Julie Bertuccelli: Nasz czas jest ograniczony

Julie Bertuccelli, reżyserka „Pamiątki Claire Darling", o rozliczeniu z rodzinną przeszłością z udziałem Catherine Deneuve.

Aktualizacja: 01.07.2019 20:02 Publikacja: 01.07.2019 18:23

Catherine Deneuve na planie filmowym często improwizowała

Catherine Deneuve na planie filmowym często improwizowała

Foto: materiały prasowe

Co uwiodło panią w powieści „Faith Bass Darling's Garage Sale" Lindy Rutledge, że postanowiła pani ją zekranizować, przenosząc akcję z Teksasu do Francji?

Czytając tę książkę, poczułam, że to opowieść również o mnie i moich najbliższych. Może w naszej przeszłości nie było tylu dramatów, ale odnalazłam tam echa naszych rodzinnych relacji.

Powroty do dzieciństwa stały się ostatnio modne. Furorę zrobiła m.in. „Roma" Alfonso Cuarona.

Ja chyba nie miałabym odwagi sięgnąć do własnych wspomnień tak wprost. Dlatego uznałam, że ekranizacja „Faith Bess..." to wyjątkowa okazja, żeby rozliczyć się ze swoją przeszłością. W relacjach bohaterek odnalazłam echa stosunku, jak łączył moją matkę i babkę, a nawet moją matkę i mnie. Babcia była osobą silną, pod wieloma względami przypominała Claire. Dlatego zdecydowałam się nakręcić film w jej domu. W czasie zdjęć na nowo odkryłam miejsce, w którym spędziłam znaczną część dzieciństwa. Każdy mebel, każdy obrazek krył tam jakieś wspomnienie. Choć więc „Pamiątki Claire Darling" nie są autobiografią, włożyłam w nie bardzo wiele z siebie.

Po premierze „Drzewa" – opowieści o dziecku, które musi zmierzyć się ze śmiercią ojca – także mówiła pani, że to film osobisty.

Miałam wtedy za sobą traumatyczne doświadczenie śmierci męża. W „Drzewie" było więc dużo mojego bólu, moich myśli, mojego borykania się z tym, co nieodwracalne. Sztuka pomaga mi szukać odpowiedzi na pytania, które sama sobie zadaję, uporać się z własnymi kryzysami. A przecież nie jestem jedyną osobą na świecie, która przeżywa takie niepokoje. Mam nadzieję, że są widzowie, którzy w moich filmach odnajdą cząstkę swojej wrażliwości.

W „Pamiątkach Claire Darling" znalazła się też refleksja na temat przemijania.

Moja mama jest wciąż z nami, babcia już odeszła. Chciałam przypomnieć, że nasz czas jest ograniczony i nie warto go tracić na byle co. Ale też, że przeszłość do nas wraca, że wcześniej czy później musimy spojrzeć na nią z dystansu, rozliczyć się z nią.

W roli Claire wystąpiła Catherine Deneuve. Jak się pracuje z tak wielką gwiazdą?

Moim zdaniem to jedna z najlepszych aktorek francuskich. Na planie jest fantastyczna. Ma mnóstwo energii, nie znosi skrępowania, czuje się wolna. Chce podejmować ryzyko. Kino ją pasjonuje. Nie ogranicza się do swojej roli, pracuje nad scenariuszem. Czasem zwracała mi uwagę na coś, co nie dotyczyło jej postaci, korygowała charakteryzację, wypowiadała się na temat rekwizytów. Dawała mi poczucie, że jestem na planie z kimś, komu zależy na filmie równie mocno jak mnie. Reżyserowanie jej też jest łatwe, niemal niepotrzebne. Catherine staje przed kamerą i jest świetna. Swoją grą trafia w punkt. A jednocześnie nie jest wyniosła, zarozumiała, potrafi ulec reżyserowi. Namówiłam ją na przykład, by w naszym filmie miała siwe włosy.

W „Pamiątkach..." Deneuve wystąpiła z córką Chiarą Mastroianni. Taki układ sprawdza się na planie?

Na początku rzeczywiście zastanawiałam się, czy to wypali. Ale Catherine i Chiara grały już razem w wielu filmach. I okazało się, że reżyserzy wiedzą, co robią, obsadzając je w rolach matki i córki. Łączy je więź, której nie można udać. Na planie często improwizowały. Nagle poczułam się tak, jakbym robiłam dokument o nich. Książka Rutledge uwolniła w nas wszystkich potrzebę rozliczenia się ze sobą i z przeszłością. Miałam wrażenie, że wracają do nas wspomnienia jakichś miłości, zazdrości, niespełnień. Przynosiłyśmy na plan przedmioty, które dla nas samych były ważne.

Bohaterka powieści miała problem z przypominaniem sobie dawnego czasu.

Ja nie chciałam zbytnio wykorzystywać tej demencji, choć czasem nią grałam. Pamięć jest nieobliczalna. Ja sama o wielu rzeczach czy wydarzeniach zapominam, a pewnego dnia one do mnie wracają. Nagle wydostają się z jakiejś szufladki w mózgu. Z kolei starzy ludzie często zapominają, co stało się poprzedniego dnia, a bardzo wyraźnie widzą zdarzenia z przeszłości. Gdy więc Claire mówi, że czegoś nie pamięta, czy to prawda? A może udaje? Broni się przed czymś? Dla mnie najważniejsze było jej przeświadczenie, że to jej ostatni dzień. O czym wtedy chcesz myśleć, co zrobić, o czym rozmawiać?

A co pani by zrobiła, gdyby miała pani świadomość odchodzenia?

Nakręciłam ten film, żeby zadać sobie to pytanie. I dalej nie znam odpowiedzi. Mam w pamięci tylu ludzi, tyle zdarzeń. Kiedy człowiek osiąga pewien wiek, bardzo wiele otaczających go rzeczy ma swoją historię. Od starych zdjęć zaczynając, na pamiątkach kupionych przed laty na pchlim targu kończąc.

Czy na planie pomaga pani doświadczenie dokumentalistki?

Zdecydowanie tak. Dokument to najlepsza szkoła filmowa. Reżyser musi nauczyć się patrzeć na ludzi, na świat. Dopiero potem może myśleć o tworzeniu fikcji. Ja zresztą uważam, że pracując nad dokumentem i fabułą, trzeba odbyć tę samą podróż. Podejmować odważne decyzje i czerpać z chwili – z tego, co czasem zdarza się niespodziewanie. Staram się być na to otwarta. Nie przeszkadza mi przebiegający nagle pies czy zmieniająca się pogoda. W ‚Pamiątkach..." scenę z motylem na dłoni zarejestrowaliśmy przypadkiem. I wyszła piękna metafora. Rzeczywistość jest zwykle mocniejsza niż to, co wymyślamy.

Recenzja filmu

Claire Darling budzi się rano z przeświadczeniem, że to ostatni dzień jej życia. Chce się rozliczyć ze sobą. Podczas domowej wyprzedaży za minimalne sumy oddaje mieszkańcom miasteczka antyki, stare zegary, portrety rodzinne, ozdobne lustra... Nie zabierze ich przecież ze sobą do innego świata. Ale te stare rzeczy otwierają kolejne szufladki w jej więdnącej już pamięci. Wracają wspomnienia i traumy przeszłości: relacje z mężem, tragiczna śmierć syna. A potem jeszcze przyjeżdża zawiadomiona przez sąsiadów córka, której Claire nigdy nie okazywała miłości. Nie widziały się od 20 lat. „Pamiątki Claire Darling" to wzruszająca i mądra opowieść o ludzkich losach. O zakrętach, które pokonujemy. O tym, co ważne, a co po drodze tracimy. O błędach, jakie popełniamy. O ranach, które w sobie nosimy. I próbie pogodzenia się z trudną przeszłością. Reżyserka Julie Bertuccelli ciekawie wprowadza retrospekcje, udowadniając, że przeszłość immanentnie wpisana jest w dzień dzisiejszy, wspaniałą kreację tworzy w filmie Catherine Deneuve, godnie partneruje jej córka Chiara Mastroianni. —b.h.

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów