Światowa premiera „Baby Bump" odbyła się we wrześniu 2015 roku podczas festiwalu w Wenecji. Nie przypadkiem tam. Film powstał w Biennale College Cinema, gdzie co roku produkowane są trzy projekty młodych twórców. Kuba Czekaj dostał się do tego programu, wygrywając z ogromną konkurencją. Po weneckim pokazie zebrał świetne recenzje. Krytycy podkreślali, że pojawił się artysta o niezwykłej wyobraźni, mówiący własnym językiem i wolny od polskiej hermetyczności.
Teraz wreszcie „Baby Bump" będą mogli obejrzeć polscy widzowie. A jest to film dla tych, którzy lubią w kinie szaleństwo i oryginalność.
Trudne dojrzewanie
Mickey House ma 11 lat. Matka wciąż traktuje go jak małe dziecko, ale on dorasta w błyskawicznym tempie i próbuje na nowo ułożyć sobie z nią relacje, wywalczyć odrobinę wolności. Ma też inne problemy. Starszym chłopakom, którzy muszą robić testy na narkotyki, sprzedaje swój mocz, żeby uzbierać na operację odstających uszu.
Te uszy to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Mickey wciąż mierzy się z własnym ciałem, z którym dzieją się dziwne, wstydliwe rzeczy. Jedenastolatkowi zaczynają buzować hormony, wszystko kojarzy się z seksem. Nawet zwyczajne, codzienne czynności nabierają podtekstu erotycznego. Chłopiec wszędzie widzi penisy, ciężarne brzuchy, biust matki urasta do monstrualnych wymiarów i zaczyna żyć własnym życiem.
– Niektórzy uważają, że mój film jest kontrowersyjny – mówi „Rzeczpospolitej" Kuba Czekaj. – Ja bym powiedział, że jest szczery. To, co pokazuję, zostało wyolbrzymione, film ma specyficzną konwencję. Jest dość absurdalny, ale dotyczy poważnych problemów. Jeśli postanowiłem opowiedzieć o ciele, musiałem je pokazać. Nie ma w tym niczego drastycznego.