Oscary 2013 - Sukces Bena Afflecka i Anga Lee

Wygrani: Ben Affleck i Ang Lee. Wielki przegrany: Steven Spielberg - pisze Barbara Hollender

Aktualizacja: 25.02.2013 18:51 Publikacja: 25.02.2013 18:10

Stało się tak, jak zapowiadano. Amerykańska Akademia Filmowa znów zorganizowała galę z dużym przepychem. Były hołdy składane Bondowi i musicalom, dekoracja błyszczała światłami, Barbra Streisand śpiewała „Memories". A kopertę z tytułem najlepszego filmu otworzyła w Białym Domu Michelle Obama, która przedtem wygłosiła przemówienie, jak to kino współtworzy Amerykę i wspiera jej najważniejsze wartości.

Oscary - czytaj więcej

„Miłość" Michaela Hanekego dostała tylko statuetkę dla najlepszego filmu nieangielskojęzycznego. A najważniejsze Oscary wróciły do domu. Do Ameryki, do filmów mainstreamowych i, jak to określiła Obama, przypominających o amerykańskich cnotach. Co oczywiście nie znaczy, że nie było niespodzianek. Ostatnia edycja nagród Akademii to przede wszystkim wielka przegrana Stevena Spielberga. „Lincoln" nie został najlepszym filmem roku, Steven Spielberg nie dostał statuetki za reżyserię, a Janusz Kamiński za zdjęcia. Z 12 nominacji tylko dwie zamieniły się w statuetki.

Zobacz galerię zdjęć

Box office + bankructwo = efekty wizualne

Za najlepszy tytuł akademicy uznali „Operację Argo" Bena Afflecka. Jej scenariusz został oparty na faktach. 4 listopada 1979 roku, w czasie rewolucji islamskiej, agent CIA Tony Mendez wyprowadził z Iranu sześciu pracowników ambasady amerykańskiej, których życie było zagrożone. Po Złotym Globie i nagrodzie gildii reżyserów można się było tej wygranej spodziewać. Trudno jednak było przypuszczać, że Steven Spielberg przegra wyścig do statuetki reżyserskiej. I to na rzecz Anga Lee, twórcy kameralnego filmu z jednym aktorem i tygrysem, tyle że nakręconego w 3D. „Życie Pi" zdobyło też trzy inne statuetki, m.in. za zdjęcia. – 90 procent filmu nakręciliśmy na Tajwanie – mówił Ang Lee po ceremonii. – Dostaliśmy tam również wsparcie finansowe. Tajwan to miejsce pełne pasji i dzisiaj Tajwańczykom za wszystko dziękuję. Chcę nadal eksperymentować z technologią 3D. Ona jest na razie jeszcze zbyt trudna i kosztowna. Mam jednak nadzieję, że będzie się to zmieniać, a wówczas coraz częściej będziemy z niej korzystać. Jestem przekonany, że to język kina przyszłości. Resztę dopisało życie. W czasie ceremonii pod Dolby Theatre manifestowało kilkaset osób, które domagały się pomocy dla ludzi tworzących efekty wizualne. Firma Rhythm & Hues, która współpracowała przy „Życiu Pi", ale też „Władcy pierścieni" czy „Igrzyskach śmieci", zbankrutowała i zwolniła wszystkich pracowników. Nad Hollywood Boulevard latał nocą samolot z banerem: „Box office + bankructwo = efekty wizualne".

oscar.go.com

 

Zwiastun filmu "Operacja Argo"

Pewniaki i niespodzianka

W konkurencjach aktorskich „największą niespodzianką oscarowej nocy" wielu dziennikarzy, m.in. komentatorzy brytyjskiego „Guardiana", nazywają wygraną 22-letniej Jennifer Lawrence. Aktorka, która zagrała w „Poradniku pozytywnego myślenia", pokonała faworytkę Jessicę Chastain, bohaterkę „Wroga numer jeden". Nie jest wykluczone, że na ostatniej prostej cień na kreację Chastain rzuciły oskarżenia filmu o popieranie tortur jako środka walki z terroryzmem. W innych kategoriach wygrali pewniacy. Daniel Day-Lewis, nagrodzony za rolę w „Lincolnie", jest pierwszym w historii wykonawcą, który ma trzy Oscary za role pierwszoplanowe. Za kreacje drugoplanowe wyróżniono Anne Hathaway („Nędznicy") oraz Christopha Waltza („Django"). Hathaway po rutynowych podziękowaniach ekipie i mężowi palnęła: „Jest nadzieja, że już niedługo takie tragedie jak Fantine będą się zdarzały tylko w świecie fikcji, a nie w realnym życiu". Waltz zaś dostał drugiego Oscara w ciągu trzech lat, a obie statuetki przyniosły mu role u Quentina Tarantino. – Zagrałem w znakomitym filmie rozrywkowym, niosącym jednocześnie głębszą refleksję o świecie – powiedział dziennikarzom po zejściu ze sceny. – Quentin jest poetą, a ja kocham poezję. Sam film „Django" okazał się dla akademików zbyt gorzkim spojrzeniem na historię Ameryki. Tarantino nie dostał nawet nominacji za wspaniałą reżyserię. Ale odebrał statuetkę za scenariusz. – Patrząc na listę nominowanych filmów, myślałem o latach 70. – mówił po ceremonii. – Znów pojawiły się tytuły, które kręcone są z myślą o dojrzałej widowni. Myślę, że ta widownia ostatnio się zwiększa. Dobrze, że nie trzeba już robić filmów wyłącznie dla nastolatków. Zwłaszcza że sam już nastolatkiem nie jestem.

Z czego wolno się śmiać

Tegoroczną galę prowadził Seth MacFarlane, twórca show „Family Guy". Zaliczył, niestety, kilka wpadek. Ta największa: wymieniając aktorów, którzy grali Lincolna: od Raymonda Masseya do Daniela Day-Lewisa, pozwolił sobie na żart: „Założyłbym się, że jednak najgłębiej w niego wszedł John Wilkes Booth". Booth to aktor, który zastrzelił prezydenta. Kiedy sala, zwykle żywo reagująca, zamarła, dorzucił: „Co, 150 lat to za mało?". Ale Amerykanie wiedzą dobrze, że nie ze wszystkiego można się śmiać. Teraz nastał czas dźwigania się z kryzysu. Czas powagi i powrotu do imponderabiliów. Ostatnią edycję Oscarów wygrał człowiek, który to zrozumiał. A co zostało z czasu kryzysu, gdy Hollywood wyszukiwał twórców niezależnych i pozwalał im zadawać trudne, pełne goryczy pytania? Filmowcy dostrzegli siłę faktów. Bardzo wiele scenariuszy amerykańskich opiera się dziś na autentycznych zdarzeniach i prawdziwych biografiach ludzi. I sporo kierowanych jest do tzw. dojrzałej widowni. Już nie do przysłowiowych „czternastoletnich, średnio rozgarniętych nastolatków", lecz do ludzi myślących. Miejmy nadzieję, że ten trend utrzyma się dłużej.

Stało się tak, jak zapowiadano. Amerykańska Akademia Filmowa znów zorganizowała galę z dużym przepychem. Były hołdy składane Bondowi i musicalom, dekoracja błyszczała światłami, Barbra Streisand śpiewała „Memories". A kopertę z tytułem najlepszego filmu otworzyła w Białym Domu Michelle Obama, która przedtem wygłosiła przemówienie, jak to kino współtworzy Amerykę i wspiera jej najważniejsze wartości.

Oscary - czytaj więcej

Pozostało 91% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu