Już na kilka dni przed premierą „Katynia” Andrzeja Wajdy w Moskwie jej organizatorzy musieli przepraszać za brak zaproszeń.
– Proszę przyjść na 10, 15 minut przed seansem, może ktoś się nie zgłosi – taką odpowiedź słyszeli w ostatnich dniach zainteresowani zaproszeniami na dzisiejszą premierę „Katynia” w liczącej 1100 miejsc sali Domu Kina w Moskwie. Na drugi pokaz, który odbędzie się jutro w Centralnym Domu Literatów, wejściówki skończyły się jeszcze wcześniej. Dla większości okazał się bardziej atrakcyjny ze względu na możliwość spotkania z reżyserem.
– Nie wyobrażam sobie Rosjanina interesującego się kinem, który nie skorzystałby z takiej okazji – tłumaczył „Rz” reżyser filmowy Boris Ajrapietian.
Ajrapietian przewodniczy jury Konkursu Filmów Studenckich i Debiutanckich im. św. Anny, który trwa w stolicy Rosji. Wczoraj polski reżyser poprowadził na festiwalu warsztaty twórcze z najmłodszym pokoleniem rosyjskich filmowców.
– Kiedy usłyszałam, że przyjedzie do nas sam Wajda, nie mogłam uwierzyć – nie kryła emocji Jana Skopina, studentka czwartego roku kinematografii w Moskiewskim Instytucie Kultury. Polskiego reżysera odkryła po obejrzeniu „Popiołu i diamentu”. – W znacznej mierze to jego twórczość wpłynęła na to, że wybrałam studia filmowe. O zainteresowaniu wizytą Wajdy w Moskwie świadczyła liczba ekip telewizyjnych na korytarzach siedziby Związku Filmowców Rosji przed przyjazdem reżysera. – Mamy nakręcić wszystko: jak wchodzi, co powie, jak się pożegna – przyznał w rozmowie z „Rz” operator jednej z rosyjskich stacji telewizyjnych. – Zwykle tyle materiału zbieramy, gdy planowany jest większy dokument.