Na początku wieku w polskim kinie brakowało odważnych pomysłów umożliwiających start w zawodzie debiutantom. Sygnałem zmian był projekt "Pokolenie 2000", dzięki któremu pierwsze filmy mogli nakręcić m.in. Artur Urbański i Maciej Pieprzyca. Wśród nich był także Marek Lechki, reżyser "Mojego miasta" (2002). Opowieść o życiu mieszkańców jednego z bloków na Śląsku zdobyła m.in. nagrody specjalne na festiwalach w Gdyni i Krakowie. Trzy lata temu "Moje miasto" wywalczyło tytuł debiutu dekady na przeglądzie "Młodzi i film" w Koszalinie.
Mimo to droga Marka Lechkiego do nakręcenia drugiego filmu była długa. – Podobnie jak moi koledzy, nie zamierzałem iść na kompromisy – mówi. – Chciałem, żeby moja następna fabuła miała osobisty charakter. Tyle że uprawianie kina autorskiego jest trudne. Trzeba trafić na właściwych ludzi i nie ulec podszeptom producentów, którzy myślą przede wszystkim, jak na filmie zarobić.
Ostatecznie sam założył firmę producencką. Dzięki dotacji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej uzbierał nieco ponad 1,3 miliona złotych i ze skromnym budżetem przystąpił do pracy nad "Erratum" według własnego scenariusza.
Tytuł można przetłumaczyć jako spis pomyłek lub usterek do naprawienia. Takiej naprawy wymaga właśnie życie 34-letniego Michała. Ma żonę, synka, dobrze płatną pracę. Ale w tym poukładanym świecie nie jest szczęśliwy. Bezwolnie poddaje się rutynie codzienności.
Pewnego dnia musi odebrać dla szefa auto. Jedzie do Szczecina – miasta urodzenia. Tam potrąci na ulicy bezdomnego. Poszukiwanie rodziny ofiary wypadku będzie dla Michała szansą powrotu do korzeni. Spotkania ze znajomymi z dzieciństwa, nawiązanie ponownego kontaktu z ojcem pozwolą mu spojrzeć na własne życie z innej perspektywy. Dostrzec to, co stracił, odcinając się od przeszłości.