Sztuka manipulacji kadrami

6. Biennale Fotografii w Poznaniu. Impreza w tym roku odbywa się pod hasłem „Fotografia/Ideologia/Polityka”.

Publikacja: 19.05.2009 01:45

Tomasz Kozak Zmurzynienie

Tomasz Kozak Zmurzynienie

Foto: Rzeczpospolita

Pod temat „Fotografia/Ideologia/Polityka” podciągnięte zostały cztery osobne wystawy złożone z prac prawie 120 autorów. Każda w innym klimacie, odmiennie zaaranżowana – od minimalistycznej oszczędności po nadmierne stłoczenie, od historii po współczesność.

Motyw przewodni przeglądu wydał mi się nader interesujący. Wiadomo, że fotografią można manipulować, że to uległe narzędzie propagandy. Jak upolitycznienie zdjęć uzewnętrzniało się we wczesnych latach powojennych? W jaki sposób przejawia się obecnie?

[srodtytul]Budujemy nowy dom[/srodtytul]

W Centrum Kultury Zamek kurator Maciej Szymanowicz przygotował najliczniejszy zestaw. „Budowniczowie świata fotografii. Polska fotografia drugiej połowy lat 40. XX w.”.

Wystawa odkrycie. Prawie 200 prac wygrzebanych z prywatnych, muzealnych i miejskich archiwów. Większość autorów to przedwojenni mistrzowie wychowani na piktorializmie, czyli fotografii „malarskiej”. Esteci, entuzjaści szlachetnych technik, po wyzwoleniu zrzeszali się w towarzystwach fotograficznych, uczestniczyli w oficjalnych konkursach i… niepostrzeżenie, nieraz wbrew przekonaniom, dawali się porwać nowej ideologii.

Jakim cudem Jan Bułhak, dawny piłsudczyk, „mentor fotografów ojczystych” i piewca natury, dał się namówić na cykl kadrów z Ziem Odzyskanych? Czyżby nie wiedział, że uczestniczy w oszustwie? Jego prace powstały na państwowe zamówienie do serii książek „Ziemie Staropolski”, których zadaniem było dowiedzenie „słowiańskości” terenów zachodnich.

Jednocześnie zielone światło mieli awangardyści. Zbigniew Dłubak, Fortunata Obrąpalska, Edward Hartwig tworzyli swojską wersję fotografii surrealistycznej lub – jak kto woli – abstrakcyjnej. Ci sami „nowocześni” brali udział w konkursach sławiących etos robotniczo-chłopski, organizowanych przez Polskie Towarzystwo Fotograficzne. Hasło „postęp” obrazowano za pomocą budujących scen: przedszkolaki w kojcu, dziecko pochylone nad książką, robotnik w rozmowie z inżynierem. Ważny rozdział stanowiły wizerunki ludzi pracy. Pokazani z heroicznym patosem, urodziwi, umięśnieni jak sportowcy. Można powiedzieć – soft propaganda. Wstęp do socrealizmu.

[srodtytul]Co ma modelka [/srodtytul]

Pokaz „Uroki władzy” przygotowany przez Izabelę Kowalczyk w Galerii Arsenał dotyczy presji, jakiej większość z nas poddaje się obecnie. Teraz światem rządzą komercja i media. Kuratorka wybrała dziewięcioro znanych polskich artystów. Co ważne – nie są to „fotografowie” w tradycyjnym rozumieniu, pracują w różnych mediach. Współczesna sztuka nie uznaje podziałów na dyscypliny.

Wracając do „Uroków…” – Zbigniew Libera w serii fotograficznych inscenizacji rozprawia się z mitem partyzanta-wiecznego chłopca, którego ulubioną zabawką jest odbezpieczony karabin, a jedynym zajęciem – walka. Z kolei Bogna Burska tworzy fikcyjną „Kronikę”. Na dziesiątkach slajdów migają puste, zdemolowane i zakrwawione pomieszczenia. Tam musiały się rozegrać jakieś makabryczne sceny. Czy to policyjna dokumentacja? Nie, zestaw kadrów ze znanych filmów fabularnych. W znakomitej instalacji wideo Izabelli Gustowskiej „She” także dominuje bezduszna brutalność, choć w bezkrwawej formie. Oglądamy trzy równoległe projekcje. Dwie skrajne – to zabiegi, jakim poddawane są modelki przed sesjami fotograficznymi. Pośrodku mężczyzna o prezencji gangstera wylicza, na co muszą przystać dziewczyny zatrudnione w tym elitarnym zawodzie. Powinny godzić się z wszelkimi ingerencjami „malarskimi” na ciele i dostosowywać do wymagań stylistów. I bez protestów! Jakikolwiek odruch buntu wyklucza je z branży.

[srodtytul]Gdyby MM była stara[/srodtytul]

Projekt „Kłopotliwe obrazy” pilotowany przez Marka Krajewskiego odbywa się dwufazowo. Kurator zaprosił również dziewięcioro autorów, którzy prezentują prace w przestrzeni miejskiej, a w galerii Spot można oglądać filmy dokumentujące reakcje przechodniów. Najobficiej komentowany obiekt zdobi front galerii Arsenał: olbrzymi portret „Marilyn”. Ale… legendarna gwiazda prezentuje się paskudnie, komputerowo „postarzona” przez Andrzeja Dragana, groteskowa w lalkowatej fryzurze, z błękitnymi cieniami na powiekach. Cóż, miała szczęście nie doczekać tego momentu.

Jeszcze słowo o prezentacji w Starym Browarze. „Od problemu symulacji do nowego symbolizmu” przygotował Krzysztof Jurecki. Zaprosił 23 artystów i… nie wyczuł przestrzeni. W zbytnim zagęszczeniu eksponatów zatraciła się przejrzystość przesłania, a i jakość niektórych obiektów pozostawia sporo do życzenia. Warto jednak zwrócić uwagę na mocne jak plakaty fotogramy Ewy Świdzińskiej dotyczące instrumentalnego traktowania kobiety (doskonałe jest wymowne „Pieprzyć” – łono posypane przyprawą), na „historię szaleństwa” Katarzyny Majak, na rzeźby Anny Baumgart zrealizowane według zdjęcia prasowego z 1961 roku ukazującego ucieczkę z Berlina Wschodniego do Zachodniego.

Tu ogólna konstatacja: jeszcze dziesięć lat temu taki zatłoczony i mętny w przekazie pokaz nikomu by nie przeszkadzał; dziś męczy. Znamię czasów i przeobrażeń w naszej percepcji.

Wystawy czynne do 7 czerwca.

[ramka][b]Najciekawsze wystawy towarzyszące imprezie[/b]

Galera Piekary (do 2 czerwca)

Andrzej Lachowicz to nestor polskiej fotografii konceptualnej. 70-leni wrocławianin szedł pod prąd socjalistycznej polityce kulturalnej. Do wystawy „Private Space” wybrał setki zdjęć wykonanych podczas plastycznych imprez i mityngów. Można zobaczyć, jak wyglądała polska awangarda lat 70. oraz kilku słynnych twórców sztuki zachodniej. Przywołanie ducha entuzjazmu i idealizmu, z dala od komercji.

Galera Ego (do 7 czerwca)

Szymon Szcześnik (ur. 1975) przez ostatni rok realizował projekt „Czy mogę panu zrobić zdjęcie?”. Kadry przedstawiają przypadkowo spotkanych rodaków. Choć niezbyt reprezentacyjni i ubrani bez polotu, wykazują się fantazją. Ktoś upiększył ogród sztucznymi palmami z różowymi (!) liśćmi, ktoś inny postawił w dzikim terenie wielki napis „Ave Maria”, jeszcze inny hoduje bizony na steki. Egzotyka po polsku. [/ramka]

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu