Czytaj też: [link=http://www.rp.pl/artykul/533086-Fanatyzm-zabija-milosc.html]Fanatyzm zabija miłość[/link]
[link=http://www.rp.pl/galeria/492083,1,533086.html]Zobacz galerię zdjęć[/link]
W poprzednim filmie reżyserki – „Grbavicy” nagrodzonej w Berlinie Złotym Niedźwiedziem – konflikt bałkański, choć dawno zakończony, był punktem wyjścia do opowieści o matce i córce poczętej w wyniku gwałtu. W „Jej drodze” wojna wciąż jest obecna w pokaleczonej świadomości i pamięci bohaterów, ale to dzień dzisiejszy Sarajewa interesuje Zbanic najbardziej. Owo dziś stolicy Bośni to ścieranie się dwóch odłamów islamu, umiarkowanego i radykalnego, czyli wahhabizmu.
Luna (Cvitesic) jest niepraktykującą młodą kobietą, stewardesą, zakochaną z wzajemnością w Amarze (Lucev), kontrolerze lotów. Mieszkają razem i starają się o dziecko, choć bez rezultatu. Wojenne wspomnienia wpędziły Amara w alkoholizm. Przyłapany na piciu w pracy, mężczyzna zostaje zwolniony i pogrąża się w marazmie. Gdy spotkany przypadkiem kolega z wojska proponuje mu wyjazd na dwutygodniowy obóz nad jezioro, gdzie mógłby uczyć dzieci obsługi komputera – od razu się zgadza. Powiadamia Lunę, że odnalazł tam spokój i ukojenie, i że przestał pić.
Kobieta wie, że jego przyjaciel to „wahhabi”, więc jedzie odwiedzić Amara pełna najgorszych przeczuć. I rzeczywiście – nad jeziorem islamska indoktrynacja kobiet, mężczyzn i dzieci trwa w najlepsze, a Amar nie jest już tym samym człowiekiem. Odmawia Lunie seksu, twierdząc, że najpierw muszą zawrzeć związek małżeński, i krytykuje jej stroje.