Niespójne strategie rządu, hiperregulacja energetyki, brak klastrów i słaby rozwój sieci opartych na prosumentach w ramach sharing economy – to główne przeszkody dla rozwoju nowoczesnej energetyki w Polsce.
„O technologiach przyszłości w energetyce" rozmawiali eksperci w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Zgodnie podkreślali, że wielką wadą polskiej polityki energetycznej jest niespójność kluczowych dokumentów, strategii, jakie prezentuje rząd, np. „Krajowego planu na rzecz energii i klimatu na lata 2021–2030" z projektem PEP 2040.
Jakub Miler, dyrektor zarządzający InnoEnergy Central Europe, która jest największym w Europie akceleratorem w sektorze zrównoważonej energii i wspiera inicjatywy, które pozwolą zapewnić tańszą, czystszą i bezpieczniejszą energię, przyznał, że i z pozycji inwestora prezentowane założenia są na tyle rozbieżne, że trudno wykorzystać je jako element w strategii inwestycyjnej. – Np. plany wskazują na elektrownię atomową, ale bez określenia źródeł finansowania, a z drugiej strony są zupełnie pominięte trendy sharing economy, co jest ogólnoświatowym trendem – mówił.
Zdaniem Joanny Maćkowiak-Pandery, prezes Forum Energii, strategie czy wizje polskiej polityki energetycznej nie dają odpowiedzi na wiele pytań, w tym kluczowe: co zastąpi udział węgla brunatnego po 2030 r. – Elektrownia atomowa tego nie gwarantuje, to projekt widmo. Nie wiemy też, czy państwo ma model optymalizacji kosztowej zastępnika – mówiła Maćkowiak-Pandera.
Dawid Zieliński, prezes Columbus Energy, firmy z rynku fotowoltaiki, wytknął rządowym strategiom, że są w nich niedoszacowane dane. – Patrząc na popyt na rynku, czuję, że jeszcze w tym roku przekroczymy 1 gigawat. Wskazane 3 GW mocy będziemy mieć przekroczone za dwa lata, a nie w 2040 r. – mówił Zieliński, tłumacząc to szybkim rozwojem tej branży także dzięki programowi Energia+, uldze podatkowej skracającej zwrot z inwestycji o 20 proc.