Co uwiodło panią w powieści „Faith Bass Darling's Garage Sale" Lindy Rutledge, że postanowiła pani ją zekranizować, przenosząc akcję z Teksasu do Francji?
Czytając tę książkę, poczułam, że to opowieść również o mnie i moich najbliższych. Może w naszej przeszłości nie było tylu dramatów, ale odnalazłam tam echa naszych rodzinnych relacji.
Powroty do dzieciństwa stały się ostatnio modne. Furorę zrobiła m.in. „Roma" Alfonso Cuarona.
Ja chyba nie miałabym odwagi sięgnąć do własnych wspomnień tak wprost. Dlatego uznałam, że ekranizacja „Faith Bess..." to wyjątkowa okazja, żeby rozliczyć się ze swoją przeszłością. W relacjach bohaterek odnalazłam echa stosunku, jak łączył moją matkę i babkę, a nawet moją matkę i mnie. Babcia była osobą silną, pod wieloma względami przypominała Claire. Dlatego zdecydowałam się nakręcić film w jej domu. W czasie zdjęć na nowo odkryłam miejsce, w którym spędziłam znaczną część dzieciństwa. Każdy mebel, każdy obrazek krył tam jakieś wspomnienie. Choć więc „Pamiątki Claire Darling" nie są autobiografią, włożyłam w nie bardzo wiele z siebie.
Po premierze „Drzewa" – opowieści o dziecku, które musi zmierzyć się ze śmiercią ojca – także mówiła pani, że to film osobisty.