Poharatany przez wojnę

Film „Zabić bobra" Jana Jakuba Kolskiego nikogo nie pozostawi obojętnym - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 19.03.2014 16:02 Publikacja: 19.03.2014 09:50

Agnieszka Pawełkiewicz (Bezi) i Eryk Lubos (Eryk)

Agnieszka Pawełkiewicz (Bezi) i Eryk Lubos (Eryk)

Foto: kino świat

„Cisza w tym miejscu zawsze mnie wkurwiała. Po prostu doprowadzała do szału. Nic tylko śpiew ptaków, szemranie strumyka, szum wiatru. Ostatecznie szczekanie psów. Ale nawet one szczekały tak wkurwiająco delikatnie. (...) Teraz wracam do tej jebanej ciszy. Ale na szczęście tylko na chwilę".

Zobacz galerię zdjęć

Taki monolog, bardzo wiele mówiący o stanie ducha bohatera, otwiera „Zabić bobra". W rodzinne strony, do opuszczonego domu na skraju wsi, przyjeżdża mężczyzna. Pogruchotany przez życie, udręczony przez tragiczne wspomnienia. Były żołnierz, który przeżył traumę podczas misji w Afganistanie i stracił kobietę, którą kochał. W tym jego powrocie do normalności jest coś tragicznego.

W tym filmie Jan Jakub Kolski testuje ciemną stronę osobowości człowieka

W „Hurt Locker. W pułapce wojny" Kathryn Bigelow saper po skończeniu służby w Iraku nie był w stanie przyzwyczaić się do normalnego świata, w którym problemem jest wybór płatków w supermarkecie. Potrzebował do życia adrenaliny, ryzyka, niebezpieczeństwa.

Zagrany przez Eryka Lubosa mężczyzna z filmu Kolskiego jest jeszcze bardziej poharatany. Nie może znieść ciszy. Bo w niej budzą się demony. Wydaje się mu, że ma przeprowadzić jakąś militarną akcję. Nastawia przenośną radiostację, włącza monitory, stale kontaktuje się z kimś przez komórki. Ale pewnego dnia w jego świecie pojawia się dziewczyna. Licealistka, która na strychu pustego domu zrobiła sobie azyl. Ona też mimo bardzo młodego wieku kryje ponure tajemnice.

Niewiele więcej można o „Zabić bobra" napisać, by nie zdradzić pointy. Kolski bardzo powoli dodaje kolejne części puzzli, więc widz długo nie może złożyć tego obrazu w logiczną całość. Logika zresztą nie jest tu najważniejsza. Liczą się emocje. Te złe, których nie daje się okiełznać. I te, które rodzą się nawet w najtwardszym człowieku i czasem tylko przezierają przez nakładane przez niego maski.

W pierwszej warstwie „Zabić bobra" to film o człowieku wracającym z wojny, z traumą, której nie jest w stanie przetrawić i oswoić. Lekarze diagnozują to jako zespół stresu bojowego. To opowieść o udręczonym umyśle. Tak ekstremalna, że niemal niewiarygodna. Ale rzeczywistość ją uprawdopodobniła. Gdy ekipa kończyła pracę, w gazetach ukazała się informacja, że w Tatrach znaleziono mieszkającego w namiocie i żywiącego się soplami lodu człowieka. Nikt nie potrafił się z nim porozumieć. Okazał się żołnierzem, który służył na misji w Iraku. Życie przypomniało, że na wojnie przegrywają wszys-?cy. W psychice człowieka zostaje trwały ślad. Uraz. Cień śmierci i zabijania.

Można też na ten film spojrzeć szerzej. Kolski opowiada o miłości, stracie ukochanej osoby, strachu i desperacji, rozpaczliwych próbach zaczynania życia od nowa. Pyta, jak reagować na brud świata, jak wymierzać sprawiedliwość, jak obronić innych przed złem, a wreszcie, jak ulżyć cierpieniu bliskiej osoby.

„Zabić bobra" zaskoczy widzów. To nie jest ten Jan Jakub Kolski, którego dotąd znaliśmy. Reżyser pełnych poezji, przepełnionych swojskim realizmem magicznym filmów „Jańcio Wodnik" czy „Historia kina w Popielawach". Albo obrazów bardziej klasycznych, jak „Pornografia" czy „Wenecja", rozprawiających się z polskimi mitami. Ale artysta ma prawo do eksperymentu. W nowym filmie Kolski szuka innych środków wyrazu, konsekwentnie budując akcję i nastrój. Przede wszystkim jednak testuje ciemną stronę osobowości człowieka. Jest tu gniew, rozpacz, ból, ale też próba uporządkowania świata.

Zdaję sobie sprawę, że wielu widzów nie „kupi" tej opowieści. Może nawet uzna „Zabić bobra" za artystyczną porażkę. Dla mnie to film interesujący, pozostawiający po sobie niepokój. Myślę zresztą, że był Kolskiemu potrzebny. Po to, żeby pójść dalej. Bo czasem trzeba oswoić mrok, żeby dostrzec nadzieję i znów spojrzeć na świat z optymizmem. Z ciekawością czekam na jego następny obraz.

„Cisza w tym miejscu zawsze mnie wkurwiała. Po prostu doprowadzała do szału. Nic tylko śpiew ptaków, szemranie strumyka, szum wiatru. Ostatecznie szczekanie psów. Ale nawet one szczekały tak wkurwiająco delikatnie. (...) Teraz wracam do tej jebanej ciszy. Ale na szczęście tylko na chwilę".

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 92% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów