„Trzymaj się, młody człowieku. I mówię to szczerze. To tragedia dla sądu widzieć takie marnotrawstwo człowieczeństwa, jakiego tu doświadczyłem. Jest pan inteligentny. Byłby pan świetnym prawnikiem. Wziąłbym pana pod swoje skrzydła, ale wybrał pan inaczej”. Te słowa wypowiedział do Teda Bundy’ego sędzia. Chwilę wcześniej skazał go na śmierć na krześle elektrycznym. Wyrok wykonano 24 stycznia 1989 roku.
30 lat później reżyser Joe Berlinger pokazał dokumentalny, czterogodzinny miniserial „Rozmowy z mordercą. Taśmy Teda Bundy’ego”. Przystojny, pełen wdzięku młody mężczyzna zabił przynajmniej 30 kobiet w kilku stanach Ameryki. Tyle zabójstw mu udowodniono, ale ofiar mogło być nawet sto. On sam nigdy nie przyznał się do winy. Uwierzyły mu dziesiątki kobiet, które - zafascynowane - wyznawały mu miłość. Berlinger oparł swój film na taśmach, które Bundy sam nagrał, ale też materiałach archiwalnych z procesu i wywiadach z ludźmi, którzy się z Bundym zetknęli.