Sacro GRA wygrał festiwal w Wenecji

?Kontrowersyjny werdykt jury festiwalu, triumf dokumentu „Sacro GRA" uszczęśliwił tylko Włochów – pisze Barbara Hollender z Wenecji

Aktualizacja: 08.09.2013 19:48 Publikacja: 07.09.2013 21:06

Gianfranco Rosi to pierwszy włoski reżyser od 1998 roku, który w Wenecji wywalczył Złotego Lwa

Gianfranco Rosi to pierwszy włoski reżyser od 1998 roku, który w Wenecji wywalczył Złotego Lwa

Foto: AFP

Wielki festiwal filmowy wygrał dokument. Nie pierwszy raz. W 2004 roku Cannes nagrodziło Złotą Palmą Michaela Moore'a za film „Fahrenheit 9/11". W tym roku weneckie jury, którym kierował Bernardo Bertolucci, uhonorowało Złotym Lwem „Sacro GRA" Gianfranco Rosiego.

Zobacz galerię zdjęć

- Podjęliśmy tę decyzję jednogłośnie, z wielkim entuzjazmem – tłumaczył Bertolucci podczas konferencji prasowej. – Od początku zapowiadałem, że czekam na film, który mnie zaskoczy. I „Sacro GRA" to sprawił. Gianfranco Rosi jest niezwykle utalentowanym filmowcem. To człowiek orkiestra, który wszystko robi sam.

Ludzie przy autostradzie

Rosi spędził dwa lata na spotkaniach z ludźmi mieszkającymi w pobliżu 30-kilometrowego odcinka rzymskiej obwodnicy, a potem osiem miesięcy na montażu materiałów. Tak powstała opowieść o ludziach, mieście i współczesnych Włoszech w kryzysie. Autostrada rzymska ze sznurami mknących aut jest bezosobowa i anonimowa. Rosi próbuje szukać korzeni swoich bohaterów. Są wśród nich dwaj transwestyci żyjący w kamperze zaparkowanym z boku drogi; książę, który zamienił zamek na hotel bed & breakfast; rybak i jego żona Ukrainka; zubożały inteligent mieszkający w skrajnej nędzy, w jednym pokoju z dorosłą córką; ratownik medyczny patrolujący autostradę i czule opiekujący się starą matką; fanatyczny lekarz drzew zajmujący się palmami rosnącymi przy autostradzie.

Powstał film o kryzysie, ale i o tym, jak nawet w trudnych warunkach można pokonać samotność. Jego bohaterowie mają swoje korzenie w przeszłości. – Ale to starzy ludzie – zaznacza Rosi. – Młodzi są wyalienowani i niepewni.

W Wenecji Rosi dzielił się też opiniami o dokumentalistach: – Nie ma między nami konkurencji, bo wiemy, jak trudną uprawiamy sztukę. Po festiwalach dostaję mnóstwo listów od kolegów. Z uwagami, gratulacjami. Tę nagrodę chciałbym zadedykować im wszystkim.

W konkursie był jeszcze jeden dokument "The Unknown Known", w którym Errol Morris spotkał się z byłym amerykańskim sekretarzem obrony Donaldem Rumsfeldem. Namówił go do wspomnień, do wyciągnięcia notatek, do spojrzenia z pewnego dystansu na wojnę iracką. – Dwa dokumenty w konkursie to odważna decyzja w czasach, gdy ten gatunek z tak ogromnym trudem trafia na ekrany – stwierdził Bertolucci. – Film Morrisa też jest interesujący. Zastanawialiśmy się nawet, czy Rumsfeldowi nie przyznać Pucharu Volpiego dla najlepszego aktora, ale doszliśmy do wniosku, że nie możemy nagradzać człowieka, który przyczynił się do wszczęcia wojny irackiej i śmierci tysięcy ludzi.

Zaskakujący werdykt

Bertolucciego zaskoczyły dokumenty, krytyków (poza uszczęśliwionymi Włochami) – werdykt. Bo „Sacro GRA" ma ciekawy pomysł, ale nie jest to film wielki. Za dużo tu wątków, portrety ludzi są w gruncie rzeczy powierzchowne, ich historie niedopowiedziane. Nagroda to raczej dowód, że poziom konkursu był wyrównany, ale nie najwyższy.

Dominowały opowieści o samotności i gwałcie. Jurorzy wyróżnili dwa filmy o przemocy, która narasta czasem tuż obok, za ścianą. Jej ofiary zwykle się nie skarżą. Ze wstydu, strachu. „Żona policjanta" (nagroda specjalna) to trzygodzinna, opowiedziana w 59 epizodach historia kobiety maltretowanej przez męża. Na zewnątrz — kochające się młode małżeństwo z małym dzieckiem. Ale wejrzenia w rodzinne życie zdradzają prawdę: to ludzie u progu tragedii. Film Groninga jest wstrząsający, ale potrzebne w nim skróty, by był znakomity.

Dziwi natomiast deszcz nagród (za rolę męską i reżyserię) dla drugiego filmu na ten temat. Grecka „Miss Violence" Alexandrosa Avranasa o rodzinie, w której córki i wnuczki są wykorzystywane przez domowego tyrana – jest łopatologiczna i przewidywalna. Z listy nagród najbardziej bronią się „Bezpańskie psy". Tajwańczyk Tsai Ming-liang w charakterystycznym dla siebie wolnym rytmie opowiada historię mężczyzny z dwojgiem dzieci wyrzuconych na margines społeczeństwa.

Lista pokrzywdzonych

Film skrzywdzony? Dla znakomicie wyreżyserowanej „Philomeny" z pewnością Srebrny Lew za scenariusz to mało. Żal pominiętej w nagrodach Judi Dench, która stworzyła znakomitą kreację jako stara kobieta szukająca syna, którego przed 50 laty oddały do adopcji siostry zakonne. Jury odwróciło się też od filmów, w których artyści – jak Joe Glazer w „Under the Skin" czy Kelly Reichardt w „Night Moves" – szukają nowego języka kina. Warto zwracać uwagę na takie próby. Zwłaszcza dzisiaj, gdy autorzy są sparaliżowani brakiem pieniędzy. Filmy kręcone są bowiem w bardzo skromnych warunkach. Naturalne plenery, czasem tylko jakaś dekoracja zbudowana w hali, niewielu aktorów, żadnych ekstrawagancji. W produkcji Glazera poza Scarlett Johansson występują mało znani aktorzy albo wręcz naturszczycy. Terry Gilliam mówi w wywiadach, że od kilku dekad nie miał tak niskiego budżetu jak przy kręconym w Bukareszcie „Zero Theorem". A przecież wiadomo, że gdy brakuje pieniędzy, najbardziej liczy się pomysł, oryginalność, głębia samej opowieści. Weneccy jurorzy o tym zapomnieli.

Nagrodzeni

Gianfranco Rosi powiedział na scenie weneckiego pałacu festiwalowego: "Nie oczekiwałem, że dostanę tak ważną nagrodę za dokument". "Nareszcie dokument stanął do konfrontacji z fabułą, dokument to kino" - mówił zwycięzca festiwalu.

Nagrodę dla najlepszej aktorki dostała w sobotę 82-letnia Włoszka Elena Cotta, która zagrała we włoskim filmie "Via Castellana Bandiera" w reżyserii Emmy Dante. To znakomita zdaniem krytyki opowieść o konfrontacji kobiet w samochodach, stojących naprzeciwko siebie na ulicy w Palermo.

Za najlepszą rolę męską uznano grę aktora z Grecji Themisa Panou, który wcielił się w postać - jak się podkreśla - "dziadka-potwora" o przerażających instynktach w dramacie rodzinnym "Miss Violence" Alexandrosa Avranasa. Autor tego filmu otrzymał Srebrnego Lwa za najlepszą reżyserię.

Wielką nagrodę jury pod przewodnictwem znanego włoskiego reżysera Bernardo Bertolucciego przyznało filmowi "Jiaoyou" (Dzikie psy) Tsai Ming-lianga, Chińczyka urodzonego w Malezji. Nagroda specjalna jury przypadła zaś niemieckiemu filmowi "Die Frau des polizisten" Philipa Groeninga.

Steve Coogan i Jeff Pope zostali nagrodzeni za scenariusz, jaki napisali do filmu "Philomena" Stephena Frearsa, opowieści o radykalnym katolicyzmie w Irlandii.

Podczas ceremonii zamknięcia festiwalu przypomniano, że nagrodę Persol, przyznawaną przez dyrekcję we współpracy z jednym z jego sponsorów przyznano Andrzejowi Wajdzie. W czwartek na Lido odbyła się światowa prapremiera jego filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei".

p.mal., pap

Wielki festiwal filmowy wygrał dokument. Nie pierwszy raz. W 2004 roku Cannes nagrodziło Złotą Palmą Michaela Moore'a za film „Fahrenheit 9/11". W tym roku weneckie jury, którym kierował Bernardo Bertolucci, uhonorowało Złotym Lwem „Sacro GRA" Gianfranco Rosiego.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 96% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów