Śpiewać w niebogłosy

Czy jodłowanie może być sposobem na życie? Odpowiedzi szukają twórcy frapującego szwajcarsko-niemieckiego dokumentu

Publikacja: 29.07.2010 18:53

Śpiewać w niebogłosy

Foto: Rzeczpospolita

Bohaterami opowieści jest troje ekscentrycznych muzyków, których drogi krzyżują się w szwajcarskich Alpach. – Wszystko zależy od miejsca, w jakim żyjemy. Dostrajamy się do niego. Gdybym mieszkał na pustyni, śpiewałbym inaczej niż tutaj – wyjaśnia Christian Zehnder.

Jodłowanie stało się jego pasją trochę przez przypadek. Chciał zostać barytonem w operze, ale realizację planów uniemożliwiła choroba. – Spowodowała częściową utratę pamięci i zdolności językowych – wspomina Christian i dodaje, że tekstów piosenek nie mógł zapamiętać. Spróbował więc jodłowania, do którego słowa nie są potrzebne, wystarczy mocny głos i umiejętność wyrażania za jego pomocą różnych emocji. – To mnie zmieniło. Zacząłem przekazywać uczucia, a to poruszało słuchaczy – wyjaśnia.

Christian daje regularnie koncerty, ale potrafi też samotnie usiąść na górskim szlaku, podziwiać zapierające dech w piersiach krajobrazy i nagle zacząć jodłować. Jak mówi: – Echo jest ważnym elementem naszej muzyki. Śpiewasz i otrzymujesz coś w zamian.

Jego starszy kolega po fachu Noldi Alder nie musi czekać na odpowiedź gór. Gdy rano otwiera drzwi domu i zaczyna jodłować, wtórują mu mieszkający nieopodal bracia i sąsiedzi. – Kiedy w górach rozlega się śpiew, wrażenie jest niesamowite. W pubie, gdy ktoś zaczyna jodłować, wszyscy milkną. Nie wiem, dlaczego? – zastanawia się. – Może ta muzyka skłania do rozmyślań o pierwotnych religiach, pradawnych wierzeniach?

Noldi z jodlowaniem zetknął się jako dziecko. Pochodzi ze słynnego klanu muzyków i razem z braćmi przez lata koncertował po całym świecie. Ubrani w ludowe stroje grali i śpiewali tradycyjne alpejskie melodie. Noldi postanowił pójść o krok dalej i zaczął eksperymentować. Dziś miesza jodłowanie z bardziej nowoczesnymi brzmieniami. Na braciach nie robi to jednak wrażenia.

Galerię ekscentryków zamyka Erika Stucky, która w dzieciństwie marzyła, by zostać tancerką. Dziś wyżywa się na scenie jako wokalistka. Potrafi też wejść do pubu i znienacka zacząć jodłować. – Całe szczęście, że nie śpiewa w supermarketach, ale i tak czasem przesadza – mówi lekko zażenowana jej występami córka.

Ale Erika, Christian i Noldi nie wyobrażają sobie innego życia. Twierdzą, że alpejskie krajobrazy są przytłaczające. Śpiewanie to dla nich sposób na stawienie czoła tym imponującym górom.

Echa stron rodzinnych

22.50 | Planete | sobota

Bohaterami opowieści jest troje ekscentrycznych muzyków, których drogi krzyżują się w szwajcarskich Alpach. – Wszystko zależy od miejsca, w jakim żyjemy. Dostrajamy się do niego. Gdybym mieszkał na pustyni, śpiewałbym inaczej niż tutaj – wyjaśnia Christian Zehnder.

Jodłowanie stało się jego pasją trochę przez przypadek. Chciał zostać barytonem w operze, ale realizację planów uniemożliwiła choroba. – Spowodowała częściową utratę pamięci i zdolności językowych – wspomina Christian i dodaje, że tekstów piosenek nie mógł zapamiętać. Spróbował więc jodłowania, do którego słowa nie są potrzebne, wystarczy mocny głos i umiejętność wyrażania za jego pomocą różnych emocji. – To mnie zmieniło. Zacząłem przekazywać uczucia, a to poruszało słuchaczy – wyjaśnia.

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów