Pokaz będzie 29 października. Potem, mam nadzieję, zobaczą go Polacy. Ta ludzka tragedia opowiedziana jest niezwykle wzruszająco, świetnie pokazuje koszmar i bezsens wojny. Nastrój potęguje muzyka Ennio Moricone, czyli podobny zestaw twórców, który brał udział przy produkcji „Karola”. [b]„Karol” świetnie rozszedł się także na płytach DVD.[/b]
Tak w milionach egzemplarzy na całym świecie. Przykro mi jednak, że jedynie Polacy nie mają możliwości obejrzenia pełnej wersji tego filmu. W Polsce pierwszą część dystrybuowała TVN, drugą zaś TVP. Na wydaniu DVD z drugą częścią jest tylko wersja krótka, tzw kinowa, bo nikt nie zrobił polskiego dubbingu całości. Wycięto ponad 40 minut, w tym kilka scen, które mówiły o papieżu z poczuciem humoru i pewnym oddechem. Pozostawiono jedynie wersję dubbingowaną, nie ma możliwości usłyszenia wersji oryginalnej, a przecież nagrywaliśmy ten film po angielsku. To nie jest wersja, którą Giacomo Battiato chciałby pokazać Polakom, ani taka, którą ja bym chciał pokazać.
[b]Zanim po Chopinie i Janie Pawle II zagra pan kolejnego wielkiego Polaka, pojawi się film o Einsteinie. W jakiej roli tam pan wystąpi?[/b]
Jest niewielka, ale bardzo ciekawa. Po filmie Battiato potraktowano mnie jako włoskiego aktora. Gram przyjaciela Einsteina, który – studiując z nim w Zurychu – miał opinię najlepszego studenta. Potem jednak sukcesy Einsteina tak bardzo go bolały, że stał się jego największym wrogiem. Będąc w NSDAP, niezwykle mu szkodził. To postać fikcyjna, ale bardzo bliska życia. Uosobienie wszystkich antagonistów i wrogów, których Einstein na swojej drodze spotykał niemal każdego dnia. Liliana Cavani, reżyserka filmu, lubi prowokować i jestem przekonany, że powierzając mi tę postać, myślała sobie: zaskoczymy wszystkich, papież zagra złego. [b]Ostatnio sporo gra pan w filmach, rezygnując z tego, co zawsze było pana wielką pasją, czyli teatru. Nie tęskni pan za sceną?[/b]
Bardzo. Na szczęście „Władza”, w której partneruję Januszowi Gajosowi, jest wciąż w repertuarze Teatru Narodowego. I pewnie kiedy będzie okazja, znów coś zagram. Są plany, by „Emigrantów” Mrożka, których grywam we Włoszech, włączyć do repertuaru jednego z rzymskich teatrów.