PRO
Barbara Hollender
Jest w tym filmie coś, co poraża i wbija w fotel. Potworne cierpienie. Miotanie się człowieka, który nie może dać sobie rady ze światem i z samym sobą.
Aktualizacja: 22.11.2012 08:39 Publikacja: 21.11.2012 17:40
Sandra Majka i Rafał Maserak w "Ixjanie"
Foto: Monolith films
PRO
Barbara Hollender
Jest w tym filmie coś, co poraża i wbija w fotel. Potworne cierpienie. Miotanie się człowieka, który nie może dać sobie rady ze światem i z samym sobą.
W Polsce nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego kina. Ale na świecie powstaje coraz więcej podobnych obrazów. Artyści zamykają w filmowych kadrach ból, lęki, nieprzystosowanie do świata. Senne wizje, rozdwojona jaźń, traumy psychiczne, obsesje, tajemnice – to wszystko można znaleźć nawet u największych: Davida Lyncha czy Martina Scorsese.
Chorobą XXI wieku jest depresja. Znam wielu ludzi, zwłaszcza młodych, którzy dali się złapać w pułapkę wygórowanych ambicji, pośpiechu, nieustannego stresu i napięcia. Nie potrafią odnaleźć się w stałych związkach, mają w sobie mnóstwo niespełnień. Odnoszą sukcesy, ale są coraz bardziej samotni, nie są w stanie funkcjonować bez psychotropów.
W „Ixjanie" czuje się taką mękę. Młody pisarz wydaje pierwszą książkę, która staje się bestsellerem. Ale on sam jest strzępem człowieka. Co jakiś czas klatkę piersiową przeszywa mu potworny ból. „Serce ma pan jak dzwon" – mówi lekarz i wydaje diagnozę: „Nerwica". Do tego amnezja wywołana zmieszaniem wódki i narkotyków z lekami. Co robił w czasie, którego nie pamięta? Był na przyjęciu, gdzie stało się coś strasznego. Zamordował przyjaciela, bo ten poderwał mu dziewczynę?
Film Skolimowskich składa się z luźnych scen. Jakby wydrapywanych z pamięci. Bohater jest inteligentem, na ekran wracają motywy zaczerpnięte z Freuda, Goethego, Dantego, Bułhakowa. Jego wyobraźnia stale pracuje. Rzeczywistość przenika się z sennymi marami, z fragmentami książki, która rodzi się w umyśle pisarza, z tęsknotami i przeraźliwym poczuciem winy. Zabił? Nie zabił? Kto tu kogo zdradził? Kto komu ukradł marzenia? Kto ucieka, kto goni? Kto się mści? „Ixjanę" można w całości odrzucić. Rozumiem zniecierpliwienie, jakie ten film wywołuje. Rozumiem oskarżenia o kicz, bo rzeczywiście sporo tu grafomańskich komentarzy, a magia i wspomnienia dziecięcych wyliczanek, choć mogą pewnie zdarzyć się człowiekowi choremu, budzą na widowni chichot. Ale można też ten film kupić. Bo jest eksperymentem z własną wrażliwością i z filmową materią.
Józef Skolimowski nie dożył premiery. Po skończeniu zdjęć pojechał do Indii. Przeżywał ataki paniki, nie dawał sobie rady ze sobą. Osłabiony organizm złapał bakterię, z którą nie radziły sobie żadne antybiotyki. Michał Skolimowski sam skończył film. Jak epitafium dla brata. Życie dopisało „Ixjanie" okrutne zakończenie. Więc oglądając ten obraz, mam w sobie niepokój. Dziwny Kosmateus Łukasza Simlata, ze spiczastą bródką, na miotle? Miotana namiętnościami, ale pretensjonalna i mało wiarygodna „wróżka" Magdaleny Boczarskiej? Wszystko to sztuczne? Tak. Ale prawdziwe są omamy, cierpienie, strach. „Ixjana" to zapis męki chorej psychiki. Dlatego wolę się nad tym filmem pochylić, próbować go poczuć i zrozumieć, niż rzucić w niego kamieniem.
KONTRA
Marek Sadowski
Film ten na początku dużo obiecuje, ale ostatecznie niczego nie dotrzymuje, wystawia na trudną próbę cierpliwość przeciętnego widza. Nieudolna parodia „Mistrza i Małgorzaty".
Pisarz borykający się z twórczą niemocą lub przeciwnie, powalony gwałtownymi atakami napierającej zewsząd weny, to wdzięczny obiekt obserwacji filmowców. Pozwala bez skrępowania i nadmiernego uzasadniania sensu dowolnie mieszać fabularne wątki, realność z fikcją, strumienie świadomości z marzeniami sennymi.
Bracia Józef i Michał Skolimowscy skorzystali z takiej możliwości po raz pierwszy już 19 lat temu. W swym angielskojęzycznym debiucie „Motyw cienia" jednym z bohaterów uczynili początkującego dramatopisarza, który wraz z bratem aktorem próbuje pogodzić rozbudzone na zapas ambicje z życiem realnym z pozoru. Po latach w „Ixjanie" główną postacią jest znów robotnik pióra – tym razem debiutujący pisarz Marek Newski (Sambor Czarnota). Jego rosyjskość nie jest przypadkowa. Jego pierwsza powieść tak zainteresowała największego w kraju wydawcę (Jan Frycz), z zasady nieinteresującego się debiutami, że postanowił ją wydrukować wbrew opiniom zaufanych recenzentów. I trafił w dziesiątkę. Książka świetnie się sprzedaje, a młody pisarz będzie gościem wystawnego bankietu w rezydencji wydawcy. Niestety, nie umie cieszyć się z sukcesu.
To natura depresyjna, nieskłonna do zachłystywania się najlepszymi nawet opiniami o swoim dziele. Nie może bowiem zapomnieć krzywdy, jakiej doznał od swego przyjaciela Artura (Borys Szyc). Ten poderwał dziewczynę, z którą Marek nigdy wcześniej nie zamienił ani słowa, zdradził jednak Arturowi swoje nią zauroczenie. Spotkanie obu mężczyzn na bankiecie połączone z popiciem alkoholem potężnej porcji psychotropów przez Marka zaowocowało krwawym rozwojem wydarzeń. Widz sam musi zdecydować, czy to, co od tej chwili dostrzega na ekranie, to realne przeżycia bohatera czy też jego senne wizje lub koszmary. Czy to wiwisekcja negatywnych stron jego osobowości? A może to po prostu fabularne nitki jego nowej autotematycznej powieści, w której sam staje się obiektem manipulacji kilku femme fatale z tytułową wróżką Ixjaną (Magdalena Boczarska) na czele, w dzieciństwie ofiarą pedofila.
Do kompletu dodajmy szpicbródkowatego diabła Kosmateusa (Łukasz Simlat) latającego nad Warszawą z Markiem na barana. Ta jarmarczna metafizyka wygląda jak nieudolna parodia diabelskich motywów „Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa, choć jak twierdzi sam bohater, bliżej jej do legendy o Fauście. Ale nie tej przetworzonej przez Goethego, tylko oryginalnej, ludowej. Wszystko to wygląda jednak nieznośnie pretensjonalnie, co podkreślają dialogi, chwilami wołające o pomstę do nieba, a wypowiadane z powagą godną objawienia. We wszystkim brak cienia dystansu, cały czas jest mrocznie i serio. Do tego miotający się po ekranie, bezradni wobec reżyserskich pomysłów, wykrzykujący swoje kwestie aktorzy...
PRO
Barbara Hollender
O dramatycznej sytuacji w polskim kinie filmowcy rozmawiali na specjalnym spotkaniu antykryzysowym. 17 grudnia dojdzie do rozmów z ministrą kultury Hanną Wróblewską.
11 grudnia Netflix udostępnia pierwsze z szesnastu odcinków serialu „Sto lat samotności” według słynnej powieści Gabriela Garcii Marqueza. Po śmierci pisarza na jej ekranizację zgodzili się synowie pisarza.
Polsko-duńsko-szwedzka „Dziewczyna z igłą” nominowana w kategorii filmu zagranicznego.
Dwie nagrody dla twórców duńsko-polskiej „Dziewczyny z igłą” na bardzo politycznej gali
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Wnętrze chatki Hagrida, centaury, Akromantule, Dementorzy i Mapa Huncwotów – to tylko niektóre atrakcje wystawy, którą w 2025 będą mogli odwiedzić w Polsce fani Harry'ego Pottera, magii i czarodziejskiej gry Quidditcha.
O dramatycznej sytuacji w polskim kinie filmowcy rozmawiali na specjalnym spotkaniu antykryzysowym. 17 grudnia dojdzie do rozmów z ministrą kultury Hanną Wróblewską.
11 grudnia Netflix udostępnia pierwsze z szesnastu odcinków serialu „Sto lat samotności” według słynnej powieści Gabriela Garcii Marqueza. Po śmierci pisarza na jej ekranizację zgodzili się synowie pisarza.
Dwie nagrody dla twórców duńsko-polskiej „Dziewczyny z igłą” na bardzo politycznej gali
Wnętrze chatki Hagrida, centaury, Akromantule, Dementorzy i Mapa Huncwotów – to tylko niektóre atrakcje wystawy, którą w 2025 będą mogli odwiedzić w Polsce fani Harry'ego Pottera, magii i czarodziejskiej gry Quidditcha.
Wraz z Katarzyną Czajką-Kominiarczuk, twórczynią bloga Zwierz Popkulturalny, recenzentką i autorką książek o popkulturze, rozmawiamy na temat seriali. Jakie tytuły zasługują na miano produkcji roku? Na jakim etapie streamingowej rewolucji się znajdujemy?
Lubię też wyrażać swoich bohaterów poprzez muzykę – ich upodobania pomagają mi ich lepiej zbudować.
Steve McQueen po raz pierwszy opowiada o mieście swojego urodzenia. Jego „The Blitz”, dostępny na Apple TV+, mówi o niemieckich bombardowaniach Londynu między 1940 i 1941 r.
Polska kultura straciła jednego ze swoich najwybitniejszych artystów – Stanisława Tyma. Aktor, reżyser i satyryk, zmarł w wieku 87 lat. Ludzie kultury i politycy żegnają legendę polskiego filmu.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas