Dżentelmeni czyli mocny sojusz dżungli i zoo

Serial „Dżentelmeni” Guya Ritchiego to wariacja na temat jego filmu z 2019 r. Już trzy tygodnie nr 1 Netflixa na świecie. Promowany jako „błyskotliwy”. Trudno zaprzeczyć.

Publikacja: 27.03.2024 04:30

Kaya Scodelario w roli Susie i Theo James jako książe Eddie

Kaya Scodelario w roli Susie i Theo James jako książe Eddie

Foto: Netflix

Superspecjaliści od najnowszych terminologii w świecie produkcji audiowizualnej spierają się, czy serial „Dżentelmeni” to spint-off, czy coś z uniwersum fabuły z 2019 r. Dla widzów to tylko „słowa, słowa”, które nie są potrzebne, by ogłosić, że nowa rewelacja zabarykadowała się na szczycie notowań platformy streamingowej i świetnie tę ośmioodcinkową produkcję się ogląda.

Holmes i Tarantino

Aura znana z historii Conan Doyle’a o Sherlocku Holmesie, czyli flegmatyczne po brytyjsku i pełne sarkazmu dialogi spotykają się z ciętością i wyrafinowaną wulgarnością słownych pojedynków z Quentina Tarantino. Ta zaś hybrydowa formuła jest jednocześnie stylowa i pikantna, co potwierdza udział Edwarda Foxa, etatowego dżentelmena znanego z „Dnia szakala”, w roli ojca.

Ta hybrydowa formuła jest jednocześnie stylowa i pikantna

Gdy rzecz podstawowa, że „ten serial koniecznie trzeba obejrzeć”, jest już jasna, można powiedzieć, że film „Dżentelmeni” nakręcony był z perspektywy właściciela narkotykowego imperium, który po latach walki – czasami z maczetą w ręku, na trudnym rynku, chce sprzedać swój życiowy dorobek. Tymczasem serial zaczynamy oglądać z perspektywy kapitana kontyngentu ONZ Eddiego Hornimana (Theo James).

W pierwszej minucie musi rozwiązywać spory dotyczące przepuszczania baranów przez granicę Turcji i Syrii, a w chwilę potem, wezwany do książęcej posiadłości swojego ojca w Anglii, barany widzi i, owszem, jak strzygą trawnik przed siedzibą rodu – generalnie jednak baranów nie brakuje w jego rodzinie.

Jest nim z pewnością starszy brat Freddy (Daniel Ings). To on i jego nałogi pakuje arystokratyczną familię w kłopoty i zmusza, by negocjować pokój z pewną rodziną z Liverpoolu, utrzymującą, że handluje tylko makrelami. Jak w „Operze za trzy grosze” targ to tylko przykrywka, zaś kapitan musi stawić czoła niejednej mafii, by ratować siebie, brata, rodzinę, pałac i wielowiekowe dziedzictwo angielskiej arystokracji.

Film i serial mają wspólne DNA

Guy Ritchie wedle obecnej terminologii jest kreatorem serialu, za scenariusz i reżyserię odpowiada spora grupa rzemieślników i mistrzów, którzy stwierdzili że film i serial mają wspólne DNA, oparte na połączeniu dwóch światów – arystokracji i mafii.

Pierwsza ma posiadłości, drogie przyzwyczajenie, dekadencję i herby, przede wszystkim zaś długi, a druga – siłę napędową, pomysły – nie zawsze zgodne z prawem, i mnóstwo pieniędzy, jakie trzeba uprać i zainwestować. Mariaż arystokratów, którzy uważają, że żyją pod ochroną jak w zoo, i mafiosów, którzy stosują prawa dżungli, nie jest więc, jak można sądzić, mezaliansem, lecz naturalnym sojuszem.

Sarkazm twórców oparty jest na refleksji, że obecni arystokraci to potomkowie dawnych, uszlachconych przestępców

Sarkazm twórców oparty zaś jest na refleksji, że obecni arystokraci to potomkowie dawnych, uszlachconych przestępców i nie można się przejmować pałacowo-salonową przebieranką, bo dla wszystkich najważniejsza jest władza i kasa.

Guy Ritchie ma coś na ten temat do powiedzenia, ponieważ jego ojciec, tak jak główny bohater filmu, był kiedyś kapitanem elitarnego brytyjskiego oddziału, oboje zaś rodzice po rozwodzie, weszli w drugie związki z baronami. On sam zaczynał jako nastoletni goniec w produkcji filmowej i wżenił się w majątek królowej pop Madonny, co było takim sukcesem jak jego film „Przekręt”.

Inną specjalnością Ritchiego są sporty walki. Chociaż sam ćwiczył wschodnie dyscypliny, w filmach woli wpisywać się w brytyjską tradycję, dlatego zarówno w obu częściach kinowego hitu o Sherlocku Holmesie z Robertem Downeyem jr i Jude’em Law, jak i „Dżentelmenach”, knockoutuje pojedynkami pięściarskimi wagi ciężkiej, najchętniej nielegalnymi, na duże pieniądze i będącymi elementem jeszcze bardziej brutalnej rozgrywki.

Czytaj więcej

Dla kogo filmowe Orły 2024? Ogłoszono nominacje

W serialu ciosy rozdaje i przyjmuje Jack (Harry Goowins), którym opiekuje się siostra Susie (magnetyzująca Kaya Scodelario). To ona kieruje marihuanowym imperium, jakie zbudował jej ojciec (Ray Winston) jeszcze w latach 70., na starość przebywający w więzieniu. Warto zobaczyć, jakimi warunkami dysponuje ten penitencjariusz, który kręci swoją rodzinką niemal jak Logan Roy z „Sukcesji”. Sukcesyjny wątek, jak już się powiedziało, w mafijnej rodzinie też się pojawia. A przecież nie w tym rzecz: siłą serialu poza sarkastycznymi dialogami narracyjna piłka-zmyłka, dokonująca nieustannie zmiany akcji.

Ojciec chrzestny

Gdy już bowiem bohaterowie „Dżentelmenów” mają zaznać upragnionego spokoju – muszą ratować, co się da, zgodnie z zasadą „co nas nie zabije, to nas wzmocni”. W plejadzie postaci pojawiają się Amerykanin Johnstone (Giancarlo Esposito), przedstawiający się jako miłośnik najdroższych win, a ma plany wybiegające poza piwniczkę. Kawalkada Cyganów prosi, by zwać ich wędrowcami, a w kodeksie karnym znalazłoby się kilka celniejszych określeń. Jest też południowoamerykańska dilerka luksusowych samochodów nie gorszych niż lamborhini.

Śmierć, również ze śmiechu, oferuje morderca-ewangelista Gospel John (Pearce Quigley), szef wspomniany liverpoolskich zabijaków, oraz Azjata Jimmy (Michael Vu) w szeregach gangu Glassów, non stop uśmiechnięty od ucha do ucha, bo wciąż upalony. Przekonujący, że świat z marihuaną nie byłby lepszy, ale na pewno spokojniejszy. Salwy śmiechu zapewnia też wizualizacja didaskaliów i komentarzy, znana choćby z „Bastardów wojny”.

Przebojowego serialu nie może być bez wątku miłosnego. Może i przesadą jest nazwać tak relację Eddiego i Susie. Będąc przez większość czasu po przeciwnych stronach barykady, zachowują pokerowe miny. Ale jeśli owocem tej relacji będzie drugi sezon – każdy z widzów zostanie chętnie ojcem chrzestnym tego wyczekiwanego już dziecka.

Superspecjaliści od najnowszych terminologii w świecie produkcji audiowizualnej spierają się, czy serial „Dżentelmeni” to spint-off, czy coś z uniwersum fabuły z 2019 r. Dla widzów to tylko „słowa, słowa”, które nie są potrzebne, by ogłosić, że nowa rewelacja zabarykadowała się na szczycie notowań platformy streamingowej i świetnie tę ośmioodcinkową produkcję się ogląda.

Holmes i Tarantino

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rusza 17. edycja Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA
Film
Marcin Dorociński z kolejną rolą w Hollywood. W jakiej produkcji pojawi się aktor?
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Sport i namiętności
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata