W wydanej niedawno książce Kazimierz Kutz nazywa Śląsk „piątą stroną świata”. W dołączonym do trylogii dokumentalnym filmie Stanisława Janickiego „Śląska opowieść” (1974), oprowadza widzów po swoim „kraju dzieciństwa”. Po Rozdzieniu, gdzie jego daleki przodek Walenty Rozdzieński, w XVI wieku, opisywał życie górników. I po rodzinnych Szopienicach, czyli jak sam mówi — po „jednym z najbrzydszych miejsc, jakie można sobie wyobrazić, a jednocześnie najpiękniejszym, jakiego nigdzie już się nie znajdzie”.
W Szopienicach niemal obok siebie stały stare chłopskie chałupy i robotnicze bloki, wieś współżyła z górniczym osiedlem. Za Kutzowską ojcowizną, domem liczącym 300 lat, były stawy, w których „utoplec” wciągał ludzi do wody. A z drugiej strony - huta cynku, ołowiu, kadmu, „potwór piekielny” zatruwający okolicę. Wszyscy w niej pracowali i, przesiąknięci jej wyziewami, szybko umierali. Liście, całe fioletowe, opadały z drzew w lipcu.
600 metrów dalej była granica między zaborem pruskim i rosyjskim. „Stąd patrzyliśmy na Polskę” — mówi Kutz w filmie Janickiego. Rodzina stała się na tym skrawku ziemi komórką, w której pielęgnowano polskie tradycje, a pokolenie jego ojca kilka razy stawało do powstania.
Kazimierz Kutz powiedział kiedyś, że ludzie, którzy wyrośli na Śląsku, bardzo chcą się z niego wyrwać. Ale naznaczeni niewidzialnym piętnem, zawsze wracają. Jako student szkoły filmowej poświęcił pierwsze ćwiczenia fotograficzne właśnie tej dzielnicy. Potem, szukając plenerów do zdjęć śląskiego tryptyku przywoził ekipę na „najbrzydsze podwórka świata” ze swojego dzieciństwa. W „Soli ziemi czarnej”, „Perle w koronie”, „Paciorkach jednego różańca” złożył Ślązakom hołd.
Te trzy filmy ukazały się właśnie, wydane przez Telewizję Kino Polska. W „Soli ziemi czarnej” (1970) Kutz przypomniał zakończone klęską powstanie śląskie z 1920 roku. W osadzonej w latach 30. ubiegłego wieku „Perle w koronie” (1972) — splótł opowieść o miłości młodego Ślązaka i jego żony z historią walki górników z niemieckimi właścicielami kopalni przeznaczonej do likwidacji. Bohaterem „Paciorków jednego różańca” (1980) uczynił starego górnika Habryka, który nie chciał wynieść się z własnego domu, przeznaczonego do rozbiórki, gdy na jego miejscu zaplanowano zbudowane nowoczesne osiedle. Zmuszony do przeprowadzki, z dala od tego w czym wyrósł, zwiądł z tęsknoty, jak stare, przesadzone drzewo.