- Ubierano nas jak strachy na wróble - wspomina jedna z bohaterek filmu. - Można sobie wyobrazić, co musiałyśmy nosić. Wychowawczynie zabierały nas na spacery. Wszędzie były ogromne psy. Nie można było zboczyć z drogi. Szłyśmy w szeregu. Tak nas uczono: zawsze trzeba iść prosto, nie zbaczać ani w prawo ani w lewo.
Nagminnie stosowano kary cielesne. Tatiana miała dwa lata, gdy znalazła się w łagrze. W filmie wspomina, że wychowawczyni wciskała jej w usta chusteczkę, szczypała mnie w policzki i mówiła: „zabiję w tobie wroga". Często maluchy głodowały, bo w obozie pierwszeństwo w kolejce po chleb mieli ci, którzy pracowali.
Starsze dzieci indoktrynowano. Wpajano im miłość do Lenina, Stalina, Marksa i Engelsa. Niektórym skutecznie... Wspomina też m.in. Galia Raklejewa, która urodziła się w obozie w czerwcu 1954 roku. Jest też historia kobiety, która urodziła syna w wyniku gwałtu.
- Musiałam wybierać: życie albo śmierć - opowiada. - Kiedy zaszłam w ciążę, powiedziałam temu mężczyźnie, że nie chcę go więcej widzieć.
Dziecko pokochała. W obozowym życiu ta miłość była z jednej strony wsparciem, z drugiej - udręką, bo nie mogła zapewnić maluchowi minimalnych podstaw normalnej egzystencji - ubrania i jedzenia. Ale kobiety walczyły, żeby zatrzymać przy sobie dzieci. Opiekowały się nimi wychowawczynie - jedna na dwadzieścioro. Nie miały czasu ani możliwości, żeby je przewijać i karmić.
- Pamiętam wieczory, kiedy po pracy matki odwiedzały dzieci - wspomina jedna z kobiet. - Rozkrzyczany tłum kobiet biegł do swoich maluchów. Chwytały je, obsypywały pocałunkami, przytulały.