Reklama

Wentyl bezpieczeństwa

Historię państw bloku socjalistycznego można barwnie nakreślić za pomocą dowcipów. Ale gdy system trwał, za ich opowiadanie niektórzy trafiali do więzienia na wiele lat. Mówi o tym interesujący duński dokument

Publikacja: 19.02.2009 15:51

Wentyl bezpieczeństwa

Foto: PAT

WZSRR za „antypaństwowe” żarty zaczęto karać już za Lenina. Szacuje się, że skazano wówczas ponad sto tysięcy ludzi. Jego następcy mieli ambicję, by tę liczbę znacznie powiększyć. Ale i o tym żartowano: „Słyszałeś o konkursie na najlepszy dowcip polityczny? „Nie”. „Pierwsza nagroda: 25 lat”. Gdzie indziej nie było lepiej. Studenci byli relegowani z uczelni, a rumuńscy dziennikarze i korektorzy, by nie stracić pracy, pilnowali się, by nie popełnić błędu, pisząc imię Nicolae Ceausescu, ponieważ „niczolai” znaczy po rumuńsku... „nie ma ptaszka”.

Niewiele miejsca w duńskim filmie zajmują polscy prześmiewcy socjalizmu. Wspomniana jest jedynie wrocławska Pomarańczowa Alternatywa i ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban, nazwany tu satyrykiem. Władze popierały dowcip kontrolowany, czyli prezentowany przez oficjalnie wydawane magazyny satyryczne. Traktowały je jako wentyl bezpieczeństwa. Wolno było żartować z rzeczy, które denerwowały rodaków, ale nie z samego ustroju. Rosjanie mieli „Krokodyla”, Polacy – „Szpilki”, Czesi – „Dikobraz”, a mieszkańcy NRD – „Eulenspiegel”. Ich wydawcy wymyślali dowcipy antyimperialistyczne, w założeniu równie zabawne jak kawały wyśmiewające komunizm. Całości dopełniała cenzura, bezlitośnie kastrująca książki, filmy, przedstawienia.

Tymczasem obywatele, by przetrwać czas absurdu, karmili się dowcipami o polityce, gospodarce, przywódcach. W miarę kruszenia się socjalizmu władze patrzyły na to coraz bardziej przez palce, chociaż np. w NRD komuniści przez wiele lat układali co tydzień listę słów zakazanych. – Przy Komitecie Centralnym istniał wydział propagandy, który zajmował się wschodnioniemieckimi mediami – wspomina jeden z bohaterów filmu. – Zakazywał np. wspominać o małych samolotach, żeby nie zachęcać ludzi do ucieczki na Zachód tego typu maszynami.

A w odległym amerykańskim raju na polecenie prezydenta Ronalda Reagana Departament Stanu zbierał rosyjskie kawały. Reagan uwielbiał bowiem opowiadać je podczas spotkań z przywódcą ZSRR Michaiłem Gorbaczowem. – Oto historyjka, którą miałem zaszczyt opowiedzieć panu Gorbaczowowi, a on się śmiał – opowiada w filmie. – Amerykanin i Rosjanin spierają się o wolność słowa w swoich krajach. Amerykanin mówi: „Mogę wejść do Gabinetu Owalnego, walnąć pięścią w stół i powiedzieć: »Panie prezydencie, nie podoba mi się pańska polityka«”. Rosjanin odpowiada: „Mogę zrobić to samo”. „Naprawdę?”. „Tak. Mogę pójść na Kreml do sekretarza generalnego, walnąć pięścią w stół i powiedzieć: »Panie sekretarzu, nie podoba mi się polityka prezydenta Reagana«”.

[i]Śmiech i młot

Reklama
Reklama

WZSRR za „antypaństwowe” żarty zaczęto karać już za Lenina. Szacuje się, że skazano wówczas ponad sto tysięcy ludzi. Jego następcy mieli ambicję, by tę liczbę znacznie powiększyć. Ale i o tym żartowano: „Słyszałeś o konkursie na najlepszy dowcip polityczny? „Nie”. „Pierwsza nagroda: 25 lat”. Gdzie indziej nie było lepiej. Studenci byli relegowani z uczelni, a rumuńscy dziennikarze i korektorzy, by nie stracić pracy, pilnowali się, by nie popełnić błędu, pisząc imię Nicolae Ceausescu, ponieważ „niczolai” znaczy po rumuńsku... „nie ma ptaszka”.

Reklama
Film
Wenecja pełna niepokoju: Film o tragedii Palestyny i nowy „Frankenstein"
Film
Haniebna decyzja Woody’ego Allena: będzie gwiazdą Tygodnia Filmowego w Moskwie
Film
Daniel Olbrychski – wiele twarzy artysty
Film
Nie żyje wielki artysta dokumentu Marcel Łoziński
Film
Nie żyje Terence Stamp. Słynny aktor miał 87 lat
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama