Wiele nierozwiązanych dotąd zagadek kryją też często świetnie zachowane znaki i postaci na skalnych urwiskach kanionach stanu Utah. Indianie z tej części Ameryki Północnej pozostawili po sobie przedziwne postaci i symbole, które namalowali lub wyryli na ścianach kanionów. Paul Bahn i Jean-Loec Le Quellec, archeologowie, którzy tej sztuce plenerowej poświęcili życie, postanowili udać się ich tropem do Utah.
– Archeologia skalna to specyficzna dziedzina oparta na poszukiwaniu sensu obrazów – wyjaśnia Jean-Loec Le Quellec. – Badamy malowidła bądź ryty jak każde inne znalezisko: topory, groty strzał lub naczynia ceramiczne. Próbujemy ustalić ich wiek i umiejscowić na osi czasu. To jednak tylko obrazy, a nasz umysł jest tak skonstruowany, że wszystkiemu próbujemy przypisać sens.
Naukowcy spotykają się m.in. z potomkiem pradawnych żyjących na tym terenie plemion – Bertramem Tsavadawą, Indianinem Hopi z północnej Arizony, którego rezerwat znajduje się kilkaset kilometrów stąd. Kiedy pokazują mu malowidła z Black Dragon Canyon, od razu wydają mu się znajome.
– Jakbym widział znaki mojego klanu. To niesamowite – mówi Bertram. – Nie mogę uwierzyć, że widzę te symbole tak daleko od głównego rezerwatu. Zapewne wyznaczają dawną granicę terytorium. Niewiarygodne.
Położona opodal drogi okrągła skała skrywa na swojej powierzchni zagadkową scenę porodu. Gdy Bertram Tsavadawa ujrzał tę postać, od razu stwierdził, że chodzi o mit narodzin ludzkości. Zajmuje on centralne miejsce w mitologii Indian Hopi, wierzących, że u zarania dziejów ludzie żyli pod ziemią, a potem rozproszyli się na cztery strony świata i zaczęli mówić różnymi językami, dając początek wszystkim ludom na ziemi.
– Widzę to po raz pierwszy i jestem bardzo wzruszony – mówi Bertram w filmie. – Patrząc na te rysunki, odczuwam głęboką więź z przeszłością. Są jak odnalezione puzzle, dzięki którym mogę spojrzeć inaczej na swoje życie.