Znakomita brytyjska teoretyczka sztuki Irit Rogoff kilka dni temu w auli warszawskiej ASP rozwodziła się nad pożytkami płynącymi z nonszalanckiego podejścia do podziału pracy. – Niech filozofowie zaczną budować domy, malarze piszą polityczne manifesty, a politycy projektują ogrody! Tylko ostateczne zniesienie granic między dyscyplinami doprowadzi do uwolnienia kreatywnych sił drzemiących w społeczeństwie – ogłosiła Rogoff.

Postulat ten na polu sztuki współczesnej doprowadził do przewrotu kinematograficznego. Ikoną tego zwrotu jest brytyjski artysta Steve McQueen, który wdarł się przebojem na filmowe festiwale za sprawą swego fabularnego debiutu „Głód" – brutalnego obrazu o śmierci Bobby'ego Sandsa, lidera IRA.

Czytaj więcej w "Przekroju"