Celine bezgranicznie kocha Jezusa, wręcz fizycznie go pożąda. Aby podkreślić swój stosunek do Boga, przybiera imię Hadewijch, flamandzkiej mistyczki i poetki z okresu średniowiecza.
Jej wiara budzi jednak popłoch w zakonie i Celine wraca do rodzinnego domu w Paryżu. Poznaje Yassine’a, chłopaka arabskiego pochodzenia. Wyraźnie mu się podoba, ale jest zainteresowana bardziej jego bratem Nassirem. On podobnie jak Celine bezgranicznie jest oddany Bogu...
W filmie spotykają się dwa żywioły: gorący mistycyzm i islamski fundamentalizm. Celine nie dostrzega w nim zagrożenia. Jest przekonana, że dzięki Nassirowi będzie bliżej Boga. Nie trudno zgadnąć, że jej „miłosne” zaślepienie doprowadzi do tragedii.
To zaskakujące kino. Dążenie do świętości ma tu silnie erotyczny podtekst i coś z bluźnierstwa. Reżyser Bruno Dumont pokazuje, że granica między szaleństwem, mistycyzmem a głęboką wiarą jest płynna. A jej niepohamowany głód może doprowadzić do aktu terroru.
To jeden z najciekawszych filmów o paradoksach wiary, jakie pojawiły się ostatnio u nas. W czasach religijnych napięć – lektura obowiązkowa. Zwłaszcza dla tych, którzy widzieli „Lourdes” Hausner i „Oczy szeroko otwarte” Tabakmana...