Złota Palma dla „Anatomii Upadku” Justine Triet

Grand Prix Jury dostała amerykańsko-brytyjsko-polska koprodukcja „Strefa interesów” Jonathana Glazera, której akcja toczy się w czasie II wojny światowej, tuż przy obozie Auschwitz.

Publikacja: 27.05.2023 23:16

Justine Triet ze Złotą Palmą za "Anatomię upadku"

Justine Triet ze Złotą Palmą za "Anatomię upadku"

Foto: AFP

Rzadko się zdarzają werdykty tak bliskie odczuciom krytyków i widzów. Ze stojącego na bardzo wysokim poziomie tegorocznego konkursu jury obradujące pod przewodnictwem Rubena Ostlunda wybrało najpiękniejsze perełki.

Złotą Palmę odebrała Justine Triet, twórczyni znakomitego filmu „Anatomia upadku”. Francuzka opowiedziała o rodzinnej tragedii, gdy z poddasza domu we francuskich Alpach wypada mężczyzna. Żona, pisarka, zostaje oskarżona o morderstwo, a Triet tak prowadzi film, że niezależnie od wyroku sądu to widz musi sobie odpowiedzieć na pytanie: zabiła czy nie? „Anatomię upadku” można nazwać kryminałem lub dramatem sądowym. Ale taka etykietka byłaby właściwie krzywdząca. Triet opowiedziała o współczesnej moralności, o tym, co może kryć zwyczajna, wydawałoby się świetnie prosperująca rodzina. Zapytała czym jest prawda i czy jesteśmy w stanie do niej dojść. Fantastyczne, nieoczywiste kino.

To była trzecia w historii festiwalu canneńskiego Złota Palma zdobyta przez kobietę. Pierwszą dostała Jane Campion w roku 1993 za „Fortepian”, drugą Julie Ducournau w 2021 roku za „Tytan”. Justine Triet, jako jedyna, powiedziała ze sceny coś więcej niż podziękowania ekipie. Zaatakowała rząd za reformę emeratylaną i próbę „przełamania francuskiego wyjątku kulturowego”, a wreszcie pozdrowiła młode reżyserki, których wciąż jest, jej daniem, za mało. 

Grand Prix jury powędrowało do Jonathana Glazera za „Strefę interesów”. W tej amerykańsko-brytyjsko-polskiej koprodukcji autor niekonwencjonalnych, oryginalnych filmów „Sexy Beast” i „Pod skórą”  wrócił do czasu II wojny światowej i Holocaustu. Ale zrobił to w sposób wyjątkowy, jak nikt dotąd. Pokazał rodzinę Rudolfa Hoessa, komendanta Auschwitz, mieszkającą w domu z ogrodem tuż przy murze obozu. Sportretował ludzi, którzy swoje prywatne szczęście z wielkim powodzeniem budowali w miejscu, gdzie zamordowanych zostało 1,5 mln osób. 

Film Glazera, znakomicie zrobiony i świetnie zagrany jest refleksją na temat banalności zła, tak ogromnie ważną w dzisiejszych, niespokojnych czasach. 

Zdjęcia do „Strefy interesu” powstały w całości w Polsce, reżyser dziękował za pomoc dyrektorowi Muzeum w Auschwitz. Polską koproducentką filmu jest Ewa Puszczyńska, zdjęcia zrobił Łukasz Żal, za scenografię odpowiadały Joanna Kuś i Katarzyna Sikora, za kostiumy Małgorzata Karpiuk. 

Jakby antidotum dla tych trudnych, budzące przygnębiające refleksje obrazów jest laureat Nagrody Jury – „Opadłe liście” Akiego Kaurismakiego. Podczas gdy twórcy pod różnymi szerokościami geograficznymi rejestrują ciężkie choroby dzisiejszych społeczeństw, Fin jak zwykle, przypomina, że życie jest silne i można je zacząć od nowa.  W jego nowym filmie są niełatwe diagnozy społeczne i echa wojny w Ukrainie. Ale jest też w tej historii dwojga prostych, samotnych ludzi wiara, że miłość zawsze może się przydarzyć, że z upadku można się podnieść, że nie wolno tracić nadziei. 

Swoje nagrody zebrała Azja. Za scenariusz jury nagrodziło Sakamoto Yuji za projekt „Monster” wyreżyserowany przez Hirokazu Kore-edę. Za najlepszego reżysera przeglądu uznano Tran Anh Hunga, twórcę filmu „The Pot-au-feu”. Ten „kulinarny” obraz jest pierwszym filmem, który Azjata zrealizował w Paryżu. 

Z kolei Wim Wenders swój film „Perfect Days” zrealizował w Japonii. Jego bohaterem jest sprzątacz toalet tokijskich, mężczyzna, który niejedno przeżył, a teraz cieszy się każdym dniem, spotkaniami z ludźmi, których spotyka na swojej drodze. Po pracy wraca do domu pełnego magnetofonowych kaset i książek, czyta przed snem Faulknera, stara się osiągnąć życiową harmonię. Za zagranie głównej roli w tym filmie Koji Yakusho dostał nagrodę dla najlepszego aktora. Za najlepszą aktorkę festiwalu jury uznało Merve Dizdar z filmu Nuri Bilge Ceylana „About Dry Grasses”. 

Tu zresztą największą przegraną festiwalu jest znakomita niemiecka aktorka Sandra Huller. W 2016 roku była ona faworytką w wyścigu do nagrody aktorskiej w Cannes, gdy stworzyła bardzo ciekawą rolę w „Toni Erdmann” Maren Ade. Nie dostała jej. Teraz wydawała się pewniakiem. Oba zwycięskie filmy – „Anatomia upadku” Triet i „Strefa interesów” przynoszą jej wielkie kreacje. Tyle, że regulamin canneński nie pozwala dać dwóch nagród temu samemu filmowi. Dlatego zapewne Huller musiała wyjść z Grand Theatre Lumiere bez Palmy.

Trochę też szkoda, że w werdykcie nie znalazło się miejsce dla Todda Haynesa, który bardzo ciekawie i nowatorsko wyreżyserował „May December” o aktorce, która z spędza czas z autentyczną bohaterką filmu, w którą ma się wcielić. Z kobietą, która przed laty związała się z młodszym od niej o 20 lat chłopcem i stworzyła z nim stabilny dom. Tu świetnie zagrały też dwie ciekawe aktorki - Julianne Moore i Natalie Portman.

Jury Rubena Ostlunda nie miało łatwego zadania, poziom festiwalowego konkursu był wysoki. Ale Justine Triet, Jonathan Glazer i Aki Kaurismaki to wyjątkowa trójka artystów. Ich filmy zostaną w historii canneńskiego festiwalu. 

— Jestem zaszczycony, że mogłem wziąć udział w festiwalu, który sprawia, że kino żyje – takie słowa podziękowania przesłał Aki Kaurismaki, który nie mógł być obecny na gali. I to też jest zwycięstwo tegorocznego „Cannes”.

Rzadko się zdarzają werdykty tak bliskie odczuciom krytyków i widzów. Ze stojącego na bardzo wysokim poziomie tegorocznego konkursu jury obradujące pod przewodnictwem Rubena Ostlunda wybrało najpiękniejsze perełki.

Złotą Palmę odebrała Justine Triet, twórczyni znakomitego filmu „Anatomia upadku”. Francuzka opowiedziała o rodzinnej tragedii, gdy z poddasza domu we francuskich Alpach wypada mężczyzna. Żona, pisarka, zostaje oskarżona o morderstwo, a Triet tak prowadzi film, że niezależnie od wyroku sądu to widz musi sobie odpowiedzieć na pytanie: zabiła czy nie? „Anatomię upadku” można nazwać kryminałem lub dramatem sądowym. Ale taka etykietka byłaby właściwie krzywdząca. Triet opowiedziała o współczesnej moralności, o tym, co może kryć zwyczajna, wydawałoby się świetnie prosperująca rodzina. Zapytała czym jest prawda i czy jesteśmy w stanie do niej dojść. Fantastyczne, nieoczywiste kino.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Film
„Doppelganger. Sobowtór” i powrót Larsa von Triera. Ciekawe nowości w kinach na weekend
Materiał Promocyjny
Podróżuj ekologicznie! Program Fundusze Europejskie dla zrównoważonej mobilności
Film
Wielominutowa owacja na pokazie „Znachora”
Film
„Znachor” nas uzdrowi. To świetne kino popularne ze społecznym nerwem
Film
„Znachor”: bilety na pokazy za 100 zł
Materiał Promocyjny
„Skoro wiemy, że damy radę, to zróbmy to”. Oto ludzie, którzy tworzą Izerę
Film
„Znachor” kreuje aktorskie gwiazdy
Film
„Saint Omer”: Historia dzieciobójczyni