Reklama

Berlinale 2013: Matt Damon broni „Ziemi obiecanej"

Zaczęło się jak w bajce o Kopciuszku. Dwaj przyjaciele, młodzi bezrobotni aktorzy napisali razem scenariusz. Ich „Buntownika z wyboru" wyreżyserował wtedy Gus van Sant

Publikacja: 10.02.2013 21:01

Matt Damon

Matt Damon

Foto: AFP

W 1999 roku Matt Damon i Ben Affleck odbierali razem Oscara za scenariusz. Dzisiaj przyjaźnią się nadal, mają wspólną firmę produkcyjną, ale pracują nad filmami osobno. Affleck, jako reżyser „Operacji Argo" jest faworytem w wyścigu Oscarowym, zaś Damon przedstawia na Berlinale „Promised Land" („Ziemia obiecana").

Reklama
Reklama

— Napisałem scenariusz tego filmu razem z Johnem Kosińskim — mówił w Berlinie aktor. — Miałem go sam wyreżyserować, ale nie pozwoliły mi na to inne zobowiązania. Dlatego zaczęliśmy szukać reżysera. Pierwszą osobą, która mi przyszla do głowy był Gus.

Van Sant zgodził się i tym samym znów zboczył ze swojej niezależnej, trudnej i nieco eksperymentalnej ścieżki, wracając do stylu hollywoodzkiego, jaki zaprezentował właśnie w „Buntowniku z wyboru" czy „Milku".

„Promised Land" to film, który porównywany jest do „Syriany" czy „Michaela Claytona". To opowieść o chciwości wielkiej korporacji zdecydowanej, by wydobywać gaz łupkowy nawet kosztem zatrucia środowiska naturalnego. I o korporacyjnym urzędniku, który w małym miasteczku przekonuje ludzi do rozwijania tej działalności na ich terenach, oferując za wykup ziemi ogromne sumy. Ale czy skażenie środowiska nie odbije się na zdrowiu mieszkańców?

— Chcieliśmy zrobić film o amerykańskiej tożsamości — mówił Matt Damon w Berlinie. — Zadać pytania, w jakim miejscu teraz jesteśmy i jak podejmujemy nasze najważniejsze decyzje.

Reklama
Reklama

Przyznał, że film źle poszedł w amerykańskich kinach: nie zwrócił nawet kosztów produkcji, które wynosiły zaledwie 18 mln dolarów. Nie został też dobrze przyjęty przez krytykę.

— Nie uderzyła mi do głowy woda sodowa — stwierdził. — Nie uważam, że wszystko, co robię jest znakomite. Ale ten film kocham, włożyłem w niego wiele serca.

Uczciwie trzeba jednak powiedzieć, że „Promised Land", choć bardzo rzetelny, sprawnie zrealizowany i świetnie zagrany przez Damona i Frances McDormand, sprawia wrażenie deja vu. Po prostu wszystko to już na ekranie widzieliśmy.

Przyjaciel Damona — Ben Affleck, zbiera znacznie lepsze recenzje.

— Bardzo mnie cieszy jego powodzenie — przyznał  Damon. — Ciężko na niego pracował. Przeszedł przez nienajlepszy czas, był bliski załamania, gdy Hollywood chciał z niego zrobić celebrytę. „Sprzedaję megazyny, nie filmy — żalił się. Dzisiaj wyszedł na prostą. A po wielkim sukcesie kasowym „Operacji Argo" zadzwonił: „Może otworzymy stałe biura naszej firmy?"

Zapowiedź filmu "Promised Land"

Reklama
Reklama

W 1999 roku Matt Damon i Ben Affleck odbierali razem Oscara za scenariusz. Dzisiaj przyjaźnią się nadal, mają wspólną firmę produkcyjną, ale pracują nad filmami osobno. Affleck, jako reżyser „Operacji Argo" jest faworytem w wyścigu Oscarowym, zaś Damon przedstawia na Berlinale „Promised Land" („Ziemia obiecana").

— Napisałem scenariusz tego filmu razem z Johnem Kosińskim — mówił w Berlinie aktor. — Miałem go sam wyreżyserować, ale nie pozwoliły mi na to inne zobowiązania. Dlatego zaczęliśmy szukać reżysera. Pierwszą osobą, która mi przyszla do głowy był Gus.

Reklama
Film
Nie żyje reżyser Jerzy Sztwiertnia
Film
„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy
Patronat Rzeczpospolitej
Złota Palma z Cannes, Marcin Dorociński i „Papusza”. Weekend otwarcia 19. BNP Paribas Dwa Brzegi zapowiada się wyśmienicie
Film
Gwiazda seriali „Sex Education” i „Biały lotos” Aimee Lou Wood kręci film w Polsce
Film
12 filmów ze wsparciem Warszawy i Mazowsza. Jakie to produkcje?
Reklama
Reklama