Kino ma za sobą niełatwy rok po lockdownach. Stopniowo odradzało się, posypały się premiery. Eksperci od spraw rynku, dystrybutorzy, producenci bacznie obserwowali czy publiczność wraca do sal. Wracała. Ale przede wszystkim latem - na wielkie superprodukcje, których z powodu przestojów w czasie pandemii wczesną jesienią zabrakło.
Końcówkę roku niewątpliwie uratuje „Avatar. Smak wody”. Znacznie gorzej radziło sobie skromniejsze kino autorskie, które nie osiągało i nadal nie osiąga wyników sprzed pandemii. Dlatego ważne są tegoroczne nagrody krytyków, narodowych Akademii Filmowych, a wreszcie Oscary.