To wszystko stanowi scenograficzny zestaw obowiązkowy filmu grozy spod znaku opowieści o nawiedzonym domu. W „Naznaczonym" wzbogaca go dodatkowo drabina z przegniłym szczeblem, pełniąca funkcję katalizatora akcji obrazu będącego efektem współpracy autorów – reżysera i producenta oraz scenarzysty – serii „Piła".

Gdy wchodzi na nią Dalton – syn Renai i Josha Lambertów, którzy wprowadzają się do jednego z takich domostw – i spada, natychmiast pogrąża się w śpiączce. Badania mózgu nie wykazują żadnych zmian. Chłopak się nie budzi, a Lambertowie zaczynają się orientować, że coś nawiedza ich dom. Byliśmy już straszeni w taki sposób niezliczoną ilość razy, ale James Wan robi to całkiem efektywnie, wzbogacając typowy asortyment niezidentyfikowanymi szeptami emitowanymi przez elektroniczną nianię.

Niestety, druga część „Naznaczonego" zawodzi oczekiwania z początków filmu. Małżonkowie wydają się szczęśliwą parą, ale gdy tylko w domu zaczyna straszyć, a rodzina znajduje się w niebezpieczeństwie, Josh przesiaduje w pracy do późna. To sztuczny zabieg scenarzysty wymyślony tylko po to, by spotęgować w nas wrażenie osamotnienia bezradnej Renai wystawionej na ataki demonów. Potem na scenę wkracza medium Elise i jej dwóch pomocników, wszyscy wyposażeni w groteskowe urządzenia do rejestrowania ciał astralnych. Równie absurdalna jest teoria kobiety na temat tego, co właściwie spotyka rodzinę. Tylko po co nam rozwiązanie zagadki wyłożone kawa na ławę?! Boimy się przecież tego, co niewyjaśnione...

USA 2010, reż. James Wan, wyk. Patrick Wilson, Rose Byrne, Barbara Hershey, Ty Simpkins