- No właśnie – mówi z namysłem Lurie. – Robi, co chce, nie odróżniając dobra od zła. Nie kieruje się pryncypiami, tylko impulsami, a źródło tych impulsów dla niego samego pozostaje ukryte. Przeczytajcie kilka wersów niżej: "Szał jego nie z głowy, lecz z serca pochodził". Szalone serce. Czym ono jest?
To jedna z kluczowych scen filmu. Reżyser Steve Jacobs skoncentrował uwagę na losach profesora, którego wydarzenia kilku tragicznych miesięcy budzą z uczuciowego letargu i zmuszają do dokonania przewartościowań. Po ujawnieniu romansu Lurie został wezwany przed sąd koleżeński. Przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nie wyraził skruchy. Tonem wyjaśnienia dodał, że wszedł w służbę Erosa i stąd wynikła sprawa, której żałuje. Wyrok nie mógł być inny – Lurie stracił posadę. Okryty hańbą zdecydował się schronić na prowincji. Drogą prowadzącą przez Wschodni Przylądek pojechał do córki Lucy (Jessica Heine). To była hipiska żyjąca samotnie na pięciohektarowej farmie. Utrzymuje się ze sprzedaży warzyw, niejaki zysk czerpie z pensjonatu dla psów.
Pośród oszałamiających krajobrazów Afryki Lurie ma zamiar znaleźć czas na realizację marzenia – stworzenie opery o ostatnich latach Byrona. Zamiast tego angażuje się w pomoc dla Bev Shaw (Fiona Press) – przyjaciółki córki, która w miasteczku prowadzi schronisko dla zwierząt. Lurie pomaga też Petrusowi (Eriq Ebouaney), czarnoskóremu sąsiadowi Lucy, bo – jak powie – "podoba mu się historyczna pikanteria tego pomysłu".
Monotonne życie na farmie zmienia się za sprawą najścia trzech tubylców. Podstępem wdzierają się do domu. Torturują profesora, gwałcą jego córkę. W rozmowie z policją Lucy nie wspomina jednak o najbardziej upokarzających szczegółach. Jak powie oburzonemu ojcu, być może taką cenę biała kobieta musi zapłacić za pozostanie na tej ziemi. Powściągliwa kreacja Malkovicha jest przemyślana w każdym szczególe. Aktor porusza się drobnym krokiem człowieka, który przez całe życie w skupieniu przemierzał uczelniane korytarze. Gdy sięga po stare wydanie poezji Byrona lub bandżo, widać jak ważne są dla niego poezja i muzyka. Widać pasję.
Ekranizacji dokonano z szacunkiem dla literackiego pierwowzoru. Powieściowe dialogi zostały przeniesione niemal bez skrótów. Wiernie odtworzono każdy opisany przez noblistę detal. Równie starannie dobrano plenery pełnej niebezpieczeństw afrykańskiej prowincji i metropolii, gdzie – za sprawą polityki kolonizatorów – żyją ludzie różnych religii, narodowości i kolorów skóry.
[ramka]Specjalnie dla „Rzeczpospolitej”