Jakub Gierszał w Yumie Piotra Mularuka

Znakomitą kreację w „Yumie” stworzył Jakub Gierszał. Jest jednym z najlepszych aktorów nowego pokolenia

Publikacja: 09.08.2012 23:59

Jakub Gierszał pokazał przemianę bohatera – od zahukanego wyrostka z marzeniami po człowieka przegra

Jakub Gierszał pokazał przemianę bohatera – od zahukanego wyrostka z marzeniami po człowieka przegranego

Foto: kino świat

 

Młodzi bohaterowie filmu Piotra Mularuka mieszkają w polskim, przygranicznym miasteczku. Nie mają przed sobą żadnych perspektyw, a nowa rzeczywistość wczesnych lat 90. zdążyła już w nich obudzić marzenia. Dość proste: markowe buty, skórzana kurtka, „lepsze życie".

Nie potrafią ich spełnić inaczej, niż schodząc na drogę przestępstwa. Jeżdżą do Niemiec i okradają sklepy. To ich sposób na wydostanie się z kręgu biedy, zdobycie pozycji wśród sąsiadów. Jednak za swoje wybory muszą zapłacić wysoką cenę.

Zjawisko „jumania" istniało naprawdę. Po 1989 roku przy granicy polsko-niemieckiej było na porządku dziennym. Piotr Mularuk pokazuje jego społeczne tło.

W skromnym mieszkaniu rodzina Zygi prowadzi szare życie. Spracowana, zaniedbana matka innego sobie nawet nie wyobraża. Ale jej syn ma już zachodnie punkty odniesienia, a wspiera go ciotka – energiczna kobieta, która zajmuje się własnym biznesem – miejscową agencją towarzyską i szmuglowaniem przez granicę papierosów. To ona namawia Zygę do „ekspansywnego" życia. „Wiatr historii wieje, a ty chcesz zamknąć chłopaka w domu" – rzuca jego matce.

Mularukowi udało się uchwycić to, co w „jumaniu" było najbardziej porażające – społeczną aprobatę. Ciche przyzwolenie otoczenia na kradzież, rosnące wymagania rodziny, która najpierw patrzy na poczynania Zygi z przestrachem, ale potem przyzwyczaja się i „zamawia" rzeczy dla siebie. W tym świecie obowiązuje prosta zasada: okraść Niemców to nic strasznego.

„Yuma" utrzymana jest w konwencji polskiego westernu. Niektórych będzie razić schematyczność tego filmu, w którym wszystko jest przewidywalne. Ale można też na niego spojrzeć, jak na przypowieść o schodzeniu na złą drogę i cenie, jaką się za to płaci, o życiu ponad stan, o czasie przemian, w którym upadają dotychczasowe wartości, o mechanizmach społecznego awansu.

Największym plusem filmu są kreacje aktorskie. Groteskowa, celowo przerysowana przez Katarzynę Figurę ciotka. Krzysztof Skonieczny i Jakub Kamieński jako kumple głównego bohatera. Przede wszystkim jednak Jakub Gierszał (rocznik 1988) grający Zygę.

Urodził się w Krakowie, ale gdy miał kilka miesięcy, rodzice przenieśli się do Niemiec. Ojciec, reżyser teatralny Marek Gierszał, do dzisiaj mieszka w Hamburgu. Jakub w wieku 11 lat wrócił z matką do Polski, do Torunia. Po maturze zdał do krakowskiej szkoły teatralnej. Nie ukrywa, że kocha kino.

– Ono łączy obraz, muzykę i myśl o człowieku. Nie ma innej sztuki, która by mnie tak fascynowała" – mówi „Rz".

Zadebiutował na ekranie trzy lata temu, we „Wszystko, co kocham" Jacka Borcucha, potem była komedia „Milion dolarów" Janusza Kondratiuka, a wreszcie główna rola w „Sali samobójców". I nieprawdopodobna popularność. Gierszał zagrał chłopaka z zamożnego domu, samotnego, zagubionego nastolatka, który zaczyna szukać miłości, bliskości i więzi w rzeczywistości wirtualnej. – Żyjemy dziś w świecie, który nie daje nam drogowskazów, autorytetów, nie pokazuje jak żyć. Dlatego coraz bardziej naszą świadomość kształtuje Internet – dodaje aktor.

Za rolę w „Sali samobójców" odebrał nagrodę im. Zbigniewa Cybulskiego. Stał się bliski młodym widzom, którzy zaczęli zakładać jego fankluby. – Trochę się takiej popularności boję – mówił mi wówczas. – Bardzo mi zależy, żeby się rozwijać, pracować, uczestniczyć w interesujących projektach. Nie chcę rozmyć się w chwilowej sławie, zapomnieć, o co mi chodzi i dlaczego wybrałem w życiu tę drogę.

W filmie Jana Komasy grał postać bliską wrażliwości współczesnego młodego człowieka. W „Yumie" pokazał całą gamę możliwości aktorskich. Jego Zyga najpierw jest zahukanym chłopakiem z marzeniami, potem wyrostkiem łapiącym wiatr w żagle, małym gangsterem, który w małomiasteczkowym środowisku chce czuć się „kimś", a wreszcie człowiekiem przegranym, który wpakował się w sytuację bez wyjścia.

Na premierę czeka też film Jacka Borcucha „Chwile nieulotne" z kolejną ważną rolą Jakuba Gierszała. Znów zagrał współczesnego chłopaka, który chcąc wziąć na swoje barki odpowiedzialność za dziewczynę i dziecko, najpierw musi rozliczyć się sam ze sobą.

Na naszych oczach w polskim kinie rodzi się nie gwiazdor, ale świetny, wrażliwy i poważnie myślący o swoim zawodzie aktor. Myślę, że zagra jeszcze niejedną piękną rolę. Na razie dla niego warto obejrzeć „Yumę".

Skąd to jumanie

Zjawisko kradzieży w rejonach przygranicznych swą nazwę zawdzięcza pociągowi PKP, który odjeżdżał z Zielonej Góry do Berlina o godz. 15.10. Stąd wzięło się skojarzenie z kultowym westernem „15.10 do Yumy", do którego nawiązuje film Piotra Mularuka.

Młodzi bohaterowie filmu Piotra Mularuka mieszkają w polskim, przygranicznym miasteczku. Nie mają przed sobą żadnych perspektyw, a nowa rzeczywistość wczesnych lat 90. zdążyła już w nich obudzić marzenia. Dość proste: markowe buty, skórzana kurtka, „lepsze życie".

Nie potrafią ich spełnić inaczej, niż schodząc na drogę przestępstwa. Jeżdżą do Niemiec i okradają sklepy. To ich sposób na wydostanie się z kręgu biedy, zdobycie pozycji wśród sąsiadów. Jednak za swoje wybory muszą zapłacić wysoką cenę.

Pozostało 89% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu