Dokumentalista wychował się we Francji, lecz ma i polskie korzenie – z naszego kraju pochodzi jego ojciec. Zapewne te okoliczności sprawiły, że opowieść o losach Klementyny i Wojtka wykracza poza sztampową opowieść o Polakach na emigracji. Zacząć należy od tego, że Klementyna nie trafiła do filmu przypadkiem. W sierpniu 1980 roku podczas strajku w Stoczni Gdańskiej jej ojciec Maciej Pietrzyk śpiewał słynną „Piosenkę dla córki", której słowa: „nie mam dzisiaj czasu dla Ciebie...", nuciła wkrótce cała Polska.
– Dla mnie ta piosenka jest smutna – ujawnia Klementyna. – Przypomina bolesne wydarzenia z dzieciństwa: rozstanie rodziców, emigrację ojca do dalekiego kraju, niespełnione obietnice.
Ona dorastała w Polsce. Jednak kiedy dorosła, postanowiła ze swoim mężem Wojtkiem wyruszyć w świat, by posmakować innego życia. Wyjechali do Dublina, nie snując dalekosiężnych planów i nie obiecując sobie, że tak już ma zostać na zawsze. Byli gotowi na zmiany i ciekawi, jak się wszystko ułoży. Po miesiącu ona pracowała w polskim „Haraldzie", on został rysownikiem. Wkrótce Klementyna zorganizowała nawet festiwal filmu polskiego. Po pół roku byli już całkiem zadomowieni i coraz bardziej zadowoleni z łatwości życia, jakie wiedli w tym spokojnym kraju. Wokoło było wielu Polaków, z którymi nawiązali znajomości, zaprzyjaźnili się.
– Nasz nowy świat stawał się coraz ciekawszy – wspomina Klementyna.
Ale poukładana rzeczywistość zachodniego dobrobytu pokazała inne swoje oblicze, gdy Irlandczycy wyszli na ulice, protestując przeciw podwyżkom składek emerytalnych. Zaczęła się recesja, którą coraz mocniej odczuwali mieszkający w Irlandii Polacy. Tracili pracę, psuły się ich dobre stosunki z miejscowymi.