Na tej imprezie widzowie mają w czym wybierać. Poza konkursami organizatorzy proponują wiele interesujących sekcji. Od hitów z innych festiwali, przez amerykańskich twórców niezależnych, aż do komedii romantycznych, ale zawsze w wydaniu offowym.
„Miłość przydarza się nie tylko białym, pięknym ludziom z klasy średniej. I nie musi kończyć się ślubem. I nie musi trwać wiecznie. Ale jest cudowna” – mówi w swoim dokumencie „Romantic Comedy” Elizabeth Sankey.
Reżyserka przyznaje, że dorastała, oglądając komedie romantyczne. Filmy takie jak „Kiedy Harry spotkał Sally” czy „Uciekająca panna młoda” ukształtowały jej sposób myślenia o uczuciach, seksie, o małżeństwie. Dopiero po ślubie zaczęła przyglądać się tym wzorom uważniej. Obejrzała od nowa dziesiątki filmów. I zaczęła pytać, dlaczego przez lata opowieści o miłości były pełne konserwatywnych wzorów. Dlaczego wielkie uniesienia były zarezerwowane dla zamożnych warstw społecznych? Dlaczego miały zazwyczaj biały kolor? Dlaczego tak długo nie pokazywano miłości innej niż heteroseksualna?
„Romantic Comedy” składa się wyłącznie z klipów z filmów Przypomina setki ekranowych romansów, od „The Gay Divorcee” z 1934 r., aż po „La La Land” Damiena. Są wszystkie wielkie hity, choćby „Pół żartem, pół serio”, „Ich noce”, „Absolwent” „Kiedy Harry spotkał Sally, „Pretty Woman”, „Cztery wesela i pogrzeb”, „Notting Hill”, „Bridget Jones”.
Tym fragmentom towarzyszy komentarz porządkujący rozmaite wątki, pomagający widzowi spojrzeć na tak lubiany gatunek jak na obraz wartości wyznawanych w różnych okresach przez zachodnie społeczeństwa. I jak na opowieści o bardzo wolnym wyzwalaniu się ze stereotypów myślenia.