"Miód" to trzecia po "Jajku" i "Mleku" część trylogii Kaplanoglu, której bohaterem jest poeta Yusuf. Tym razem turecki reżyser opowiada o jego dzieciństwie. Kilkuletni chłopiec żyje z rodzicami w górskiej wiosce wśród lasów. Ojciec Yakup zabiera go do puszczy, odkrywa przed nim świat, uczy patrzeć na przyrodę. Sam jest pszczelarzem, rozwiesza swoje ule wysoko na drzewach. Pewnego dnia nie wraca do domu. Kaplanoglu pokazuje czekanie na jego powrót.
W domu pod pozornym spokojem kryje się rozpacz, dziecko coraz mocniej uświadamia sobie przeciągającą się nieobecność ojca. Kamera obserwuje drobne gesty. Yusuf nigdy nie lubił mleka, które rodzice w niego wmuszali. Teraz, gdy przy stole jedno miejsce jest puste, a matka ma w oczach coraz więcej smutku, wypija całą szklankę do dna. Któregoś dnia wraca ze szkoły i z daleka słyszy, jak sąsiedzi mówią o wypadku i śmierci Yakupa. Rzuca tornister i biegnie do lasu. Zasypia pod drzewem, tam, gdzie czuje obecność ojca. Piękny, delikatny film o uniwersalnych uczuciach, o dorastaniu, miłości i śmierci.
Jury wyróżniło także inny obraz o czystych namiętnościach, odartych z masek nakładanych przez cywilizację. Nagrody aktorskie dostali ex aequo Sergiej Puskepalis i Grigorij Dobrygin – bohaterowie "Jak spędziłem koniec lata" Aleksieja Popogrebskiego. Zagrali ludzi, którzy na arktycznej stacji, w surowych, trudnych warunkach, wśród bezkresnych lodów, muszą się zmierzyć z wielkim dramatem, pokonać nienawiść, zbliżyć się do siebie.
Z nurtu realistycznego Herzog wybrał obraz najciekawszy – "Kiedy chcę gwizdać, gwiżdżę" Rumuna Florina Serbana. To kino skromne, ale przejmujące. Osiemnastolatek zamknięty w poprawczaku tęskni za normalnością: zwyczajnym życiem, randką, kawą z dziewczyną. Ale ma głęboką świadomość własnej przegranej. Wie, że jego marzenia się nie spełnią. Czuje się wypalony i zniszczony przez kobietę, która nie dorosła do roli matki. Chce już tylko uratować przed podobną traumą i wykolejeniem swojego małego brata. I stawia wszystko na jedną kartę. Niby banalna historia, kilku wykonawców, dwa baraki za ogrodzeniem z drutu kolczastego, a jakie ogromne spiętrzenie emocji. Trwa doskonała passa rumuńskiego kina.
Ukłonem w stronę filmu społeczno -politycznego jest też nagroda za scenariusz dla "Apart Together", w którym Chińczyk Quan'an mierzy się z ogromnym problemem krajów podzielonych przez XX -wieczną historię. Pokazuje przyjazd do Szanghaju byłego żołnierza i członka antykomunistycznego Kuomintangu, który na Tajwanie spędził 50 lat, nie mając prawa przekroczenia granicy Chin. A zostawił tam spodziewającą się dziecka narzeczoną, niespełnione marzenia, plany na przyszłość. Jednak powrót po pół wieku jest katastrofą. Musi przynieść ból.
[srodtytul]Polański perfekcyjny[/srodtytul]