Dzisiaj oficjalnie ruszyła produkcja filmu o Powstaniu Warszawskim.
– To historia Stefana, który w wyniku różnych, niezależnych od niego okoliczności wchodzi do konspiracji. Później, mimo odpowiedzialności za rodzinę decyduje się na udział w powstaniu. Początkowo towarzyszy temu euforia, potem okazuje się jaką cenę trzeba było za ten wybór zapłacić – opowiadał na konferencji prasowej w Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Komasa. Reżyser podkreślał, że stara się zrobić jak najbardziej klasyczny film, choć tradycję chce połączyć z nowoczesnymi technikami. Tak jak w „Sali samobójców" zastosuje animację. – Będzie też czarny humor – dodał.
Producent Akson Studio poprosił o wsparcie światowej sławy specjalistę Richarda Baina, odpowiedzialnego m.in. za efekty komputerowe w filmach "King Kong", "Incepcja", "Nędznicy".
W pracy nad filmem reżyser korzystał z konsultacji powstańców. W konferencji wzięła udział łączniczka i sanitariuszka Batalionu "Zośka" Anna Jakubowska, żołnierz Zgrupowania "Radosław" Edmund Baranowski oraz żołnierz Kompanii "Anna" Jerzy Majkowski. Reżyser i aktorzy dostali od nich orzełki powstańcze z kotwicą na szczęście. Takie same nosili młodzi walczący warszawiacy od 1 sierpnia 1944 r. - Marzę, żeby wam się udało. Zależy mi na tym, żebyście umieli pokazać tę szczególną atmosferę i towarzyszące nam uczucia lojalności, przyjaźni i miłości – mówiła Anna Jakubowska.
- Zagram Kobrę, dowódcę oddziału, który nie zostanie ze swoimi ludźmi do końca – opowiada Tomasz Schuchard, aktor znany z filmów „Jesteś Bogiem" i „Chrzest". –Wysłuchaliśmy wielu powstańców. Zapamiętałem słowa pana Edmunda Baranowskiego. Opowiadał jak Stare Miasto usłane było ciałami rannych żołnierzy, którzy nie byli w stanie zejść do kanałów i schować się przed Niemcami. Do swoich kolegów wołali –„Nie zostawiajcie nas".