Ciąg dalszy polskich losów

Era Nowe Horyzonty. Odkryciem festiwalu jest... Krzysztof Zanussi. Wydarzeniem – premiera jego ostatniego filmu „Rewizyta”

Publikacja: 31.07.2009 00:50

Zbigniew Zapasiewicz w swojej ostatniej roli w filmie „Rewizyta” Krzysztofa Zanussiego

Zbigniew Zapasiewicz w swojej ostatniej roli w filmie „Rewizyta” Krzysztofa Zanussiego

Foto: Era Nowe Horyzonty

– Widzowie często zagadywali mnie, co by się działo z moimi bohaterami dzisiaj – powiedział mi reżyser. Też chciałem się przyjrzeć temu, jak wypadliby oni w następnym teście historii. Byłem ciekawy, jak się zachował człowiek niezłomny w czasach stanu wojennego, co zostało ze starej klasy posiadającej, która wróciła na swoje opustoszałe miejsca, jak w czasie zakrętów dziejowych potoczyło się życie konformisty.

Tak powstała „Rewizyta”. Stefan (Marek Kudełko), niedoszły samobójca z „Serca na dłoni”, odwiedza dawnych bohaterów Zanussiego. Rozmawiając z ludźmi, którzy niejedno przeszli, próbuje znaleźć receptę na życie. I tak Zanussi opowiada o polskich losach – niełatwych, pogmatwanych.

Bella z „Życia rodzinnego” (Maja Komorowska) wyjechała z kraju, wyszła za Francuza, w stanie wojennym pomagała w Paryżu Polakom. Po śmierci męża chciała założyć Centrum Polskiej Sztuki Współczesnej, ale nie miała głowy do interesów. Przegrała znaczną część majątku w kasynie i wróciła do kraju. Jej dewiza brzmi: Nie zależy mi na pieniądzach. Najczęściej nie zależy na pieniądzach nie tym, co je mają, ale tym, co już je mieli. Ja miałam. Brat Belli Wit (Daniel Olbrychski), który chciał się odciąć od rodzinnego domu, po latach w szpitalu leczy się z alkoholizmu.

– Pan sugeruje, że jestem obciążony dziedzicznie, bo mój ojciec pił? – mówi w filmie do Stefana. – On za pomocą alkoholu amortyzował szok współczesności. Pan rozumie: wojna, komuna, znacjonalizowanie fabryki, utracona pozycja społeczna. Tego się nie dziedziczy. Ja jestem wolny.

W rozmowie przyznaje jednak, że próbował odzyskać rodzinny majątek.

Ich kolega Marek (Jan Nowicki) – jedyny „zdrowy”, gość w starym, rozsypującym się domu z „Życia rodzinnego”, ma dziś mały biznes. – Lepiej jest od zera zaczynać, niż na zerze kończyć – uważa. – Trochę się zarabia, żyje się jak hrabia. Dawałem sobie radę w tamtym ustroju, daję sobie w tym.

Idealista z „Constansu” (Tadeusz Bradecki) przeszedł niełatwą drogę: „Solidarność”, internowanie, potem skromne mieszkanie, z trudem wiązanie końca z końcem, nieskończone studia, rozczarowanie, gdy ktoś ukradł mu koncepcję nowej teorii matematycznej, rozwiane marzenia o wyprawach w Himalaje.

– Gorycz? Odczuwałem. Trochę piłem, ale w końcu dałem sobie radę. Teraz nawet pomagam innym – wyznaje. A jego żona dodaje: – Wierzę w Boga, w człowieka tylko troszeczkę.

I wreszcie to, na co wszyscy czekali: ostatnia rola Zbigniewa Zapasiewicza. Docent koniunkturalista oddał w stanie wojennym legitymację partyjną. Wyrzucili go z pracy, żył z uczenia języków. Zrobił rachunek sumienia na własny użytek, ale nie chce, żeby rozliczał go ktoś obcy.

– Byłem w partii – mówi. – To niemoralne? A może nie być w partii było niemoralnie? Wielu z nas myślało, że jak porządni ludzie się zapiszą, da się zrobić coś więcej. Potem się okazało, że to nieprawda. Ale wy nie macie zielonego pojęcia, jak wtedy było, i wydaje się wam, że jesteście lepsi. Nic z moich wyborów nie zrozumiecie.

W tej roli Zapasiewicz jest głęboko poruszający. – Wyostrzył swoją postać – uważa Zanussi. – Może dlatego, że sam czuł się osądzany, bolały go zarzuty, że jest konserwatywny i niedzisiejszy.

„Rewizyta” to nie tylko rozliczenie z polskim losem. To również opowieść o współczesnym świecie. I o fałszu fragmentarycznego opowiadania. O zmianach, jakie mogą zachodzić w człowieku, o meandrach życia. I bezlitosnym upływie czasu.

Ten festiwal należy zresztą do Krzysztofa Zanussiego. Twórca Ery Nowe Horyzonty Roman Gutek ma niebywałe wyczucie. Zaproponował jego retrospektywę obok przeglądów tak awangardowych twórców jak Guy Maddin czy Tsai Ming-liang. I odkrył go dla nowego pokolenia widzów, którzy tłumnie oglądają „Strukturę kryształu”, „Constans”, „Barwy ochronne”, „Życie rodzinne”, „Spiralę” czy szkolną „Śmierć prowincjała”. Te filmy o nowoczesnej formie, nawet odarte z peerelowskich odniesień, okazują się ważne i aktualne.

– Pytam o porządek wartości – mówi Zanussi. – Jeśli takiego pytania człowiek sobie nie zadaje, żyje w chaosie.

– Jeden z widzów powiedział mi, że filmy Zanussiego są czyste i klarowne – mówi krytyk „Więzi” ksiądz Andrzej Luter. – Młodzi ludzie znaleźli w nich dylematy, które zazwyczaj umykają im w pośpiechu codziennego życia.

[b]Więcej informacji o festiwalu: [link=http://www.enh.pl/]www.enh.pl[/link][/b]

– Widzowie często zagadywali mnie, co by się działo z moimi bohaterami dzisiaj – powiedział mi reżyser. Też chciałem się przyjrzeć temu, jak wypadliby oni w następnym teście historii. Byłem ciekawy, jak się zachował człowiek niezłomny w czasach stanu wojennego, co zostało ze starej klasy posiadającej, która wróciła na swoje opustoszałe miejsca, jak w czasie zakrętów dziejowych potoczyło się życie konformisty.

Pozostało 90% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów