Kino ostrzega przed tyranią

Festiwal w Cannes. Pokazując "Miasto ślepców" Fernando Meirellesa, organizatorzy przypomnieli, że canneńska impreza to hołd dla prawdziwej sztuki, że artyści są sumieniem świata. Barbara Hollender pisze z Cannes

Aktualizacja: 15.05.2008 20:50 Publikacja: 14.05.2008 19:57

Hollywoodzka gwiazda Julianne Moore zagrała w „Mieście ślepców”

Hollywoodzka gwiazda Julianne Moore zagrała w „Mieście ślepców”

Foto: Reuters

Cannes ma swoją niezwykłą aurę: rozprażony słońcem nadmorski bulwar, po którym nieustannie przetacza się wielonarodowy barwny tłum, czerwony dywan na schodach Pałacu Festiwalowego, limuzyny podwożące gwiazdy pod kino.

Atmosfera fety, jaka tu panuje, chwilami przypomina premiery ze złotej ery Hollywoodu.

W tym roku na Croisette panuje szczególne podniecenie, bo swój przyjazd zapowiedziały największe amerykańskie sławy: od Harrisona Forda po Roberta De Niro. Ale to przecież tylko otoczka tej imprezy. Prawdziwa siła Cannes polega na tym, że promuje się tu kino interesujące i niełatwe. Takie jak film Meirellesa.

"Miasto ślepców" jest ekranizacją książki Jose Saramago. Laureat Nagrody Nobla z 1998 roku długo opierał się prośbom filmowców, nie chcąc sprzedać praw do ekranizacji powieści. "To jest refleksja na temat degradacji współczesnych społeczeństw. Nie mogłem pozwolić, by dostała się w niewłaściwe ręce" – tłumaczył w wywiadzie dla "New York Timesa" w 2007 roku. Bał się, że Hollywood zrobi z tej historii horror o zombi. Przekonał go dopiero kanadyjski producent Niv Fichman, który zaproponował reżyserię Brazylijczykowi Fernando Meirellesowi.

– Wiedziałem, że w tym filmie trzeba połączyć energię i realizm "Miasta gniewu" z elegancją i subtelnymi akcentami politycznymi "Wiernego ogrodnika" – mówi producent.

Meirelles nakręcił obraz intrygujący i bardzo współczesny. W wielkiej metropolii wybucha epidemia. Ludzie zaczynają ślepnąć, a choroba rozprzestrzenia się błyskawicznie. Dla dotkniętych ślepotą, której przyczyn nikt nie potrafi ustalić, rząd tworzy miejsca odosobnienia przypominające gułagi. Do jednego z nich trafia lekarz, któremu towarzyszy żona udająca niewidomą, by się nim opiekować.

Film Meirellesa składa się z trzech części. Pierwsza to opowieść o rozprzestrzenianiu się epidemii. Druga, najdłuższa – historia o życiu w zniewoleniu. W odosobnieniu, w nieludzkich warunkach, w których porcjowane jest jedzenie, a ludzie nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym. Tworzą się grupy wykorzystujące siłę (choćby zabrany z innego świata pistolet), które poczuły smak rządzenia. Meirelles opowiada o tyranii, o społecznych mechanizmach, które sprawiają, że słabsi stają się ofiarami pozbawianymi prawa głosu i odzieranymi z godności. Ale Brazylijczyk pokazuje też, jak rodzi się bunt. "Bądź jak kamień, stój, wytrzymaj, kiedyś te kamienie drgną..." – chciałoby się zanucić za Bryllem. A więc mamy społeczny zryw, obalenie tyranii i wolność. To jest właśnie trzecia część filmu, bo Meirelles przypomina, jak trudna bywa ta odzyskana niezależność, z jak wielkim poświęceniem trzeba odbudowywać zerwane więzi i zniszczone struktury. Uczyć się żyć w pokoju i demokracji, zbliżyć do drugiego człowieka.

– Zafascynowała mnie idea kruchości naszej cywilizacji – powiedział na konferencji prasowej Meirelles. –Ten świat w jednej chwili może runąć jak domek z kart. Tak odczytałem na początku myśl Saramago. Ale potem, gdy czytałem książkę po raz drugi, trzeci, dziesiąty, znajdowałem coraz to nowe jej warstwy. Spojrzałem na nią jak na opowieść o naturze człowieka: niewiele trzeba, by z wyrafinowanej jednostki zmienić się w bestię. Silna jest tu również refleksja polityczna na temat tyranii i demokracji.

Razem z Meirellesem przyjechali do Cannes jego aktorzy.

– Chętnie przyjmuję role w takich filmach – powiedziała Julianne Moore, która niedawno w zagrała też w "Children of Men" Alfonso Cuarona. – Myślę, że kino musi odzwierciedlać to, co dzieje się w świecie. I ostrzegać.

– To było wielkie ryzyko – przyznał Gael Garcia Bernal grający gułagowego tyrana. – Ale nie ma sztuki bez ryzyka.

"Miasto ślepców" to wspaniała inauguracja festiwalu. Kiedy pod koniec filmu Julianne Moore mruży oczy zniszczone przez epidemię, upadłe miasto zamienia się znów w nowoczesną metropolię. Więc to był film o nas wszystkich. O komunizmie, o budzących się krajach Afryki, o zwyrodnieniach, które mogą w każdej chwili dotknąć każdej cywilizacji.

Kiedy po projekcji wyszłam na kolorowe, odświętne Croisette, przez chwilę poczułam się nieswojo. Ten mój podświadomie odczuwany niepokój był zwycięstwem Meirellesa. I organizatorów canneńskiego festiwalu, którzy wbrew powszechnym oczekiwaniom nie otworzyli swojej imprezy bajką o Indianie Jonesie, lecz ważnym filmem o współczesnym świecie.

Kiedy przeczytałem książkę Saramago, od razu pomyślałem, że to fantastyczny materiał na film. Próbowałem kupić do niej prawa, ale pisarz stanowczo odmówił. Uważał, że kino zniekształci jego wizję. Gdy po kilku latach realizację "Miasta ślepców" zaproponował mi Niv Fichman, byłem podekscytowany i szczęśliwy. Z wielkim szacunkiem podszedłem do tekstu. Chciałem nawet kręcić ten film po portugalsku, ale wówczas nie znaleźlibyśmy inwestorów. Sam Saramago nie ingerował w film. Rozmawiałem z nim i zadawałem mnóstwo pytań. W odpowiedzi stwierdził tylko: "Ja napisałem książkę, film jest twój". Miał tylko jedną prośbę, żebym w roli Dog of Tears obsadził dużego psa. Potem w wywiadzie z nim przeczytałem, że ten pies, który pojawia się na chwilę, jest jego ulubionym bohaterem. Teraz czeka mnie największy egzamin: 17 maja "Miasto ślepców" obejrzy Saramago.

Cannes ma swoją niezwykłą aurę: rozprażony słońcem nadmorski bulwar, po którym nieustannie przetacza się wielonarodowy barwny tłum, czerwony dywan na schodach Pałacu Festiwalowego, limuzyny podwożące gwiazdy pod kino.

Atmosfera fety, jaka tu panuje, chwilami przypomina premiery ze złotej ery Hollywoodu.

Pozostało 95% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów