- Nowe rany pokrywają stare – mówi Emad Burnat, narrator i współautor filmu. – Ale filmuję po to, żeby nie zapomnieć.
Emad mieszka w niewielkiej wiosce na Zachodnim Brzegu. Jest rolnikiem jak wszyscy w jego rodzinie, od małego zbierał z ojcem oliwki. Teraz sam jest ojcem czterech synów, lecz wcale nie wiadomo, czy któryś z nich przejmie rodzinną tradycję. Ziemie należące do mieszkańców wioski nieubłaganie się kurczą. Zajmują je izraelscy osadnicy. Wprowadzają się do domów wznoszonych bezprawnie przez developerów. Na straży ich interesów stoi izraelskie wojsko. W dodatku kilka lat temu rozpoczęła się budowa muru. Jego długość miała wynieść 500 kilometrów. Według założeń izraelskiego rządu, ogrodzenie miało zapewnić krajowi ochronę przed rajdami palestyńskich grup terrorystycznych. Działanie to miało zapobiec dalszej eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego trwającego od dziesiątków lat, ale - jak pokazało życie - jest wręcz przeciwnie...
Emad Burnat wyjaśnia, że każda z pięciu tytułowych kamer oznacza jakiś etap jego życia. Pierwsza pojawiła się w 2005 roku, gdy rodził się jego czwarty syn i w tym samym czasie pojawili się izraelscy budowniczowie muru. Kiedy dziesięć lat wcześniej rodził się pierwszy z synów Emada, wydawało się, że razem z tym wydarzeniem nadchodzi czas nadziei. Ale tak się nie stało. Miejscowi tracili kolejne ziemie uprawne, a Emad został dokumentalistą rejestrującym kamerą kolejne zdarzenia. Są wśród nich pokojowe demonstracje mieszkańców wioski, protesty, które wspierają ludzie z całego świata, ale też aresztowania obcych i bliskich przez izraelskie wojsko.
Zobacz zwiastun filmu "5 rozbitych kamer"