1. The Raid (reż. Gareth Evans)
Najlepszy dowód na to, że kino akcji potrafi być prawdziwą sztuką. Film Garetha Evansa opowiada o policyjnym nalocie na kryjówkę gangsterów w Dżakarcie, ale dzięki talentowi reżysera i nieprawdopodobnym scenom walk wręcz całość zmienia się w rodzaj zapierającego dech w piersiach wizualnego baletu. Indonezyjska sztuka walki Pencak Silat to prawdziwa uczta dla oczu, a strona montażowa i operatorska filmu może posłużyć za zdumiewający przykład natchnionego rzemiosła. Sukces całości opiera się na tym, że film funkcjonuje znakomicie zarówno jako spektakl, jak i refleksja nad mechanizmami przemocy i władzy. „The Raid" jest jednym z filmów roku.
2. Generation P (reż. Viktor Ginzburg)
Wybitna satyra oparta na prozie Wiktora Pielewina i zarazem jeden z najoryginalniejszych filmów rosyjskich ostatnich lat. Opowieść o splatających się światach konsumpcji, reklamy, polityki i psychodelicznych wizji, które razem tworzą jedyną w swoim rodzaju opowieść o naszej trudnej do ogarnięcia współczesności. Jeden z nielicznych filmów, które potrafią w równym stopniu rozśmieszyć, jak i zaniepokoić.
3. The Trip (reż. Michael Winterbottom)
Brytyjski humor ma w sobie coś, co zawsze przyciąga do ekranu, a Roy Brydon i Steve Coogan są jego absolutnymi mistrzami. W nowym filmie nieprawdopodobnie płodnego Michaela Winterbottoma obserwujemy ich pozornie „niefilmowe" dywagacje i rozmowy, z których każda jest zabawniejsza od poprzedniej. Mogłoby się wydawać, że „gadające głowy" to przepis na kinową nudę, niemniej jednak pełna niespodzianek podróż w wykonaniu Brydona i Coogana zadaje kłam temu twierdzeniu.
4. Footnote (reż. Joseph Cedar)
Nominacja do Oscara za film zagraniczny nie była przypadkowa – film Josepha Cedara to jeden z najciekawszych tytułów ubiegłego roku. Opowieść o rywalizacji ojca z synem na polu akademickiej interpretacji Talmudu przeradza się w uniwersalną historię o rodzicielskiej surowości i synowskim poświęceniu – i vice versa. Wspaniały, nagrodzony w Cannes i obfitujący w liczne zwroty scenariusz, a także świetne aktorstwo całego zespołu.
5. Lepsze życie (reż. Chris Weitz)
Demián Bichir doczekał się nominacji oscarowej za swą rolę nielegalnego meksykańskiego imigranta, który stara się wykuć dla siebie i swojego syna niszę w trudnej amerykańskiej codzienności. Chris Weitz stworzył coś na kształt współczesnej wersji „Złodziei rowerów", łącząc chwytający za gardło melodramat z przenikliwą obserwacją mechanizmów społecznego wykluczenia i niesprawiedliwości. Łzy gwarantowane, podobnie jak zachwyt nad aktorskim warsztatem głównego wykonawcy.