Reklama

Hirokazu Koreeda: W Japonii mąż nie płacze przy żonie

Wybitny japoński reżyser Hirokazu Koreeda mówi Barbarze Hollender o swoim francuskim filmie „Prawda” z Catherine Deneuve i Juliette Binoche w rolach głównych

Publikacja: 08.03.2020 21:00

Catherine Deneuve w filmie „Prawda”

Catherine Deneuve w filmie „Prawda”

Foto: materiały prasowe

„Prawda” jest pierwszym filmem, jaki wyreżyserował pan poza Japonią. Dlaczego na tę podróż w inną kulturę wybrał pan Francję?

Bo to jest kraj, w którym moje filmy zawsze były dobrze przyjmowane. Miały świetne recenzje, słyszałem też często od widzów, że są im bliskie. W czasie jednego z festiwali namawiał mnie na pracę we Francji Francois Ozon. A od Juliette Binoche usłyszałem, że chciałaby zagrać w moim filmie. Dlatego w końcu postanowiłem podjąć takie wyzwanie.

 Kręcąc film na Starym Kontynencie swoją bohaterką nie uczynił pan Japonki, która przyjeżdża do Paryża. Odwrotnie: sięgnął pan po bardzo europejską historię. Trudno jest pracować w innej kulturze?

Nie miałem poczucia, że znalazłem się nagle w zupełnie innym świecie. W swoim kraju nie robię filmów o samurajach, lecz o współczesnym społeczeństwie. Kręcąc film w Japonii, staram się wejść głęboko w psychikę człowieka, a potem okazuje się, że ona nie różni się aż tak znacząco pod różnymi szerokościami geograficznymi. Tutaj też skoncentrowałem się na jednej rodzinie. Próbowałem podejrzeć, jak moje bohaterki – matka, która jest wielką gwiazdą i córka, która kiedyś od niej uciekła – radzą sobie z kłamstwami, dumą, żalami, smutkiem, radościami, przebaczeniem. Zapytać: Co sprawia, że rodzina jest rodziną? Prawda czy kłamstwa? I na co się zdecydować, jeśli prawda niesie ból, a kłamstwo - ukojenie. Te pytania zadaję w wielu swoich filmach. I widzowie w różnych krajach je rozumieją. Podczas zdjęć do „Prawdy” Ethan Hawke powiedział mi: „Nie chodzi o to, by mówić tym samym językiem. Chodzi o to, by mieć tę samą wizję sztuki i człowieka”.

A coś pana na francuskim planie zaskoczyło?

Reklama
Reklama

Oczywiście, że tak. Pisząc scenariusz, który ma być realizowany w Japonii, staram się nie dopowiadać wszystkiego. Francuski tłumacz prosił, żebym był bardziej precyzyjny. Uważał, że nie mogę zostawiać tylu znaków zapytania. Poza tym oczywiście jest sporo różnic kulturowych. W naszych rodzinach panuje cisza, ludzie się stale nie ścierają, nie dyskutują tyle i nie okazują tak ostentacyjnie uczuć. W filmie znalazła się scena, w której mąż płacze przy żonie. W Japonii zwykle staramy się unikać bezpośredniej, emocjonalnej konfrontacji. Żona w takim momencie udawałaby, że śpi albo mąż nie wszedłby do sypialni. W „Prawdzie” dostosowałem się do mentalności europejskiej. Mogłem sobie pozwolić na konfrontację między najbliższymi.

Nie zrobił pan paryskiej pocztówki, jak choćby Hou Hsiao-hsien.

Celowo unikałem „turystycznego” spojrzenia. Dlatego lwia część filmu toczy się w eleganckim domu Fabienne.

W tej roli wystąpiła Catherine Deneuve. Jak udało się panu ją pozyskać?

Pytała pani dlaczego pracowałem we Francji. Pojechałem tam także dla niej. Kilkanaście lat temu wyreżyserowałem w teatrze sztukę, której bohaterką była wielka gwiazda grająca swoje pożegnalne przedstawienie. Chciałem tę historię zekranizować, ale nie mogłem w Japonii znaleźć odpowiedniej, kultowej aktorki. Wróciłem do tego projektu, gdy zrozumiałem, jaką legendą jest we Francji Catherine Deneuve. Spotkałem się z nią kilka razy. Rozmawialiśmy o początkach jej kariery, o jej rodzinie. Pisałem scenariusz „Prawdy” myśląc o niej.

Jak Deneuve zareagowała na ten tekst? W „Prawdzie” jest wiele elementów, które zostały zaczerpnięte z jej biografii.

Reklama
Reklama

Nie miała do mnie pretensji, że wykorzystałem pewne jej cechy, a nawet zdarzenia z jej życia. Zresztą uważała, że nie ma nic wspólnego z filmową Fabienne, bo łączą ją znakomite relacje z córką. Ostro oceniała charakter aktorki, którą miała zagrać, uważała ją za egoistkę, która czasem jest dla swoich bliskich okrutna.

Nie bał się pan pracy z Deneuve?

A dlaczego? Była na planie zachwycająca. W wywiadzie udzielonym japońskiemu dziennikarzowi powiedziała, że obejrzała kilka moich filmów, bo chciała poznać moje spojrzenie na świat. W czasie zdjęć nigdy nie analizowała własnej gry. Pytała nie o swoją postać, lecz o ideę filmu, chciała oglądać materiały. W filmie czuje się chyba, że mamy podobny typ poczucia humoru. Myślę, że wszyscy szybko staliśmy się zgraną drużyną.

Udało się panu coś, czego nie mogli osiągnąć reżyserzy francuscy: przed kamerą stanęły razem wielkie francuskie gwiazdy dwóch pokoleń Catherine Deneuve i Juliette Binoche.

Od wszystkich słyszałem, że to niemożliwe. I że nikt we Francji nie złożyłby im takiej propozycji. Nie rozumiem dlaczego. Obejrzałem ich filmy i natychmiast uwierzyłem, że razem mogą stworzyć znakomity duet. Chyba się nie pomyliłem.

Jak dziś ocenia pan to francuskie doświadczenie?

Reklama
Reklama

Myślę, że dużo mi ono dało. Przez ćwierć wieku robiłem filmy w Japonii, z ludźmi, z którymi rozumieliśmy się wpół słowa. Przy „Prawdzie” musiałem sobie przypomnieć, czym jest reżyseria. Więc to jest nowe otwarcie. Sam jestem ciekaw, dokąd mnie ono zaprowadzi.

 

 

 

 

Reklama
Reklama

 

Recenzja

„Prawda” to film o prawdzie i fałszu w życiu. Japończyk Hirokazu Kore-eda - zdobywca canneńskiej Złotej Palmy za „Złodziejaszków” i dwie gwiazdy francuskiego kina – Catherine Deneuve i Juliette Binoche nawiązali do najlepszych wzorów kina francuskiego. „Prawda” zachwyca świetnym scenariuszem i ciętymi, pełnymi niewymuszonego humoru dialogami. Niesie refleksję na temat sztuki i ceny, jaką nierzadko trzeba zapłacić za jej uprawianie. Ale też nietuzinkowie spojrzenie na człowieka, rodzinę, zachodnie społeczeństwo.

Bohaterka filmu Fabienne jest wielką aktorką, która właśnie wydała swoje pamiętniki. Z tej okazji z Nowego Jorku przyjeżdża do Paryża jej córka Lumir, z mężem i dzieckiem. Kobiety, których drogi się rozeszły, muszą zmierzyć się z przeszłością, z dawnymi zadrami, z  niedopowiedzeniami, które zbudowały między nimi mur.

Tu zresztą każda postać jest świetnie narysowana. Mąż Lumir – amerykański aktor drugorzędnych seriali, mała wnuczka Fabienne, wierny menedżer gwiazdy, aktorki, które spotyka na planie filmu. Kore-eda bardzo wiele mówi o zachodniej kulturze, mentalności, obyczajowości. Czy to on jest fenomenem czy może w gruncie rzeczy wszyscy – w naszych uczuciach, dążeniach, nadziejach, ambicjach, rozczarowaniach – jesteśmy do siebie podobni? W trudnych czasach, wśród narastających społecznych podziałów nowy film Kore-edy niesie nadzieję. Że możemy się nawzajem szanować.

Barbara Hollender

Film
Łukasz Palkowski: Seriale zacierają granice
Film
Kto przebije „Heweliusza”, który jest najlepszym serialem roku
Film
Joel Edgerton i „Sny o pociągach": niezwykli ludzie wierni dawnej miłości
Film
Zobacz seriale, o których zaraz będzie głośno! Zapraszamy na pokazy specjalne podczas BNP Paribas Warsaw SerialCon
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Film
Michelle Fairley odebrała statuetkę Cutting Edge, a Kinoteka wypełniła się fanami seriali – ruszyła druga edycja BNP Paribas Warsaw SerialCon!
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama