Można spytać: „Skoro te obrazy nie powstały, to czy jest o czym pisać?". Okazuje się jednak, że opowieści o nienakręconych filmach dopełniają portrety polskich artystów i historię naszego kina. A nawet więcej: są przyczynkiem do dziejów PRL.
Tadeusz Lubelski wykonał mrówczą pracę. Przekopał się przez tony dokumentów nagromadzonych w archiwach Filmoteki Polskiej czy Instytutu Sztuki PAN, przewertował notatki reżyserów i dziesiątki publikacji prasowych, rozmawiał z wieloma ludźmi. Przeprowadził dziennikarskie śledztwa, by opisać 13 projektów, które nie zostały skierowane do produkcji.
Gdy w 2001 roku odbyła się premiera „Przedwiośnia" Filipa Bajona, w środowisku szeptano, że to wielka klęska Andrzeja Wajdy. Dopiero po przeczytaniu „Historii niebyłej PRL" czytelnik zda sobie sprawę, jak bardzo te opinie były prawdziwe. Lubelski opisuje zmagania Wajdy z „Przedwiośniem", które zaczęły się w 1956 roku i trwały niemal pół wieku. W tym czasie, w różnych momentach historii, powstało pięć wersji scenariusza. Wajda zmieniał też obsadę, przede wszystkim jednak próbował uaktualniać prozę Żeromskiego, szukając w niej dyskursu o współczesnej Polsce. Z różnych powodów nigdy nie doprowadził do realizacji „Przedwiośnia". Czasem tekst był całkowicie zatrzymywany przez Komisję Ocen Scenariuszowych, innym razem Wajda nie godził się na zbyt daleko idące kompromisy. Ale bywało i tak, że sam artysta miewał problemy z kolejnymi pomysłami, nie mógł znaleźć odpowiednich wykonawców albo rezygnował, bo inny projekt wydał mu się pilniejszy, jak choćby wtedy, gdy postanowił szybko nakręcić „Człowieka z żelaza". Jednak ciągle do „Przedwiośnia" wracał. Broń złożył dopiero wówczas, gdy padł pierwszy klaps na planie filmu Bajona.
Tadeusz Lubelski śledzi przyczyny, dla których nie powstały i inne głośne w swoim czasie projekty. Zaczyna książkę od opisu drogi, jaką od 1946 roku przeszedł pomysł na jeden z pierwszych powojennych filmów. Do zaproponowanego przez Ludwika Starskiego projektu biograficznej opowieści o Korczaku przymierzał się wówczas Aleksander Ford. Skończyło się wszystko w marcu 1968 roku, gdy w warszawskiej wytwórni gorączkowo rozbierano dekoracje do filmu, którego zdjęcia miały się właśnie zacząć. W Polsce film o Korczaku, na podstawie tekstu Agnieszki Holland, nakręcił dopiero w 1990 roku Andrzej Wajda.