Dzięki imponującemu wzrostowi gospodarczemu napłynęło do kasy państwa więcej pieniędzy z podatków, co pozwoli w tym roku na obniżenie deficytu finansów publicznych do 2,7 proc. PKB. Jednak brak refom powoduje, że wolniejsze tempo rozwoju w kolejnych latach przełoży się na wyższy deficyt, za co grożą nam unijne sankcje. – Jeśli Polska nie dokona zmian w polityce budżetowej, to pozostanie w procedurze nadmiernego deficytu – powiedział “Rz” Joaquin Almunia. Unijny komisarz ds. polityki gospodarczej ma nadzieję, że nowy rząd przedstawi projekt budżetu, który pozwoli na zmianę decyzji Komisji Europejskiej.Polska jest objęta karną procedurą za nadmierny deficyt, bo przekracza on maksymalny dopuszczalny w UE poziom 3 proc. produktu krajowego brutto. Co prawda w tym roku deficyt ma spaść, ale – według Brukseli – w kolejnych latach wzrośnie.
Unijne sankcje na razie polegają głównie na krytyce, bo nie można nałożyć kar finansowych na kraj, który nie jest członkiem strefy euro. Ale uporczywe niewypełnianie zaleceń fiskalnych Brukseli może teoretycznie doprowadzić do odebrania Polsce części unijnych funduszy pomocowych.
Zdaniem ekspertów Komisji na wyższy deficyt w kolejnych latach wpłynie zarówno spadek dochodów, jak i wzrost wydatków. Budżet straci z powodu redukcji składek społecznych i ulg podatkowych dla rodzin z dziećmi. Wyda zaś więcej pieniędzy w związku z indeksacją świadczeń społecznych i emerytur. Nie zrekompensuje tego istotny spadek wydatków w żadnej dziedzinie, bo reformę finansów publicznych wstrzymano z powodu przedterminowych wyborów.
Z analizy Komisji Europejskiej wynika, że odchodzący rząd trafił na dwa lata najlepszej koniunktury. Zostawia gospodarkę skazaną na spowolnienie, choć ciągle rozwój będzie następował w niezłym tempie. W przyszłym roku produkt krajowy brutto wzrośnie o 5,6 proc., a rok później – o 5,2 proc. Najnowsze unijne prognozy gospodarcze dla Polski są dobre. – Już w tym roku bezrobocie będzie jednocyfrowe i wyniesie 9,4 proc. – przewiduje Komisja Europejska. W kolejnych latach o pracowników będzie jeszcze trudniej: w 2008 r. bezrobocie spadnie do 7,3 proc., a w 2009 – do 6,4 proc.
Ten imponujący wynik jest tylko częściowo zasługą wzrostu gospodarczego i rosnącego zatrudnienia. W tym roku bezrobocie spadnie o 4,4 pkt proc., a zatrudnienie wzrośnie tylko o 1,1 pkt proc. Pomogła również emigracja i rosnąca liczba studentów.