Żywy dowód zbrodni

Gianna Jessen urodziła się w trakcie aborcji. Film opowiadający jej historię – „October Baby” – jest dowodem na to, że legalizacja usuwania ciąży to nie ideologiczny i polityczny wybór

Publikacja: 04.11.2012 15:00

Dziś Gianna jest znaną działaczką ruchów pro-life. Jeździ po całym świecie z antyaborcyjnym przesłan

Dziś Gianna jest znaną działaczką ruchów pro-life. Jeździ po całym świecie z antyaborcyjnym przesłaniem

Foto: Uważam Rze

Kiedy mnie zobaczyli, doświadczyli horroru morderstwa. Byłam ślepa i poparzona, powinnam być martwa, ale urodziłam się żywa. W akcie urodzenia mam napisane: »urodzona w trakcie aborcji«, a poniżej jest podpis lekarza, który tę aborcję przeprowadzał".

Kilka miesięcy temu, podczas rozmowy o aborcji, poseł PiS Bolesław Piecha, który niegdyś dokonywał aborcji, rozdał swoim rozmówcom płytę z pewnym filmem. Była to historia Gianny Jessen, kobiety, która ma w metryce wpisane „urodzona w trakcie aborcji". Jej historia zainspirowała Amerykanów do nakręcenia fabularnego obrazu, który właśnie jest pokazywany w Polsce.

Kilka miesięcy temu antyaborcyjny film „October Baby" znalazł się na ósmym miejscu amerykańskiego Box Office, choć był rozpowszechniony jedynie w 390 kopiach. Jest to niebywałe osiągnięcie niezależnej produkcji, która musi konkurować z wielkimi blockbusterowymi hitami z Hollywood. Amerykanie pokochali jednak niezwykłą opowieść. Teraz „October Baby" będzie prezentowany na specjalnych pokazach zorganizowanych przez stowarzyszenie KoLiber, które kupiło licencje na film, „wyręczając" wielkich dystrybutorów. Film opowiada o studentce college'u, która dowiaduje się, że nie tylko jest adoptowana, ale także przetrwała aborcję jako dziecko. Chcąc dowiedzieć się o swojej przeszłości, wraz z przyjaciółmi jedzie przez Amerykę, by odszukać swoją matkę.

Dziecko zwane płodem

Film jest luźno oparty na prawdziwej historii Gianny Jessen – kobiety, która powinna być dla każdego zwolennika aborcji żywym wyrzutem sumienia. Matka Jessen, mając 17 lat, zdecydowała się skorzystać „z prawa do własnego brzucha". Aborcję miano przeprowadzić w połowie siódmego miesiąca ciąży. Nawet dziś ta barbarzyńska metoda aborcji jest stosowana w USA, m.in. dzięki poparciu prezydenta Baracka Obamy. Kobieta dostała w macicę zastrzyk z roztworem zawierającym sól i substancje powodujące skurcze. Mieszanka ta wyżera płuca i skórę nienarodzonego dziecka, a kurcząca się macica w ciągu 24 godzin wydala ciałko dziecka zwanego płodem. Córka kobiety jednak nie tylko jakimś cudem nie umarła, ale będąc już uznana za nieżywą, zaczęła nawet płakać. Następnie lekarz, który wcześniej „abortował" dziecko, musiał w akcie jego urodzenia wpisać, że urodziło się ono w trakcie aborcji. Absurd tej sytuacji jest chyba widoczny nawet dla zacietrzewionych fanatyków od „polskiego Zapatero".

Mimo że dziecko cudem przeżyło zamach na swoje życie, „zabieg" odbił się na zdrowiu dziewczynki, która została oddana do adopcji. Gdy Gianna miała 17 miesięcy, wykryto u niej dziecięce porażenie mózgowe, spowodowane brakiem dopływu tlenu do mózgu podczas „bezpiecznego zabiegu", o który tak walczą polscy aborcjoniści. „Lekarz stwierdził stan krytyczny, później dodał, że nigdy nie będę mogła podnieść głowy – podniosłam" – opowiada Jessen podczas jednego z wielu spotkań działaczy pro-life.  „Powiedzieli, że nigdy nie będę mogła prosto usiąść. Usiadłam. Powiedzieli, że nigdy nie będę w stanie chodzić, w wieku trzech lat stawiałam swoje pierwsze kroki za pomocą kul i aparatu" – dodaje zdeterminowana kobieta.

Niestety, decyzja jej matki, by skorzystać z barbarzyńskiego prawa, miała swoje konsekwencje w dalszym życiu. Gianna doświadczyła okrucieństwa i eugenicznej mentalności szkolnych kolegów. Gdy miała 16 lat, powiedziano jej, że „dzieci niepełnosprawne są ciężarem dla społeczeństwa". Trudno nie zestawiać tej wypowiedzi z niedawnymi słowami polskich polityków, którzy przekonywali, że nie trzeba zmieniać ustawy aborcyjnej w Polsce, bo „państwa nie stać na leczenie niepełnosprawnych". Niestety, nawet po horrorze Holokaustu i erupcji diabelskiej działalności europejskich oraz amerykańskich eugeników argument o uciążliwości niepełnosprawnych nie schodzi z ust polityków lewicy, dbającej rzekomo o prawa „wykluczonych".

Dziś Gianna jest znaną działaczką ruchów pro-life. Jeździ po całym świecie (podobnie jak niemający rąk i nóg przeciwnik aborcji Nick Vujicic, o którym pisaliśmy kilka tygodni temu w „URz") z antyaborcyjnym przesłaniem. Przemawiała między innymi w amerykańskim Kongresie, w brytyjskim parlamencie i w obecności prezydenta Stanów Zjednoczonych. „Kiedy słyszę, że należy dopuścić aborcję w sytuacji, gdy dziecko może być upośledzone, to w moim sercu rozgrywa się horror. Cóż to za arogancja silnych, którzy chcą decydować, kto może żyć, a kto nie?! A przecież tym, co ich samych utrzymuje przy życiu, jest miłosierdzie Boga, nawet jeśli oni Go nienawidzą" – mówi kobieta, której odmówiono prawa do życia, gdy była najbardziej bezbronna i niewinna. Czy czuje dziś nienawiść do swojej matki? Nie. Choć nie chce z nią się spotkać.

Panowie życia i śmierci

Jessen przekonuje, że jej matka podjęła decyzję, myśląc, że dotyczy ona jedynie jej samej. Okazało się jednak, że każdego dnia ofiarą tej decyzji jest jej żyjąca córka. Ona miała jednak szczęście się urodzić. Milionom dzieci na całym świecie nie jest dane doświadczyć „łaski" społeczeństwa. Jessen jest dowodem na to, że legalizacja aborcji nie jest jedynie ideologicznym oraz politycznym wyborem. Aborcja dotyczy życia i śmierci człowieka, który arbitralną decyzją samozwańczych „panów życia i śmierci" jest stawiany przed plutonem egzekucyjnym ludzi w lekarskich kitlach. Niewielu tę egzekucję przeżywa.

W jednym z najbardziej poruszających wystąpień Gianna pytała, gdzie były feministki, gdy próbowano ją zabić. – Dlatego chcę żyć w pełni, żyć, aby świadczyć o tym, co przeżyłam. Moje zadanie nie polega na tym, aby zmienić twoje zdanie na temat aborcji (jeśli ją popierasz) – mówiła.

Trudno się dziwić, że Bolesław Piecha próbował w programie Tomasza Lisa przekonać do swoich racji zwolenników aborcji, mówiąc właśnie o historii Jessen. Jej los zastępuje wszelkie antropologiczne, biologiczne i teologiczne argumenty przeciwko zabijaniu ludzi w ich prenatalnej fazie rozwoju. Kobieta nie tylko pokazuje, że ofiary aborcji nie są żadnym „zlepkiem komórek", tylko ludźmi, których rozwój zaczyna się w momencie zapłodnienia, ale jest dowodem zupełnego absurdu legalnej aborcji. W USA zdarza się, że lekarze w jednym skrzydle szpitala dokonują aborcji dziecka w trzecim trymestrze ciąży, a w drugim ich koledzy starają się ratować takie dzieci na stołach operacyjnych.

W Polsce taka ponura sytuacja jest na razie niemożliwa, choć nie można zapominać, że w naszym kraju zabija się legalnie dzieci niepełnosprawne umysłowo i fizycznie. Natomiast ci, którzy popierają taką formę aborcji, rozdzierają szaty, gdy ktoś szydzi z paraolimpijczyków. Zwolennicy aborcji nie są jednak znani z logicznego myślenia. „Czy nasze zasady oparte są na tym, co możemy, a czego nie możemy? Jeśli tak, to żyjemy naprawdę w okropnym świecie" – zauważa Jessen. W krajach, w których aborcja w trzecim trymestrze ciąży jest legalna, lekarz ma obowiązek ratować życie dziecka, jeżeli aborcja nie przebiegnie „pomyślnie". Innymi słowy – lekarz musi ratować człowieka, jeżeli nie udało mu się go zabić. Ciekawe, ilu lekarzy decyduje się na funkcjonowanie w takiej schizofrenii? Niestety, coraz częściej nawet oni nie mają wyboru.

Istnieją uczelnie medyczne, które wymagają, by studenci uczestniczyli w zabiegach aborcji. Wielu polityków domaga się również zakazania klauzuli sumienia, dzięki której lekarz miałby prawo odmówić dokonania aborcji. Jak kończy się dla lekarzy wieloletnie zabijanie nienarodzonych ludzi? Bolesław Piecha czy osoba współodpowiedzialna za zalegalizowanie w USA aborcji – dr Bernard Nathanson, który po „aportowaniu" kilku tysięcy istnień ludzkich stał się żarliwym przeciwnikiem aborcji i nakręcił słynny „Niemy krzyk", są tego najlepszymi dowodami.

Uleczony kawałek duszy

„October Baby" jest na razie pokazywany dzięki inicjatywie działaczy KoLibra. Film nie wchodzi do wielkich kin. Miejmy nadzieję, że znajdzie się on jednak kiedyś w  szerokiej dystrybucji. Może pozwoli on szerokiej publice zapoznać się z niezwykłą historią Jessen, która nie tylko zainspirowała filmowców, ale także zaśpiewała w nim główną piosenkę. Twórcy obrazu przekonywali w „The Christian Post", że wierzą w to, iż film odmieni serca podatnych na propagandę aborcyjnego przemysłu ludzi.

Film już zbiera pomyślne żniwa. Miał on ogromny wpływ na stosunek do aborcji Kelly Clinger, byłej wokalistki z chórków Britney Spears, która zabiła dwoje swoich nienarodzonych dzieci. „Ten film uleczył kawałek mojej duszy" – opisywała swą reakcję po obejrzeniu „October Baby". Czy film wyleczy również dusze polskich polityków, którzy domagają się legalizacji w Polsce aborcji? „Kiedy mnie zobaczyli, doświadczyli horroru morderstwa. Byłam ślepa i poparzona, powinnam być martwa, ale urodziłam się żywa. W akcie urodzenia mam napisane: »urodzona w trakcie aborcji«, a poniżej jest podpis lekarza, który tę aborcję przeprowadzał" – mówiła na jednym ze spotkań Gianna.

Kiedy mnie zobaczyli, doświadczyli horroru morderstwa. Byłam ślepa i poparzona, powinnam być martwa, ale urodziłam się żywa. W akcie urodzenia mam napisane: »urodzona w trakcie aborcji«, a poniżej jest podpis lekarza, który tę aborcję przeprowadzał".

Kilka miesięcy temu, podczas rozmowy o aborcji, poseł PiS Bolesław Piecha, który niegdyś dokonywał aborcji, rozdał swoim rozmówcom płytę z pewnym filmem. Była to historia Gianny Jessen, kobiety, która ma w metryce wpisane „urodzona w trakcie aborcji". Jej historia zainspirowała Amerykanów do nakręcenia fabularnego obrazu, który właśnie jest pokazywany w Polsce.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kraków zalany słońcem i ciekawymi filmami
Film
Największe katastrofy finansowe Hollywood ostatnich miesięcy. Na liście gwiazdy
Film
Nieznane wywiady papieża Franciszka
Film
Bono gwiazdą Cannes. Na festiwalu odbędzie się premiera dokumentu o muzyku U2
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Film
Film o kocie, który ucieka po gigantycznej powodzi, podbił świat
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne