W komediach romantycznych fale wyrzucają na brzeg piękne syrenki. U Tony'ego Gatlifa morze wypluwa pojedyncze buty - adidasy, mokasyny. Należały do tych, którym nie udało się na łódkach przepłynąć nielegalnie z Afryki do Europy. Tylko jedna dziewczyna, Betty, przeżyła wyprawę. Wycieńczona dopłynęła do swojej ziemi obiecanej. Z nią widz odbędzie podróż po Starym Kontynencie.
W 2010 roku 93-letni Stephane Hessel opublikował esej „Czas oburzenia, stając się guru społecznego ruchu. - Kiedy przeczytałem tekst Hessela, poczułem dokładnie to samo co on: potrzebę pokojowej insurekcji, powstania przeciw władzy - mówi Gatlif.
W filmie młoda Afrykanka próbuje znaleźć swoje miejsce w nowym świecie. - Jest dobrze - mówi do telefonu, gdy rozmawia ze swoją rodziną. - Będzie dobrze - powtarza sobie nieustannie. Ale to nieprawda. Europa jej nie chce. Dziewczyna, z jedną torbą, wędruje przez Grecję i Hiszpanię. Śpi przy ulicy, zarabia jakieś grosze, sprzedając przy drodze butelki wody za jedno euro, wszędzie jest zatrzymywana przez policję, zamykana w obozach dla uchodźców, poniewierana. Niepotrzebna.
Gatlif oddziałuje na wyobraźnię widza poprzez obrazy. Klucz w więziennych drzwiach odcina bohaterkę od wolności. Na zdjęciach legowisk z poduszek i kartonów pojawiają się imiona i wiek tych, którzy tutaj spali. Pomarańcze toczące się po schodach jak dziecięcy wózek z „Pancernika Potiomkina" to hołd dla tunezyjskiego sprzedawcy owoców Mohameda Bouaziziego, który w grudniu 2010 roku dokonał samospalenia, wywołując „arabską wiosnę". Widzimy ludzi grzebiących w koszach na śmieci przy supermaketach, dłonie ściskające puste talerze i twarze - dziesiątki, setki twarzy tych, którzy stracili już nadzieję.