Film Davida Finchera zdobył 13 nominacji do Oscara. Jednak ta trzynastka nie okazała się szczęśliwa. "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" otrzymał zaledwie trzy nagrody – za scenografię, charakteryzację i efekty specjalne, ale w najważniejszych kategoriach przegrał ze "Slumdogiem" Danny'ego Boyle'a. Tym samym podzielił los takich filmów, jak m.in. "Kto się boi Virginii Woolf" (1966) i "Władca pierścieni: Drużyna pierścienia" (2001). One również otrzymały w przeszłości 13 nominacji do Oscara, ale nie wywalczyły statuetek za najlepszy obraz roku.

Gorzką pigułkę musiał przełknąć także Mickey Rourke – gwiazda "Zapaśnika" Darrena Aronofsky'ego. Aktor, którego kariera załamała się kiedyś przez narkotyki i alkohol, pokazał tą rolą, że jeszcze nie należy go skreślać. Stworzył kreację życia jako Randy "The Ram" Robinson, zawodnik amerykańskiego wrestlingu (zapasów). Zdobył za nią m.in. nagrodę BAFTA, Złoty Glob, był zdecydowanym faworytem bukmacherów. Tymczasem Akademia postawiła na Seana Penna w "Obywatelu Milku" Gusa Van Santa.

Wieczór w Kodak Theatre w Los Angeles zakończył się również rozczarowaniem dla ekipy "Wątpliwości" Johna Patricka Shanleya. Mimo że zespół aktorski zgromadził cztery nominacje (Meryl Streep, Philip Seymour Hoffman, Amy Adams, Viola Davis), żadna z nich nie zamieniła się w statuetkę. Szczególnie zawiedziona może być Meryl Streep. Co z tego, że grając siostrę Aloysius, wywalczyła 15. nominację do nagrody Akademii, skoro od ponad ćwierć wieku nie może się doczekać trzeciego Oscara za swoje wybitne role? Tym razem wszyscy prawili jej komplementy, podkreślali niezwykły talent Streep, ale laur dla najlepszej aktorki roku przypadł Kate Winslet.

Fiasko poniósł "Frost/Nixon" Rona Howarda. Film miał szansę na Oscara w pięciu kategoriach (m.in. film, reżyser, scenariusz). Rezultat na koniec gali? Zero. Taki sam wynik uzyskały "Droga do szczęścia" Sama Mendesa oraz "Oszukana" Clinta Eastwooda, które miały po trzy nominacje.