Kryzys grecki trwa już od kilku lat, więc - jak uspokajają specjaliści - obywatele Unii Europejskiej oraz inwestorzy zdążyli się do niego przyzwyczaić. Przypominają jednocześnie, że polska gospodarka związana jest z gospodarką Niemiec, a Berlin, choć tego nie chce, wydaje się być przygotowany na ewentualny "grexit".
W weekend nie doszło do porozumienia Grecji z jej wierzycielami. Premier tego kraju Aleksis Cipras na 5 lipca zapowiedział referendum ws. porozumienia z kredytodawcami. Wezwał Greków, by zagłosowali przeciwko propozycjom tzw. trojki: Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego (EBC) i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW).
W konsekwencji nastąpiło osłabienie euro względem dolara i franka szwajcarskiego, co może przełożyć się na raty kredytów zaciągniętych w tych walutach. Eksperci podkreślają jednak, że szwajcarski bank centralny nie jest zainteresowany zbyt silną walutą, gdyż negatywnie wpływa na eksport Szwajcarii, stąd przewidują, że wysoki kurs franka nie utrzyma się zbyt długo.
Również wahania na giełdzie i niepewność inwestorów w takiej sytuacji nie są niczym nadzwyczajnym - oceniają.
"Ponieważ eksport Polski opiera się w dużej mierze na eksporcie do Niemiec, a Niemcy są przygotowani na to, że Grecja strefę euro opuści (...) to nie spodziewam się, żeby gospodarka w jakiejś długiej perspektywie odczuła to bardzo negatywnie" - mówi PAP zastępca dyrektora generalnego Konfederacji Lewiatan Jakub Wojnarowski. "Będzie okres niepewności, ale potem sytuacja się wyrówna" - dodał.