Mozaika ludzkich losów

„Zero” to wymykający się filmowym schematom fabularny debiut Pawła Borowskiego.

Publikacja: 12.06.2008 13:55

Mozaika ludzkich losów

Foto: Rzeczpospolita

Paweł Borowski jest absolwentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, ale bardziej niż malarstwo frapuje go kino. Jest dzisiaj dyrektorem kreatywnym agencji TBWA, twórcą wielu filmów reklamowych, a także interesujących, eksperymentalnych animacji, m.in. „Lovegamestation” oraz słynnej „Kocham cię” — opowieści o życiu mężatki, którą „gra” gumowa lalka z sex-shopu. Ten ostatni obraz — o miłości, marzeniach, samotności i niespełnieniach — pokazywany był na festiwalach w Tribece i Berlinie.

— Film zawsze był dla mnie ważny — mówi Borowski. — Nawet kiedy malowałem obrazy, miały one charakter narracyjny.

Jego „Zero” to historia wielowątkowa, na którą składają się losy kilkudziesięciu osób.

Duże, współczesne miasto. W biurze Barczystego Biznesmena miarowo stukoczą obijające się o siebie kulki-zabawki — kołyski Newtona. Barczysty Biznesmen zażywa pigułkę, po czym z pewną niechęcią odbiera dzwoniący telefon. Rozmawia z prywatnym detektywem, Niechlujnym Tłuściochem. Zleca mu obserwację jakiejś osoby.

Tak właśnie odbywa się narracja filmu. Kamera podąża za osobą wypowiadającą ostatnie słowo w dialogu. Akcja „Zera” toczy się w ciągu 24 godzin i składa się z okruchów życia m.in. Barczystego Biznesmena, Niechlujnego Tłuściocha, Jakiegoś Psychicznego, Chudego Gazeciarza, Spoconego Taksówkarza, Filigranowej Blondynki, Chorego Chłopca, Wypindrzonej Dupy, Potężnego Gościa, Energicznego Dziadka, Bladej Kobiety, Zadbanej Lasencji, Wystrojonego Kolesia, Sympatycznego Chłopaka, Szczupłej Kobiety, Starej Kobiety i innych. Czasem ich losy splatają się w sposób naturalny, czasem to kwestia przypadku. Zdarza się, że kogoś gwałtownie porzucamy w najbardziej intrygującym momencie, by potem do niego wrócić w zupełnie innym miejscu. Tak rodzi się opowieść o miłości, nienawiści, tęsknocie, zdradzie, seksie, przemocy.

— Pewnie każdemu z nas zdarzyło się kiedyś siedzieć w knajpie, na dworcu czy w parku, obserwować ludzi wokół i zastanawiać się, kim są — mówi Borowski, nie tylko reżyser, lecz również scenarzysta „Zera”. — I pytać: co by się stało, gdyby przez przypadek ci ludzie zetknęli się ze sobą? Czy to by zmieniło coś w ich życiu? Jak to ich życie wygląda? Może powinienem pójść za którymś z nich i dowiedzieć się o nim więcej? Ale czy to wystarczy? Może to wciąż będą tylko pozory? Może potem będę wstydził się swojej pierwszej oceny? A jeśli ten, za którym pójdę, spotka inną osobę? A ona też będzie intrygująca i będę chciał wiedzieć o niej więcej? Dokąd zaprowadzi mnie ta pogoń? Czy obraz ułożony ze strzępów historii da mi pojęcie o ludzkiej naturze? Czy będzie prawdziwy? A jeśli nawet, to jaka ta prawda będzie?

W tym mozaikowym filmie występuje około 60 aktorów.

— Kompletowałem obsadę ponad pół roku — przyznaje reżyser. — Bardzo dużo rozmawialiśmy z aktorami, bo trudno tu mówić o klasycznym budowaniu roli, a chciałem, żeby postacie nie były komiksowe i papierowe. Dlatego każdy z wykonawców wie o swoim bohaterze znacznie więcej niż widz.Nie sposób wymienić wszystkich bohaterów filmu, więc tylko garstka nazwisk: Robert Więckiewicz, Aleksandra Popławska, Andrzej Mastalerz, Gabriela Muskała, Cezary Kosiński, Kamila Baar, Marian Dziędziel, Michał Tarkowski, Sonia Bohosiewicz.

— Bardzo trudno było zgrać terminy tylu wykonawców — opowiada producent Piotr Dzięcioł. — Dlatego nie udało nam się wyjechać na plan w październiku ub. roku, jak początkowo planowaliśmy. Zrobiliśmy więc dokładną rozpiskę w styczniu, podaliśmy wszystkie daty aktorom i dopiero w połowie kwietnia zaczęliśmy kręcić.

Zdjęcia powstały w Warszawie i Łodzi. Za kamerą stanął operator Arkadiusz Tomiak, scenografię zaprojektował Wojciech Zogala, kostiumy — Anna Szcześniak i Lila Gałązka.

Producentem filmu jest Opus Film Piotra Dzięcioła, a koproducentami — warszawska WFDiF, Platige Image oraz Wytwórnia Dźwięku Burzyński-Kohnke. „Zero” dostało dofinansowanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Będzie gotowe pod koniec br.

Paweł Borowski jest absolwentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, ale bardziej niż malarstwo frapuje go kino. Jest dzisiaj dyrektorem kreatywnym agencji TBWA, twórcą wielu filmów reklamowych, a także interesujących, eksperymentalnych animacji, m.in. „Lovegamestation” oraz słynnej „Kocham cię” — opowieści o życiu mężatki, którą „gra” gumowa lalka z sex-shopu. Ten ostatni obraz — o miłości, marzeniach, samotności i niespełnieniach — pokazywany był na festiwalach w Tribece i Berlinie.

Pozostało 89% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu