W Islandii żyją sami dziwacy

"Parking królów" jest filmem wyłącznie dla fanów absurdalnego humoru o czarnym zabarwieniu - pisze Rafał Świątek

Publikacja: 25.07.2011 18:33

"Parking królów" zamieszkują outsiderzy i życiowi rozbitkowie

"Parking królów" zamieszkują outsiderzy i życiowi rozbitkowie

Foto: www.maverick.is

Islandia ma około 300 tysięcy mieszkańców. Nie wiem, jaki jest wśród nich procent ludzi złamanych przez życie i zepchniętych na margines, ale sądząc po filmach z tego kraju, stanowią przygniatającą większość obywateli.

Zobacz fotosy z filmu

Kinematografia z tej niewielkiej wyspy jest bardzo młoda. A o islandzkim kinie zrobiło się głośno dopiero na początku XXI wieku – dzięki słynnej wokalistce Björk oraz reżyserowi Dagurowi Káriemu.

Ona zagrała w musicalu Larsa von Triera "Tańcząc w ciemnościach" (2000), który zdobył Złotą Palmę w Cannes. On nakręcił "Nói Albinói" (2003). Czarująca opowieść o ekscentrycznym 17-latku próbującym wyrwać się z małej zaśnieżonej miejscowości w wielki świat zdobywała nagrody na międzynarodowych festiwalach. A przede wszystkim stworzyła wizerunek Islandii jako ojczyzny buntowników i oryginałów.

Ten obraz umacnia również "Parking królów" Valdis Óskardóttir, cenionej montażystki – m.in. "Zakochany bez pamięci" i "Czyngis-chan" – która od czasu do czasu staje za kamerą. "Parking królów", podobnie jak "Nói Albinói", jest opowieścią o ucieczce. Tyle że w odwrotną stronę. Chłopak z filmu Káriego chciał uniknąć szarej egzystencji wśród fiordów. Bohaterowie przedstawieni przez Óskardóttir stronią od cywilizacji, zaszywając się na tytułowym parkingu, nie mającym jednak nic wspólnego z królewskim majestatem.

To małe osiedle zdezelowanych przyczep kempingowych. Miejsce dla przegranych i outsiderów. Mikrospołeczność tworzą tu m.in. dwaj bracia kierujący ruchem na drodze, którą niemal nikt nie przejeżdża; para punków uwielbiających zamykać się w rdzewiejącym aucie, by w oparach marihuany posłuchać ostrej muzyki; pijący na umór gitarzysta; staruszka chodząca z martwą foką pod pachą.

Pewnego dnia parking odwiedza Junior (Gisli Orn Gardarsson). Przyjechał z kolegą (Daniel Brühl) z Niemiec, licząc, że ojciec pomoże im w finansowych tarapatach. Tyle że rodzic, choć najprawdopodobniej jest byłym bankierem, nie ma ani grosza. Ukrywa się na parkingu królów przed wierzycielami.

Intryga jest wątła, rozpada się na szereg komediowych epizodów, zaprawionych często wisielczym poczuciem humoru. Ale głównym źródłem komizmu jest portret zdziwaczałej zbiorowości. Wrakami są w filmie nie tylko przyczepy, ale także ludzie. Opuszczeni, skrzywdzeni przez los lub zbyt niedojrzali, by normalnie funkcjonować.

Mam wrażenie, że Óskardóttir chciała z tej zbieraniny ekscentryków stworzyć gorzki symbol Islandii dotkniętej kryzysem, który zniszczył gospodarkę i więzi społeczne. Niestety, ciąg różnej jakości skeczy nie układa się w przekonującą metaforę. Pozostaje jedynie wrażenie, że stężenie osobliwości na milimetr taśmy filmowej przekroczyło w kinie islandzkim stan alarmowy. W tych oparach absurdu dobrze będą się czuli tylko najwytrwalsi widzowie.

 

 

Islandia ma około 300 tysięcy mieszkańców. Nie wiem, jaki jest wśród nich procent ludzi złamanych przez życie i zepchniętych na margines, ale sądząc po filmach z tego kraju, stanowią przygniatającą większość obywateli.

Zobacz fotosy z filmu

Pozostało 91% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów