„Kiedy koledzy po zajęciach szli na browar, ja brałam klucz do sali i przed lustrem tworzyłam swoje historie…” – jakiej modyfikacji uległa ta sentencja na przestrzeni lat?
Karolina Gorczyca: Niewiele się zmienił mój charakter. Jestem typem zadaniowca i jeśli mi na czymś zależy, nie spocznę, dopóki nie doprowadzę sprawy do końca. Mam również silną potrzebę, aby kroczyć swoją ścieżką. Nie porywa mnie tłum, chyba że chodzi o sport lub ważną ideę. Mam własne zdanie i postępuję wedle niego.
„Większość aktorów to egocentrycy. Jest w nas chęć zabawienia tych, którzy na nas patrzą, potrzeba wcielania się w różne postacie, z różnych środowisk społecznych. Chęć powiedzenia o czymś ważnym” – w tej sentencji odnajdujemy odpowiedź na pytanie, dlaczego została pani aktorką?
Po części tak. Od dziecka czułam dużą potrzebę uciekania w świat wyobraźni. Wolałam ten świat bardziej od rzeczywistego, którego nie rozumiałam, nie akceptowałam, a czasem nawet nie lubiłam. Tak mocno tkwiła we mnie potrzeba bycia na scenie pod postacią kogoś innego, że prawdopodobnie ta podświadoma afirmacja i determinacja sprawiły, że udało mi się to osiągnąć. Dziecięca siła i wiara w marzenia czynią cuda. Jako dorośli powinniśmy pamiętać, że nadal mamy tę moc i powinniśmy z niej korzystać. Mówienie o rzeczach ważnych to przywilej aktorów. Często jesteśmy autorytetami, dajemy przykład, motywujemy. To odpowiedzialność, o której staram się pamiętać.
„Nie znam roli, którą gram, wiem tylko, że jest moja, niewymienna” – mawiała Wisława Szymborska. Podobnie pani traktuje swoją sztukę aktorską?