Pedałów z nas nie rób!

O odmiennym PRL z Krzysztofem Tomasikiem, autorem książki „Gejerel. Mniejszości seksualne w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej", rozmawia Agnieszka Weseli, historyczka seksualności

Publikacja: 05.08.2012 19:00

Pedałów z nas nie rób!

Foto: EAST NEWS, Karol Serewis Karol Serewis

Red

Jak powszechnie wiadomo, mniejszości seksualnych w PRL nie było.

– Nie było powszechnej świadomości, że istnieją.

Homoseksualizm nie był w Polsce karany od 1932 r., a penalizowano go w większości krajów bloku wschodniego i w wielu państwach zachodnioeuropejskich. Ktoś mógłby uznać, że w latach powojennych państwo polskie było postępowe. Myliłby się?

Zobacz na Empik.rp.pl


– Lubimy myśleć, że władza PRL była homofobiczna. A to jest o wiele bardziej nieoczywiste. W zasadzie była obojętna. Dopiero próby organizowania się ze strony osób homoseksualnych wywoływały represje, takie jak akcja „Hiacynt" w połowie lat 80.

Twoja książka to przełom, ale niejedyny obecnie projekt dotyczący nienormatywności seksualnej przed 1989 r. Czemu akurat teraz zaczynamy odkrywać tę nieznaną stronę PRL?

– Raczej: dlaczego dopiero teraz? Być może musiało minąć ponad 20 lat, żebyśmy spojrzeli na ten okres właśnie jako na historię. Może musiało dorosnąć pokolenie, które PRL pamięta bardzo mgliście albo w ogóle.

Więc dlaczego ten okres ma być dla tego pokolenia ważny?

– To nie jest zamknięta epoka. Dzisiejsza prawica wcale nie jest oryginalna, mówiąc o modzie na homoseksualizm, przed którą musimy się bronić, czy strasząc, że zaraz wszyscy będą homoseksualistami i ludzkość wyginie. To słowa Jerzego Urbana z lat 80. Współczesny polski dyskurs na temat homoseksualności jest kontynuacją PRL-owskiego. Jesteśmy spadkobiercami PRL.

Homoseksualizm przed 1989 r. miał ambiwalentny status: był nieobecny w świetle prawa, ale uważany za patologię psychiczną i społeczną, mógł też zostać wykorzystany przez służbę bezpieczeństwa.

– Kiedy premier Jaroszewicz w latach 70. zastrzegł nerwowo, żeby tylko nie robić z rządu pedałów, cała sala wybuchła śmiechem. Ten rechot „prawdziwych Polaków" do dziś pokrywa strach, żeby ci inni, ci „oni", nie stali się tematem i nie zaczęli być poważnie traktowani. To bardzo typowe, że władze nie chcą, żeby tematem odmienności seksualnych w ogóle się zajmowano. Póki nie zostaną zmuszone, stosują podejście „rób to w domu po kryjomu". Brak represji prawnych, ale też zero praw.

Podejście, o którym mówisz, chyba dotyczyło w PRL w ogóle sfery seksualności. Nasze czasy odziedziczyły zjawisko jej wyparcia, zresztą o wiele starsze, datujące się od XIX w.

– Nie jestem pewien, czy w PRL naprawdę panowała taka pruderia. Może my wcale nie jesteśmy mniej pruderyjni: w sferze publicznej seksualność jest obecna tylko poprzez reklamę i komercję. Najnowsze polskie seriale czy filmy to jest dopiero pruderia!

Twierdzisz, że w PRL nie było spójnego dyskursu na temat homoseksualizmu. A może wrażenie braku ciągłości wynika po części z rodzaju źródeł, na których oparłeś książkę?

– Nie wykorzystałem prac naukowych, bo interesowały mnie treści, które mogły dojść do mas. Dlatego film, a nie teatr, dlatego literatura popularna, a nie nowinki lub smaczki dla wtajemniczonych, dlatego nie wspomnienia z szuflady albo historia mówiona, tylko teksty opublikowane w wielu tysiącach egzemplarzy, jak popularne reportaże.

Wygląda na to, że z PRL nadal bardziej nas wiąże, niż dzieli. Z jednej strony kwitnie oldschoolowa moda na PRL, z drugiej spolityzowana, a równie nieprawdziwa wizja nieustannej walki reżimu i opozycji.

– A do tego włącza się nurt sentymentalny. Oczywiście ja nie mam żadnego sentymentu do tamtej epoki, chciałem po prostu sprawić, żeby klapki z napisem „zbrodniczy reżim" nie przesłaniały nam całego widoku na PRL, bo wtedy nie można już o nic więcej spytać. Między innymi o mniejszości seksualne.

Jako powszechnie rozpoznawany symbol obecności pedalstwa w PRL występuje nieistniejący już szalet na placu Trzech Krzyży w Warszawie. Ale sekretne pikiety oraz lujolubne Patrycje i Lukrecje to tylko część obrazu, dlatego bardzo się cieszę, że przypomniałeś arcyciekawą postać Jerzego Nasierowskiego. Aktor, pisarz, złodziej i pedał, który stanął przed sądem Polski Ludowej na początku lat 70... Wciąż za mało poświęcamy uwagi tej historii jak z Geneta.

– Z reportaży sądowych wybrałem najgłośniejsze albo najciekawsze sprawy, w których pojawiał są wątek nienormatywności. Podczas procesu podkreślano na przykład homoseksualizm Jana Marchwickiego, brata „Wampira z Zagłębia", również skazanego na karę śmierci.

Przedstawiono go jako demona, złego ducha całej rodziny. Dlatego, że jako jedyny z nich wykształcił się, awansował społecznie? To wpisywałoby się w jeden ze stereotypowych wizerunków homoseksualisty, obecny w nauce i kulturze od końca XIX w. Przerafinowany dewiant o zbrodniczym umyśle to w chłoporobotniczym kraju ciało obce i w najwyższym stopniu podejrzane. A obecnie niepasujące do przeszłości, którą konstruuje się w taki sposób, że osoby nienormatywne się w niej nie mieszczą.

– Ale bez wiedzy o nich nasza opowieść o PRL będzie niepełna.

Tropiąc „te tematy", otworzyłeś mnóstwo fascynujących furtek, o których zapomnieliśmy. Znalazłeś wątki homoseksualne w PRL-owskiej literaturze klasy B.

– Postanowiłem skupić się na przypadkach, w których temat homoseksualizmu został wyrażony jak najbardziej wprost. Kiedy je zebrałem, okazało się, że dotyczą literatury popularnej – między innymi kryminalnych powieści milicyjnych – i jest ich całkiem sporo.

A AIDS nie było.

– Wydaje się, że Polsce zawsze byliśmy „przed" albo „po AIDS". Na początku lat 80., kiedy dotarły do PRL echa zachodniej paniki wokół tej choroby, grupka „ekspertów" wypowiadała się w mediach, że AIDS to rodzaj mody, że jest en vogue, ale że nas to nie dotyczy. Jednak uprzedzenia – jak zwykle bywa z homofobią – rykoszetem uderzyły w inne grupy, np. w postaci ataków rasistowskich.

W PRL nie było także lesbijek. Potwierdzał to nawet seksuolog Andrzej Jaczewski.

– Za to w zupełnie zaskakujący sposób utrzymywała się lesbofobia. Lesbijki powszechnie kojarzono z patologią społeczną, z więzieniem lub domem poprawczym. Dwie znane kobiety, w czasach PRL osoby publiczne, Wanda Półtawska i Barbara Skarga, pochodzące z zupełnie różnych środowisk i prezentujące zupełnie odmienne poglądy, opisały zetknięcie z lesbianizmem w warunkach obozowych jako traumę, coś obrzydliwego i chorego. Skarga w ciągu lat nie ustosunkowała się w ogóle do tej części swoich wspomnień, nikt również nie zwrócił głośno uwagi na mowę nienawiści w ustach tak cenionej etyczki.

Znalazłeś też kilka historii o zmianie płci.

– Niektóre niełatwo zinterpretować. W pierwszym reportażu, z 1958 r., prawdopodobnie mowa o osobie interseksualnej, funkcjonującej jako kobieta, która nawet wychodzi za mąż, ale po jakiejś tajemniczej, a koniecznej operacji „staje się mężczyzną" i równie dobrze spełnia się w tej roli. To nie jest poważny, trudny temat, raczej okazja do żartów, zabawny przypadek życiowy. Reportażowi w „Panoramie" towarzyszą zdjęcia roześmianego Jerzego Maja w towarzystwie żony i... przebranego za kobietę.

Śmiech, farsa... Nie wiadomo, jak o „tych sprawach" mówić. Pod koniec lat 80. filmy, w których homoseksualizm bohaterów jest głównym tematem lub jednym z głównych, powstały w innych krajach tzw. bloku: w NRD i na Węgrzech.

– Kino PRL jest kopalnią tematów i możliwości interpretacyjnych. Chyba każdy z nas pamięta te postaci „ciot" – tancerza z „Czterdziestolatka", pana Czesia z kabaretu Olgi Lipińskiej. Jednak są tam obecne jedynie na marginesie. Temat męskiego homoerotyzmu został bardziej wydobyty w „Zygfrydzie" Andrzeja Domalika i w o wiele mniej znanym filmie telewizyjnym „Żelazna obroża" Stanisława Lenartowicza. Nie powstała jednak wówczas żadna produkcja, w której homoseksualizm bohaterów byłby zasadniczym tematem.

Czyżby kolejna rzecz, która do dziś się nie zmieniła?

Jak powszechnie wiadomo, mniejszości seksualnych w PRL nie było.

– Nie było powszechnej świadomości, że istnieją.

Pozostało 99% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów