Słowo jak głaz ****

Nowe rosyjskie kino nie przestaje zadziwiać, zastanawiać i... targać nerwami. „Słowo jak głaz” to kolejny film z Rosji – po niedawnych premierach „Szultesa” Bakura Bakuradze i „Dnia w Juriewie” Kiryła Sieriebriennikowa – budzący silne emocje.

Publikacja: 02.10.2009 12:26

Anton kieruje się w życiu jedną prostą zasadą – raz danego słowa

Anton kieruje się w życiu jedną prostą zasadą – raz danego słowa

Foto: 35 MM

[link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,370939.html]Zobacz galerię fotosów z filmu[/link]

Tak jak pierwszy z wymienionych obrazów pokazuje odhumanizowaną, nieludzką metropolię zamieszkaną przez w najlepszym razie zagubionych, a często po prostu okrutnych ludzi. Jednak „Słowo jak głaz” odbiera się dużo mocniej niż „Szultesa” dzięki obfitującej w zaskakujące zdarzenia, dynamicznej intrydze.

Młody chłopak, Anton, pochodzący z prowincji, po wyjściu z wojska przyjeżdża do Moskwy. Odnajduje znajomych z rodzinnego miasteczka i ich córkę, którą upatrzył sobie na żonę. Niestety, stolica nie pasuje do jego szkolnych wyobrażeń, Zinaida nie zamierza wychodzić za niego za mąż, więc jej rodzice szybko się go pozbywają. Ale Anton nie ma zamiaru wyjeżdżać. Wkrótce zostaje milicjantem i wtedy staje się świadkiem przerażających zajść.

Tuszowane morderstwa, korupcja, sutenerstwo, oszustwa budują tu obraz Moskwy, w której zło i powszechne chamstwo są na porządku dziennym. Anton, choć wydaje się głupi i naiwny, zaskoczy sprytem człowieka kierującego się w życiu jedną prostą zasadą – raz danego słowa.

W dialogach pewne zwroty i wyrażenia powtarzają się jak mantra – z biegiem filmu nabierają istotnego znaczenia. Razem z frapującą muzyką – oryginalną kompozycją samego Philipa Glassa – budują niezwykły rytm. W „Słowie jak głaz” ważną rolę spełniają też wysmakowane zdjęcia Wadima Diejewa.

Reklama
Reklama

Cały zespół aktorów zagrał tu bardzo dobrze, a debiutancka kreacja Jewgienija Antropowa zadziwia dojrzałością.

[i]Rosja 2007, reż. Aleksiej Mizgiriow, wyk. Jewgienij Antropow, Dmitrij Kuliczkow, Anastazja Biezborodowa, Siergiej Szechowcow [/i]

[link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,370939.html]Zobacz galerię fotosów z filmu[/link]

Tak jak pierwszy z wymienionych obrazów pokazuje odhumanizowaną, nieludzką metropolię zamieszkaną przez w najlepszym razie zagubionych, a często po prostu okrutnych ludzi. Jednak „Słowo jak głaz” odbiera się dużo mocniej niż „Szultesa” dzięki obfitującej w zaskakujące zdarzenia, dynamicznej intrydze.

Reklama
Film
Marcin Dorociński, przeboje z Cannes i nie tylko
Film
Stare kino jest jak dobre wino i coraz popularniejsze
Film
Gdynia 2025: Holland, Machulski, Pasikowski i Smarzowski powalczą o Złote Lwy
Film
„Follemente. W tym szaleństwie jest metoda”, czyli randka w ciemno
Film
Trudne wyzwania imigranckich dzieci z wiedeńskiej podstawówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama