Ubiegłotygodniowa głęboka obniżka stóp NBP zaskoczyła rynek i rozbudziła apetyty na więcej, co widać m.in. w malejącej rentowności i rosnących cenach polskich papierów skarbowych. Władze monetarne tłumaczą swoją decyzję. Prezes NBP Marek Belka mówi w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej", że do cięcia stóp skłoniły RPP głównie prognozy inflacji. Spodziewa się, że w najbliższych dwóch latach ceny będą rosły wolniej niż w tempie 1,5 proc., jakie zakłada dolna granica tolerancji NBP. – To ta bardzo niska inflacja jest właśnie przyczyną naszej decyzji o obniżce stóp. Tej decyzji nie byłoby jednak, gdyby nie pogorszyły się ostatnio perspektywy wzrostu PKB – mówi Belka.
Niewykluczone, że po ubiegłotygodniowej obniżce czeka nas kolejna. – To może być tylko jeszcze jedna obniżka. Gdyby to tylko ode mnie zależało, to wszystkie zmiany stóp skoncentrowałbym mocno w czasie. A potem przeszedł do obserwacji – mówi Belka.
Także osoby uznawane za gołębie w RPP ostrożnie mówią o kolejnych cięciach. – Październikowa obniżka stóp była głębsza, niż tego oczekiwano. Dobrze byłoby, gdybyśmy zostawili sobie teraz czas na ocenę jej efektów – uważa Elżbieta Chojna-Duch. Jej zdaniem dalsze cięcia musiałyby być uzasadnione prognozami NBP, które poznamy w listopadzie. – Musiałyby wskazać np. na zakorzenienie się deflacji lub utrwalenie sygnałów osłabienia koniunktury – mówi Chojna-Duch.
– Osobiście nie widzę przestrzeni do dalszej obniżki stóp – kwituje Adam Glapiński z RPP.
– Na wypowiedzi członków Rady trzeba patrzeć z dystansem, bo często zmieniają zdanie, ale obecne wypowiedzi mogą ograniczyć grę na agresywne luzowanie polityki pieniężnej – komentuje Ignacy Morawski, główny ekonomista FM Banku PBP.