Jerzy Stefan Stawiński, scenarzysta filmu Kwiecińskiego, przedstawił losy maturzystów z rocznika 1938, którym wojna odebrała szanse na normalne życie, a często go pozbawiła. Losy licealistów z pokolenia stanu wojennego u Borcucha były oczywiście nieporównanie mniej dramatyczne, ale ich zderzenie z historią też zostawiło trwały ślad.
Czytaj też - Reżyser w roli staroświeckiego belfra
Janusz Majewski sięgnął do własnych przeżyć i zrealizował film bardzo osobisty, sentymentalny, przejmujący i dramatyczny, a chwilami nieodparcie zabawny. Bo taka była rzeczywistość lat 1945 – 1947 widziana oczami nastolatka. Chłopca chwilami nad wiek poważnego, wychowanego w patriotycznej rodzinie z naturalną potrzebą wolności, ale jednocześnie niestroniącego od przynależnych wiekowi wygłupów. Dostrzegającego i odczuwającego na własnej skórze opresyjność i zakłamanie nowego systemu politycznego.