest zainwestowanie wszystkich pieniędzy w akcje jednej tylko spółki. Można sobie jednak wyobrazić sytuację, kiedy dodawanie kolejnych instrumentów do portfela nie ma sensu. Przykład? Fundusze akcji polskich z oferty dwóch różnych TFI – może się okazać, że w 80 proc. skład portfeli takich funduszy się pokrywa. Inwestycja w dwa fundusze tego typu nie daje więc większych korzyści – płacimy dwa razy za bardzo podobne produkty. Co do zasady można przyjąć, że optymalna liczba emitentów akcji w portfelu inwestora indywidualnego, to 12–20 spółek. Zbyt mała liczba oznacza za bardzo skoncentrowany portfel, zbyt duża jest trudna do kontrolowania. Wyobraźmy sobie, że musimy śledzić na bieżąco informacje dotyczące 100 spółek – dla osoby niezajmującej się tym zawodowo to praktycznie niemożliwe. I tu wracamy do wspomnianego wcześniej kryterium wartości inwestycji – trudno samodzielnie zbudować portfel akcji 20 spółek, inwestując 100 zł miesięcznie. Akcje firm, w przeciwieństwie do jednostek funduszy, są niepodzielne, co sprawia, że nie możemy kupić np. pół akcji notowanej po 100 zł.
Jakie jeszcze kryteria należy brać pod uwagę, wybierając między bezpośrednią inwestycją a funduszem?
Co do zasady fundusze są dla kogoś, kto się nie zna na finansach, nie czuje się ?w tym pewnie, lub dla osób, które nie mają czasu, żeby aktywnie inwestować. ?Pół żartem, pół serio można przytoczyć odpowiedź finansów behawioralnych na pytanie, dlaczego w ogóle ludzie inwestują w fundusze – żeby mieć na kogo zwalić winę za nieudaną inwestycję. Lokując oszczędności samodzielnie, trzeba mieć odwagę, ?żeby od czasu do czasu spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: „Ty kretynie, jak mogłeś się ?tak pomylić". Jeżeli inwestujemy w fundusze, ?tym „kretynem" jest zawsze ktoś inny.