Paweł Borowski jest absolwentem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, ale bardziej niż malarstwo frapuje go kino. Jest dzisiaj dyrektorem kreatywnym agencji TBWA, twórcą wielu filmów reklamowych, a także interesujących, eksperymentalnych animacji, m.in. „Lovegamestation” oraz słynnej „Kocham cię” — opowieści o życiu mężatki, którą „gra” gumowa lalka z sex-shopu. Ten ostatni obraz — o miłości, marzeniach, samotności i niespełnieniach — pokazywany był na festiwalach w Tribece i Berlinie.
— Film zawsze był dla mnie ważny — mówi Borowski. — Nawet kiedy malowałem obrazy, miały one charakter narracyjny.
Jego „Zero” to historia wielowątkowa, na którą składają się losy kilkudziesięciu osób.
Duże, współczesne miasto. W biurze Barczystego Biznesmena miarowo stukoczą obijające się o siebie kulki-zabawki — kołyski Newtona. Barczysty Biznesmen zażywa pigułkę, po czym z pewną niechęcią odbiera dzwoniący telefon. Rozmawia z prywatnym detektywem, Niechlujnym Tłuściochem. Zleca mu obserwację jakiejś osoby.
Tak właśnie odbywa się narracja filmu. Kamera podąża za osobą wypowiadającą ostatnie słowo w dialogu. Akcja „Zera” toczy się w ciągu 24 godzin i składa się z okruchów życia m.in. Barczystego Biznesmena, Niechlujnego Tłuściocha, Jakiegoś Psychicznego, Chudego Gazeciarza, Spoconego Taksówkarza, Filigranowej Blondynki, Chorego Chłopca, Wypindrzonej Dupy, Potężnego Gościa, Energicznego Dziadka, Bladej Kobiety, Zadbanej Lasencji, Wystrojonego Kolesia, Sympatycznego Chłopaka, Szczupłej Kobiety, Starej Kobiety i innych. Czasem ich losy splatają się w sposób naturalny, czasem to kwestia przypadku. Zdarza się, że kogoś gwałtownie porzucamy w najbardziej intrygującym momencie, by potem do niego wrócić w zupełnie innym miejscu. Tak rodzi się opowieść o miłości, nienawiści, tęsknocie, zdradzie, seksie, przemocy.